Robinson Kruzoe, gdy tylko trafił na wyspę, świetnie radził sobie w nowym otoczeniu. Gdyby na niej pozostał zapewne też by sobie poradził. Znudzony starymi "wynalazkami", które sam budował przez wiele dni pewnie zacząłby tworzyć inne arcydzieła. Np. taki daszek z liści bananowca - na nic innego prócz 'zatrzymania' wody by mu się nie przydał. Robinson - potocznie mówiąc - miał rękę do tworzenia 'czegoś z niczego'. Zapewne zacząłby formować z gliny figurki i ustawiałby je w swojej jaskini. Myślę, że zrobiłby z bezludnej wyspy - wyspę zamieszkiwaną przez wielu obywatelów. Zbudował wysoki krzyż, a na nim wystrugał kreski oznaczające daty. Równie dobrze mógłby przy dłuższym pobycie zacząć wykuwać wizerunki znanych ludzi na skałach, które zapewne znajdowały się w głębi lasu. Stworzyłby zapewne lepszą broń na dzikie zwierzęta niż miał dotychczas. Przy pomocy skał i innych znalezionych przedmiotów na tej wyspie, były skłonny wytworzyć nawet szpadę lub miecz. Uczyłby się na błędach jak każdy człowiek. Dużo kosztowałby go wysiłek i na pewno miewałby chwile załamania - jednak Robinson był dzielny i nie poddawał się nigdy ostatecznie bez walki. Nawet na wyspie. Uznałam wcześniej, iż stworzyłby broń na dzikie zwierzęta lecz równie dobrze - byłby skłonny zaprzyjaźnić się z nimi.
Morze często wyrzuca na brzeg stare rzeczy, które np. wypadły ze statku. Gdyby Robinson zbierał je za każdym razem, utworzyły z tego niejedną, cenną i ważną rzecz, by wciąż żyć. Poznałby okolice i nigdy się nie gubił. Można by jeszcze długo wymieniać i autor książki dobrze o tym wiedział - zadecydował jednak inaczej o losie głównego bohatera. Mimo tego, iż powieść zakończyła się w sposób łagodny - to jest Robinson powrócił do kraju cały i zdrowy i zamierzał wyruszyć na kolejną przygodę - wielce nauczyła czytelników samodzielności, odpowiedzialności i pomysłowości.
Robinson Kruzoe, gdy tylko trafił na wyspę, świetnie radził sobie w nowym otoczeniu. Gdyby na niej pozostał zapewne też by sobie poradził. Znudzony starymi "wynalazkami", które sam budował przez wiele dni pewnie zacząłby tworzyć inne arcydzieła. Np. taki daszek z liści bananowca - na nic innego prócz 'zatrzymania' wody by mu się nie przydał. Robinson - potocznie mówiąc - miał rękę do tworzenia 'czegoś z niczego'. Zapewne zacząłby formować z gliny figurki i ustawiałby je w swojej jaskini. Myślę, że zrobiłby z bezludnej wyspy - wyspę zamieszkiwaną przez wielu obywatelów. Zbudował wysoki krzyż, a na nim wystrugał kreski oznaczające daty. Równie dobrze mógłby przy dłuższym pobycie zacząć wykuwać wizerunki znanych ludzi na skałach, które zapewne znajdowały się w głębi lasu. Stworzyłby zapewne lepszą broń na dzikie zwierzęta niż miał dotychczas. Przy pomocy skał i innych znalezionych przedmiotów na tej wyspie, były skłonny wytworzyć nawet szpadę lub miecz. Uczyłby się na błędach jak każdy człowiek. Dużo kosztowałby go wysiłek i na pewno miewałby chwile załamania - jednak Robinson był dzielny i nie poddawał się nigdy ostatecznie bez walki. Nawet na wyspie. Uznałam wcześniej, iż stworzyłby broń na dzikie zwierzęta lecz równie dobrze - byłby skłonny zaprzyjaźnić się z nimi.
Morze często wyrzuca na brzeg stare rzeczy, które np. wypadły ze statku. Gdyby Robinson zbierał je za każdym razem, utworzyły z tego niejedną, cenną i ważną rzecz, by wciąż żyć. Poznałby okolice i nigdy się nie gubił. Można by jeszcze długo wymieniać i autor książki dobrze o tym wiedział - zadecydował jednak inaczej o losie głównego bohatera. Mimo tego, iż powieść zakończyła się w sposób łagodny - to jest Robinson powrócił do kraju cały i zdrowy i zamierzał wyruszyć na kolejną przygodę - wielce nauczyła czytelników samodzielności, odpowiedzialności i pomysłowości.