Napisz opowiadanie.! O dziecku i jego zwierztku domowym.! Na teraz.! Prosze daje naj i 30 punktow
radoslawz
Michałek wrócił z przedszkola bardzo smutny. Mama zapytała go: - Co się stało synku? Odpowiedział jej, że dzisiaj rozmawiali o swoich zwierzątkach, a on jako jedyny w grupie nie miał o czym opowiedzieć i łzy zaszkliły mu się w oczach. Mama wieczorem długo rozmawiała z tatą w kuchni. W końcu nadeszła sobota i rodzice powiedzieli do Michałka: - Synku pojedziemy dzisiaj w nietypowe miejsce, gdzie jest dużo smutnych zwierzątek. Po około godzinnej jeździe samochodem dojechali do schroniska dla zwierząt. Weszli do środka i ze smutkiem patrzyli na mieszkające tam czworonogi, które ktoś porzucił. Po kilku minutach chodzenia Michaś zawołał: - Mamo, tato, chcę żebyśmy wzięli tego żółtego pieska. Był to zwykły, nieduży kundelek z wesoła mordką, czarnymi ślepkami i śmiesznie podkręconym ogonkiem. Po załatwieniu formalności, piesek trafił do domu Michała. Odtąd piskom radości w domu nie było przerwy. Michałek wraz z mamą lub tatą chodzili z Żółtasem na spacery, kupowali mu specjalną karmę, aby trochę nabrał sił i przytył. Michaś nie mógł się doczekać swojego powrotu z przedszkola, aby całe popołudnie spędzać na zabawie z psiakiem. Pewnego dnia mama źle się poczuła i nie poszła do pracy. Michaś był w przedszkolu, tato w pracy, a Żółtas spał smacznie na swojej poduszeczce w kuchni. Nagle mama Michała poczuła się bardzo źle. Powoli zbliżała się do aparatu telefonicznego w kuchni, aby zadzwonić po pogotowie. Niestety nie doszła do niego, bo zesłabła. I nie wiadomo czym by się to skończyło, gdyby nie Żóltas. Zaczął przeraźliwie skomleć, szczekać, drapać w drzwi, aż usłyszał go przechodzący sąsiad. Wszedł do domu i zastał nieprzytomną sąsiadkę na podłodze. Zadzwonił po karetkę i po tatę Michała. Wszystko skończyło się dobrze. Mama szybko wróciła do zdrowia, a Michał odtąd nazywa swojego przyjaciela Żóltasem bohaterskim, bo w końcu to on uratował jego mamę.
Mama zapytała go:
- Co się stało synku?
Odpowiedział jej, że dzisiaj rozmawiali o swoich zwierzątkach, a on jako jedyny w grupie nie miał o czym opowiedzieć i łzy zaszkliły mu się w oczach.
Mama wieczorem długo rozmawiała z tatą w kuchni.
W końcu nadeszła sobota i rodzice powiedzieli do Michałka:
- Synku pojedziemy dzisiaj w nietypowe miejsce, gdzie jest dużo smutnych zwierzątek.
Po około godzinnej jeździe samochodem dojechali do schroniska dla zwierząt. Weszli do środka i ze smutkiem patrzyli na mieszkające tam czworonogi, które ktoś porzucił.
Po kilku minutach chodzenia Michaś zawołał:
- Mamo, tato, chcę żebyśmy wzięli tego żółtego pieska.
Był to zwykły, nieduży kundelek z wesoła mordką, czarnymi ślepkami i śmiesznie podkręconym ogonkiem. Po załatwieniu formalności, piesek trafił do domu Michała. Odtąd piskom radości w domu nie było przerwy. Michałek wraz z mamą lub tatą chodzili z Żółtasem na spacery, kupowali mu specjalną karmę, aby trochę nabrał sił i przytył. Michaś nie mógł się doczekać swojego powrotu z przedszkola, aby całe popołudnie spędzać na zabawie z psiakiem.
Pewnego dnia mama źle się poczuła i nie poszła do pracy. Michaś był w przedszkolu, tato w pracy, a Żółtas spał smacznie na swojej poduszeczce w kuchni. Nagle mama Michała poczuła się bardzo źle. Powoli zbliżała się do aparatu telefonicznego w kuchni, aby zadzwonić po pogotowie. Niestety nie doszła do niego, bo zesłabła. I nie wiadomo czym by się to skończyło, gdyby nie Żóltas. Zaczął przeraźliwie skomleć, szczekać, drapać w drzwi, aż usłyszał go przechodzący sąsiad. Wszedł do domu i zastał nieprzytomną sąsiadkę na podłodze. Zadzwonił po karetkę i po tatę Michała.
Wszystko skończyło się dobrze. Mama szybko wróciła do zdrowia, a Michał odtąd nazywa swojego przyjaciela Żóltasem bohaterskim, bo w końcu to on uratował jego mamę.