Napisz opowiadanie na temat "Ta historia naprawde mnie wzruszyła" na podstawie ballady Adama Mickiewiczapt.:"Powrót taty".
olka175
Żyliśmy biednie. Pewnego dnia Ojciec postanowił wyjechać w poszukiwaniu pracy. Nie chcieliśmy żeby wyjeżdżał ale nie było innej możliwości. Od dnia jego wyjazdu codziennie chodziliśmy na wzgórze pod krzyż gdzie modliliśmy się o jego szczęśliwy powrót. Tak jak na co dzień poszliśmy i tego dnia na wzgórze pomodlić się za tatę. I wtedy usłyszeliśmy nadjeżdżające wozy - To nasz tata!- krzyknęliśmy uradowani. Podbiegliśmy do niego i zaczęliśmy go ściskać. Z jego strony posypał się grad pytań "Co z mamą? Wszyscy zdrowi? Jak wam się wiodło?" I wtedy chwila naszego szczęścia została unicestwiona. Usłyszeliśmy dzikie krzyki i tupot końskich kopyt. Wiedzieliśmy że to zbójcy chcący obrobić niedawno zdobyty dobytek naszego taty. Lecz wtedy to nie było ważne. Bardziej martwiliśmy się o jego i swoje życie. Przytuliliśmy się do Ojca i zaczęliśmy odmawiać dobrze znana nam modlitwę. Przez ten czas zbóje dojechali już do nas wymachując swą broniom. Wykrzykiwali żądania, chcieli pieniędzy i majątku -Bierzcie wszystko co chcecie tylko nas zostawcie. - krzykną tato ze łzami w oczach. Jeden ze zbójów bez wahania zamachnoł się ciężką pałą. Wtedy rosły brodaty człowiek z tłumu krzykną : -Powstrzymaj się. -Dziękuje ci ...- zaczoł tato lecz mu przerwano - Nie masz za co dziękować. Kiedy czekaliśmy na ciebie w tych krzakach obok zobaczyłem twoje dzieci modlące się za ciebie. I wtedy przypomniało mi się, ze ja tez mam rodzinę, że przecież oni też pewnie się za mnie tam modlą ...Odejdź w pokoju.
Tak jak na co dzień poszliśmy i tego dnia na wzgórze pomodlić się za tatę. I wtedy usłyszeliśmy nadjeżdżające wozy
- To nasz tata!- krzyknęliśmy uradowani.
Podbiegliśmy do niego i zaczęliśmy go ściskać. Z jego strony posypał się grad pytań "Co z mamą? Wszyscy zdrowi? Jak wam się wiodło?"
I wtedy chwila naszego szczęścia została unicestwiona. Usłyszeliśmy dzikie krzyki i tupot końskich kopyt. Wiedzieliśmy że to zbójcy chcący obrobić niedawno zdobyty dobytek naszego taty. Lecz wtedy to nie było ważne. Bardziej martwiliśmy się o jego i swoje życie. Przytuliliśmy się do Ojca i zaczęliśmy odmawiać dobrze znana nam modlitwę. Przez ten czas zbóje dojechali już do nas wymachując swą broniom. Wykrzykiwali żądania, chcieli pieniędzy i majątku
-Bierzcie wszystko co chcecie tylko nas zostawcie. - krzykną tato ze łzami w oczach.
Jeden ze zbójów bez wahania zamachnoł się ciężką pałą. Wtedy rosły brodaty człowiek z tłumu krzykną :
-Powstrzymaj się.
-Dziękuje ci ...- zaczoł tato lecz mu przerwano
- Nie masz za co dziękować. Kiedy czekaliśmy na ciebie w tych krzakach obok zobaczyłem twoje dzieci modlące się za ciebie. I wtedy przypomniało mi się, ze ja tez mam rodzinę, że przecież oni też pewnie się za mnie tam modlą ...Odejdź w pokoju.