Napisz opowiadanie o duchach, zawierające dialog i mowę niezależną, na minium kartke A4.
Zgóry dzięki za pomoc. Pazrdo. ;D ;*
LykZycia
* Ostatni punkt * Jest 21 sierpnia. Ostatnim punktem podróży jest stary kościół nad morzem. Był on zamieszkały przez cztery duszki. Naszym zdaniem było sprawić, aby się uspokoiły i opuściły święte miejsce. - Czy na pewno robimy dobrze zgadzając się na usuniecie tych duchów? – zapytałam przerażonym głosem patrząc na kościół. - Tak, robimy dobrze. Obiecaliśmy im pomóc. – westchnął dziadek. Weszliśmy do środka. Musieliśmy znaleźć sobie jakiś nocleg. Najbardziej odpowiednie wydawało się nam przejście między organami a drzwiami, które prowadziło do ołtarza. Wszystko wydawało się być w porządku. Ale w nocy ktoś wyciągnął mi poduszeczkę. Myślałam że to tomek, bo spał koło mnie. - Tomek, oddawaj moja podusię! – warknęłam. - Nie wziąłem jej. – odburknął. - Tere-fere-kuku! Ja ją mam! – zaczął chichotać jeden z duchów. - Oddawaj! – pobiegłam za nim. - Tutaj jestem! Złap mnie, jeśli chcesz! Zaczęła się bitwa. Po całym kościele latały poduszki, miotły i kwiaty. A bardzo chciałam odzyskać poduszkę, ponieważ dostałam ją od Darka, mojego byłego chłopaka, z którym chodziłam dziesięć dni. Po dwóch godzinach doszliśmy do porozumienia. Okazało się, ze cztery duszki, nie mają gdzie mieszkać. Tomek, dopóki nie zamieszkał w starym domu, tez się błąkał. Zaproponował, że Marcin, Michał, Dawid i Daniel mogą zamieszkać z nim. - Naprawdę? Jeszcze nikt nie był dla nas taki dobry… - powiedział Michałek. - Naprawdę. To kiedy wracamy? – zapytał Tomek. - Jutro. Agata musi powoli przygotowywać się do szkoły. Ty znaleźć sobie pracę. A ja muszę wracać do żony. – opowiedział dziadek. Po powrocie do domu nadszedł czas do szkoły. A i tak wróciliśmy dopiero trzeciego września.
Jest 21 sierpnia. Ostatnim punktem podróży jest stary kościół nad morzem. Był on zamieszkały przez cztery duszki. Naszym zdaniem było sprawić, aby się uspokoiły i opuściły święte miejsce.
- Czy na pewno robimy dobrze zgadzając się na usuniecie tych duchów? – zapytałam przerażonym głosem patrząc na kościół.
- Tak, robimy dobrze. Obiecaliśmy im pomóc. – westchnął dziadek.
Weszliśmy do środka. Musieliśmy znaleźć sobie jakiś nocleg. Najbardziej odpowiednie wydawało się nam przejście między organami a drzwiami, które prowadziło do ołtarza.
Wszystko wydawało się być w porządku. Ale w nocy ktoś wyciągnął mi poduszeczkę. Myślałam że to tomek, bo spał koło mnie.
- Tomek, oddawaj moja podusię! – warknęłam.
- Nie wziąłem jej. – odburknął.
- Tere-fere-kuku! Ja ją mam! – zaczął chichotać jeden z duchów.
- Oddawaj! – pobiegłam za nim.
- Tutaj jestem! Złap mnie, jeśli chcesz!
Zaczęła się bitwa. Po całym kościele latały poduszki, miotły i kwiaty. A bardzo chciałam odzyskać poduszkę, ponieważ dostałam ją od Darka, mojego byłego chłopaka, z którym chodziłam dziesięć dni.
Po dwóch godzinach doszliśmy do porozumienia. Okazało się, ze cztery duszki, nie mają gdzie mieszkać. Tomek, dopóki nie zamieszkał w starym domu, tez się błąkał. Zaproponował, że Marcin, Michał, Dawid i Daniel mogą zamieszkać z nim.
- Naprawdę? Jeszcze nikt nie był dla nas taki dobry… - powiedział Michałek.
- Naprawdę. To kiedy wracamy? – zapytał Tomek.
- Jutro. Agata musi powoli przygotowywać się do szkoły. Ty znaleźć sobie pracę. A ja muszę wracać do żony. – opowiedział dziadek.
Po powrocie do domu nadszedł czas do szkoły. A i tak wróciliśmy dopiero trzeciego września.