-"Był już wieczór, kiedy usłyszałem krzyk. wybiegłem ze stajnie jak z procy i szukałem wzrokiem osoby, która mogłaby potrzebować pomocy. Niestety nie zauwałyłem niczego co byłoby godne uwagi. Wróciłem więc do środka i zacząłem oporządzać Księcia- tak nazywa siekoń mojego pana. Dotykając jego czarnej aksamitnej sierści dreszcz przechodził mi po plecach. "Koń jest cudowny" pomyślałem i w tym momencie do stajni wbiegł mój pan z siodłem i ogłowiem w ręku. Rzucił to wszystko na kozła i rozkazał mi osiodłać konia. Po około 15 minutach Książe był osiodłany, a wraz z nim mój mały siwek Giermek. Wyruszyliśmy w drogę. Mój pan nic nie mówił, dopiero kiedy zsiadliśmy z koni,a było to na małej polance oddalonej od zamku o jakieś 3 kilometry powiedział:
-Dzielnie mi służyłeś Bartoszu dlatego musisz wiedzieć, że jeżeli nie wrócę z tej bitwy cało cały dwór wraz z wszystkimi innymi moimi dobrami zostanie przepisany tobie. Taka jest moja wola!- Nie smiałem nic odpowiedzieć skinąłem tylko głową i widząc, że pan mój się oddala nie mówiąc mi co mam zrobić przywiązałem konie i zacząłem powoli iść za mojim pracodawcą.
Nagle usłyszałem ten sam krzyk co wstajni. Wystraszony schowałem się w krzakach i wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Ujrzałem mego pana wydobywającego miecz zza pasa a dookoła niego dwudziestu innych rycerzy jeden z nich trzymał kobietę, która jak się domyśliłem była porwana przez tych oto złoczyńców. Nie mogłem na to patrzec! Głowy latały wszędzie! Wezbrały się tumany kurzu, ale kiedy wszystko już się uspokoiło i pył opadł ujrzałem mego pan pośród zabitych.
-Wiedziałem że panie wygrasz!'- krzyknąłem, a potem się obudziłem.
-Mamo, domyślasz się kto był moim panem?
-Nie.. ale mam przypuszczenia.
-To był Zawisza Czarny!- I Maciek pobiegł do szkoły.
-"Był już wieczór, kiedy usłyszałem krzyk. wybiegłem ze stajnie jak z procy i szukałem wzrokiem osoby, która mogłaby potrzebować pomocy. Niestety nie zauwałyłem niczego co byłoby godne uwagi. Wróciłem więc do środka i zacząłem oporządzać Księcia- tak nazywa siekoń mojego pana. Dotykając jego czarnej aksamitnej sierści dreszcz przechodził mi po plecach. "Koń jest cudowny" pomyślałem i w tym momencie do stajni wbiegł mój pan z siodłem i ogłowiem w ręku. Rzucił to wszystko na kozła i rozkazał mi osiodłać konia. Po około 15 minutach Książe był osiodłany, a wraz z nim mój mały siwek Giermek. Wyruszyliśmy w drogę. Mój pan nic nie mówił, dopiero kiedy zsiadliśmy z koni,a było to na małej polance oddalonej od zamku o jakieś 3 kilometry powiedział:
-Dzielnie mi służyłeś Bartoszu dlatego musisz wiedzieć, że jeżeli nie wrócę z tej bitwy cało cały dwór wraz z wszystkimi innymi moimi dobrami zostanie przepisany tobie. Taka jest moja wola!- Nie smiałem nic odpowiedzieć skinąłem tylko głową i widząc, że pan mój się oddala nie mówiąc mi co mam zrobić przywiązałem konie i zacząłem powoli iść za mojim pracodawcą.
Nagle usłyszałem ten sam krzyk co wstajni. Wystraszony schowałem się w krzakach i wtedy wszystko potoczyło się bardzo szybko.
Ujrzałem mego pana wydobywającego miecz zza pasa a dookoła niego dwudziestu innych rycerzy jeden z nich trzymał kobietę, która jak się domyśliłem była porwana przez tych oto złoczyńców. Nie mogłem na to patrzec! Głowy latały wszędzie! Wezbrały się tumany kurzu, ale kiedy wszystko już się uspokoiło i pył opadł ujrzałem mego pan pośród zabitych.
-Wiedziałem że panie wygrasz!'- krzyknąłem, a potem się obudziłem.
-Mamo, domyślasz się kto był moim panem?
-Nie.. ale mam przypuszczenia.
-To był Zawisza Czarny!- I Maciek pobiegł do szkoły.
Możesz to napisać jako dziewczyna jak wolisz.!
;D