Chcę opowiedzieć o lekcji , która utkwiła mi w pamięci.
Pewnego dnia cała moja klasa wraz ze mną miała pisać sprawdzian.Pani od matematyki właśnie rozdawała kartki kiedy nagle zadzwonił dzwonek przeciw pożarowy.Nauczycielka kazała nam wstać i ustawić się w rządku.Z zapartym tchem biegliśmy po schodach gdy znienacka w dzwiach spotkaliśmy strażaka.Serce zaczęło mi szybciej bić,nie myślałam już nawet o naszym teście tylko otym że moze sie spalić nasza szkoła .Byłam wystraszona ,kiedy wynoszono naszą kucharką z kuchni na noszach .Wydawało sie że szkoła się spali.Jednak dziwiło mnie tylko jedno ,nie bylo widać ani ognia ani dymu.w tym momencie nasza wychowawczyni nie wytrzymała i zaczęła sie smiać.Wtedy było już wszystko wiadome.Tak naprawdę w naszej szkole wcale nie było pożaru.Kartkówka miała się odbyć następnego dnia.
Po tej afarze byłam szczęśliwa że nie było pożaru,ale niestety musiałam się uczyć na sprawdzian.
Chcę opowiedzieć o lekcji , która utkwiła mi w pamięci.
Pewnego dnia cała moja klasa wraz ze mną miała pisać sprawdzian.Pani od matematyki właśnie rozdawała kartki kiedy nagle zadzwonił dzwonek przeciw pożarowy.Nauczycielka kazała nam wstać i ustawić się w rządku.Z zapartym tchem biegliśmy po schodach gdy znienacka w dzwiach spotkaliśmy strażaka.Serce zaczęło mi szybciej bić,nie myślałam już nawet o naszym teście tylko otym że moze sie spalić nasza szkoła .Byłam wystraszona ,kiedy wynoszono naszą kucharką z kuchni na noszach .Wydawało sie że szkoła się spali.Jednak dziwiło mnie tylko jedno ,nie bylo widać ani ognia ani dymu.w tym momencie nasza wychowawczyni nie wytrzymała i zaczęła sie smiać.Wtedy było już wszystko wiadome.Tak naprawdę w naszej szkole wcale nie było pożaru.Kartkówka miała się odbyć następnego dnia.
Po tej afarze byłam szczęśliwa że nie było pożaru,ale niestety musiałam się uczyć na sprawdzian.