Napisz opowiadanie na temat "Wakacyjna przygoda nad morzem". Opowiadanie wyposażone ma być w:
-czas przeszły
-opow. twórcze
-lipiec (ma to się dziać w lipcu)
-dwoje lub dwóch bohaterów
-element opisu plaży lub morza
-dialogi.
To opowiadanie nie może być krótkie, tylko może być co najmniej na stronę, połowę lub dwie strony. Czekam do soboty.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Tegoroczne wakacje spędziłam w miejscowości Boszkowo. Był ciepły letni dzień, kiedy postanowiliśmy z rodzicami wybrać się na wycieczkę rowerową do pobliskiego lasu. Droga była prosta i przyjemna do jazdy rowerowej, a wokół pachniało lasem... Myślałam, że to będzie krótka wycieczka, ale się myliłam. Jechaliśmy przed siebie, żartowaliśmy i każdy z nas miał dobry humor. lecz po upływie jakiegoś czasu, droga zaczęła mi się dłużyć i nogi dawały o sobie znać. Mówiłam moim rodzicom, że mnie bolą nogi i jestem głodna, ale mama powiedziała, że muszę wytrzymać i jechać dalej, ponieważ zrobimy sobie "obóz przetrwania". Mama poradziła mi żebym nie marnowała sił na narzekanie i zatrzymała je na dalszą drogę, a zaraz przystaniemy i znajdziemy coś do zjedzenia w lesie. przestraszyłam się i zaczęłam marudzić. Chciałam wracać, ale nie wiedziałam którędy. Bałam się, że jak zawrócę to się zgubię. Jadąc za rodzicami usłyszałam ich rozmowę o mających pojawić się przed nami bagnach przez które trzeba będzie przenieść rowery oraz dzikach żyjących w tych lasach. Pomyślałam, że tylko tego teraz nam było trzeba. Jechałam dalej, w lesie zaczynał zapadać zmrok i kropić deszcz - było strasznie. Chcieliśmy już wracać, ale okazało się, że zgubiliśmy się. Przed sobą ujrzeliśmy polanę na której postanowiliśmy odpocząć. Mama z tatą poszli się rozglądnąć, a mnie zainteresowała duża czerwona mrówka, którą wzięłam na patyk i obserwowałam. Po chwili oddechu ruszylliśmy dalej, a ja poczułam mrówkę w bucie, która mnie boleśnie gryzła. Tego już było za wiele, deszcz padał coraz bardziej, a ja byłam zmęczona - w przeciwieństwie do moich rodziców, którzy byli w świetnych humorach. I nagle zauważyłam, że jedziemy znajomą mi drogą. Okazało się, że cały czas byliśmy blisko domu, a opowieść rodziców o "obozie przetrwania" była tylko po to, aby urozmaicić mi wycieczkę. gdy weszłam do domu zaczęłam się sama z siebie śmiać i nawet pogryziona noga już nie swędziała, a wszystkie przeszkody nie były takie straszne. Nigdy nie zapomnę tej przygody, choć niemało "najadłam" się strachu, jednak jestem pewna, że na przyszłoroczne wakacje też wybiorę się z rodzicami na wycieczkę rowerową.
Mam nadzieję że będzie dobrze.