lisa518
Pewnego, zwyczajnego dnia, a był to poniedziałek, jak co dzień wybierałam się do szkoły. Jednak ten dzień, wydawał się mi jakiś inny.. Wstałam, ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu w kierunku szkoły. Przez całą drogę czułam się jakby ktoś mnie obserwował, odwracałam się kilka razy, ale nikogo nie było. Jak zwykle przeszłam przez tłum innych uczniów i usiadłam po klasą do polskiego. Wyjęłam z plecaka słuchawki, włożyłam je do uszu do czym włączyłam moją ulubioną piosenkę, za parę minut lekcja się rozpoczęła. Weszłam do klasy i usiadłam w kącie. Cała lekcja umknęła mi dość szybko, pewnie dlatego, że całą godzinę rysowałam. Wyszłam z klasy i ustałam sobie przy mojej szafce, nagle światło jakoś przygasło, korytarz opustoszał, a ja sama stałam po środku. Wiatr zaczął świstać przez okna. Troszkę się zdziwiłam, ale nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Nagle ukazała się zjawa. Wtedy przyznam przestraszyłam się, okazało się, że był to łowca.. łowca wampirów. Wybrał mnie jako swój cel.. Chciałam uciekać, ale nogi jakby mi zamarły. Ciemna postać, wyciągnęła ku mnie rękę, która zaczęła promienieć i dotknął ją mojego czoła, na którym zostawił coś w rodzaju blizny po czym znikł. Upadłam, strasznie kręciło mi się w głowie. Na korytarzu znowu zaczęli pojawiać się inni uczniowie, nikogo jakoś nie zainteresowało, że zwijam się z bólu na podłodze. Gdy ból ustąpił, wstałam i wyszłam ze szkoły. Poszłam przed siebie, by rozpocząć swoje nowe życie jako młoda wampirka.