Napisz opowiadanie o ciekawej przygodzie w której brałeś udział zastosuj narracje pierwszoosobową.Może by zmyślone
Za najlepszą odpowiedź daje Naj
piszcie poczemne na jutro
NoyamaPisałam kiedyś, prosze, możesz napisać. Chociaż wątpie, że to wykorzystasz :P
Od początku byłem dla niego przyjacielem. Starałem się o każde spojrzenie i słowo z jego strony. Przeżywałem jego dziewczyny i fetysze; z dnia na dzień był mi co raz bliższy. Zawsze chciał zostać kimś, ale nie byle kimś-samurajem. Ludzie cierpieli, świat się walił a on trenował razem ze mną. Poświęciłem się by stać się równym jego zdolnością. Zatraciłem niestety poczucie oddalania się od osoby mi bliskiej. W czasie kiedy on trenował ja trenowałem innych. Zazdrość w końcu wzięła górę. Tak bliska osoba stała się wrogiem próbując mnie zabić:Tego wieczora postanowiłem przejść się nad jezioro, było piękne, a księżyc odbijał się w jego tafli. Moje myśli chodziły po drogach samotności. Było mi ciężko żyć nie widząc go na co dzień. Wiśnia kwitła, pachniało. Po jakimś czasie niestety trzeba było wrócić do domu. W powietrzu unosił się lekki zapach spalenizny. Przyśpieszyłem. Krzyki i wrzaski zdawały się być co raz głośniejsze. ”Gdzie on jest, ten drań?!?”-Usłyszałem głosem Ayumy. Zrozumiałem że chodzi o mnie. Ciężko było mi słyszeć te słowa, aczkolwiek pobiegłem w popłochu. W powietrzu unosił się dym a na zewnątrz nikogo nie było, wszyscy uciekli. Mimo to poszedłem do swojej sypialni, gdzie stał mój przyjaciel. Płakał.-Dlaczego jeszcze tu jesteś? Co się w ogóle stało?-Podniosłem głos z przerażenia.-Śmierć…znasz to uczucie? Chciałem skazać Cię na nie. -Po tych słowach moje serce zamarło… Chciałem zginąć, nie chciałem już nic czuć.-Rób jak uważasz-klęknąłem przed nim-jeżeli tego chcesz uczyń to.-Znienawidzisz mnie za to co zrobię-wyjął miecz i naciął mi policzek-nigdy bym Cię nie zabił. Przepraszam.Uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem go mimo pustki jaka mnie ogarniała. W tym samym momencie Ayumu przeciął sobie brzuch. Krzyczałem do niego, płakałem, nie chciałem wierzyć w to, co się stało. On nie reagował a jego oczy powoli traciły życie. Po chwili z kieszeni wypadł mu łańcuszek, na którym było moje imię. (takie łańcuszki nosi się w intencji ”chroń mnie przed złem, bo jesteś najważniejszy”
Od początku byłem dla niego przyjacielem. Starałem się o każde spojrzenie i słowo z jego strony. Przeżywałem jego dziewczyny i fetysze; z dnia na dzień był mi co raz bliższy. Zawsze chciał zostać kimś, ale nie byle kimś-samurajem. Ludzie cierpieli, świat się walił a on trenował razem ze mną. Poświęciłem się by stać się równym jego zdolnością. Zatraciłem niestety poczucie oddalania się od osoby mi bliskiej. W czasie kiedy on trenował ja trenowałem innych. Zazdrość w końcu wzięła górę. Tak bliska osoba stała się wrogiem próbując mnie zabić:Tego wieczora postanowiłem przejść się nad jezioro, było piękne, a księżyc odbijał się w jego tafli. Moje myśli chodziły po drogach samotności. Było mi ciężko żyć nie widząc go na co dzień. Wiśnia kwitła, pachniało. Po jakimś czasie niestety trzeba było wrócić do domu. W powietrzu unosił się lekki zapach spalenizny. Przyśpieszyłem. Krzyki i wrzaski zdawały się być co raz głośniejsze. ”Gdzie on jest, ten drań?!?”-Usłyszałem głosem Ayumy. Zrozumiałem że chodzi o mnie. Ciężko było mi słyszeć te słowa, aczkolwiek pobiegłem w popłochu. W powietrzu unosił się dym a na zewnątrz nikogo nie było, wszyscy uciekli. Mimo to poszedłem do swojej sypialni, gdzie stał mój przyjaciel. Płakał.-Dlaczego jeszcze tu jesteś? Co się w ogóle stało?-Podniosłem głos z przerażenia.-Śmierć…znasz to uczucie? Chciałem skazać Cię na nie. -Po tych słowach moje serce zamarło… Chciałem zginąć, nie chciałem już nic czuć.-Rób jak uważasz-klęknąłem przed nim-jeżeli tego chcesz uczyń to.-Znienawidzisz mnie za to co zrobię-wyjął miecz i naciął mi policzek-nigdy bym Cię nie zabił. Przepraszam.Uśmiechnąłem się do niego i przytuliłem go mimo pustki jaka mnie ogarniała. W tym samym momencie Ayumu przeciął sobie brzuch. Krzyczałem do niego, płakałem, nie chciałem wierzyć w to, co się stało. On nie reagował a jego oczy powoli traciły życie. Po chwili z kieszeni wypadł mu łańcuszek, na którym było moje imię. (takie łańcuszki nosi się w intencji ”chroń mnie przed złem, bo jesteś najważniejszy”