Napisz opowiadanie na temat:Największa przygoda mojego życia
cute17
W zeszłą sobote wybrałam się z moimi rodzicami do zamku. Był piękny, słoneczny dzień. Słońce świeciło wysoko. Kiedy przyjechalismy na miejsce, wynajeliśmy przewodnika, zaczeliśmy zwiedzanie. Przewodnik opowiedział nam legengę tego zamku. Okazało się, że królewna Diana, rzuciła sie z wiezy zamkowej bo nie mogła poślubic ukochanego. Zaznaczył jeszcze, że czasem nawiedza tu duch. Oczywiscie w to nie uwierzyłam, bo twierdziłam, że duchy nie istnieją. Po zwiedzeniu calego zamku, poszlismy coś zjesc. Jednak ja poczułam straszną chęc odwiedzenia zamku jeszcze raz, tak tez zrobiłam.Nagle ujrzałąm jakomś białą postac. Przestraszyłam sie nie na żarty. Ciarki przeszły mi po plecach. W tym samym momencie zjawa przybliżyła sie do mnie i odezwała się. -Nie bój sie drogie dziecku, nic ci nie zrobię-zapowiedziała dziwna postac -A kim ty jesteś?-wyjąkałam -Jestem duchem ksieżkniczi Diany-powiedział duch -Aha, to przepraszam, że zakłocam spokój-odpowiedziałam -Nie ma za co przepraszac, bo fajnie sie z tobą rozmawia-zapewniła Diana -Dziekuje, bardzo mi miło, ale niestety muszę isc, bo rodzice sie o mnie niepokoją, a wiec do widzenia-pożegnałam sie -Do zobaczenie-zakończyła rozmowę była ksieżniczki Długo nie mogłam dojsc do siebie, nie moglam uwierzyc, ze rozmawiałam z duchem. Jedno wiem na pewno, że to była najwieksza przygoda mojego życia, ktorą na długo zapamiętam.
W LIPCU POJECHALIŚMY DO MAŁEJ WIOSKI, KTÓRA ZNAJDUJE SIĘ W W województwie Suwalskim. Było to odludne miejsce, położone wśród rozległych łąk , pastwisk i lasów. Wynajeliśmy duży pokój w starej drewnianej chacie z brązowych bali.Jej gospodarzem była para sympatycznych staruszków. To było bardzo upalne lato. Od trzech miesięcy mieszkańcy wioski czekali na deszcz.
Pewnego razu nasza rodzina przeżyła groźą przygodę . Któregoś ranka nadeszła potężna burza. Obudziły nas odgłosy grzmotów. Przestraszeni schowaliśmy się pod śpiwory. Nagle usłyszeliśmy okropny huk i brzęk tłuczonego szkła.Zerwaliśmy się przerażeni. Nasz pokój wypełniał się powoli gryzącym dymem.Byliśmy pewni. że piorun uderzył w dom , który zaczoł się palić. Tatuś otulił nas kocami i wyprowadził do murowanej piwniczki, która stała obok chaty. Później rodzice ratowali, co się dało. Zaczeła się krótka , gwałtowna ulewa. Długo siedzieliśmy w ciemnej , wilgotnej piwniczce , gdzie gospodyni przechowywała mleko i sery.Mój młodszy brat cały czas płakał.
Gdy sytuacja się wyjaśniła, zobaczyliśmy, że piorun strzelił w drewniany słup telegraficzny, stojący obok domu . Dym pochodził z kabli telefonicznych, które się stopiły i wypaliły w podłodze brązowe ślady .Mimo że szybko uprzątnięto szkody, mamusia nie chciała zostać dłużej. Spakowaliśmy bagaże do samochodu. Tego samego dnia wróciliśmy do domu.
Od tej pory wszyscy bardzo boimy się burzy. MYŚLĘ ŻE MI DASZ NAJ.
-Nie bój sie drogie dziecku, nic ci nie zrobię-zapowiedziała dziwna postac
-A kim ty jesteś?-wyjąkałam
-Jestem duchem ksieżkniczi Diany-powiedział duch
-Aha, to przepraszam, że zakłocam spokój-odpowiedziałam
-Nie ma za co przepraszac, bo fajnie sie z tobą rozmawia-zapewniła Diana
-Dziekuje, bardzo mi miło, ale niestety muszę isc, bo rodzice sie o mnie niepokoją, a wiec do widzenia-pożegnałam sie
-Do zobaczenie-zakończyła rozmowę była ksieżniczki
Długo nie mogłam dojsc do siebie, nie moglam uwierzyc, ze rozmawiałam z duchem. Jedno wiem na pewno, że to była najwieksza przygoda mojego życia, ktorą na długo zapamiętam.
Licze na naj :))))
W LIPCU POJECHALIŚMY DO MAŁEJ WIOSKI, KTÓRA ZNAJDUJE SIĘ W W województwie Suwalskim. Było to odludne miejsce, położone wśród rozległych łąk , pastwisk i lasów. Wynajeliśmy duży pokój w starej drewnianej chacie z brązowych bali.Jej gospodarzem była para sympatycznych staruszków. To było bardzo upalne lato. Od trzech miesięcy mieszkańcy wioski czekali na deszcz.
Pewnego razu nasza rodzina przeżyła groźą przygodę . Któregoś ranka nadeszła potężna burza. Obudziły nas odgłosy grzmotów. Przestraszeni schowaliśmy się pod śpiwory. Nagle usłyszeliśmy okropny huk i brzęk tłuczonego szkła.Zerwaliśmy się przerażeni. Nasz pokój wypełniał się powoli gryzącym dymem.Byliśmy pewni. że piorun uderzył w dom , który zaczoł się palić. Tatuś otulił nas kocami i wyprowadził do murowanej piwniczki, która stała obok chaty. Później rodzice ratowali, co się dało. Zaczeła się krótka , gwałtowna ulewa. Długo siedzieliśmy w ciemnej , wilgotnej piwniczce , gdzie gospodyni przechowywała mleko i sery.Mój młodszy brat cały czas płakał.
Gdy sytuacja się wyjaśniła, zobaczyliśmy, że piorun strzelił w drewniany słup telegraficzny, stojący obok domu . Dym pochodził z kabli telefonicznych, które się stopiły i wypaliły w podłodze brązowe ślady .Mimo że szybko uprzątnięto szkody, mamusia nie chciała zostać dłużej. Spakowaliśmy bagaże do samochodu. Tego samego dnia wróciliśmy do domu.
Od tej pory wszyscy bardzo boimy się burzy.
MYŚLĘ ŻE MI DASZ NAJ.