Popołudniu, we wtorek, gdy już nadchodziła pora obiadu, lecz mojej mamy nie było , miałam sama przygotować obiad.Postanowiłam zrobić coś łatwego , tak jak pomidorową.Na poczatek poszłam do sklepu i kupiłam potrzebne rzeczy.W książce kulinarskiej miałam wszystko opisane , lecz i tak sobie nie radziłam.Zaczełam od prostych czynnowści jak krojenie , obieranie i inne, gdy nagle zadzwonił telefon.Zajęta szykowaniem wszystkiego zignorowałam telefon , lecz gdybym wiedziała co się puźniej stanie odebrałabym.Czas mijał szybko , zaczeło mi się to podobać , ale telefon wziąż dzwonił i dzwonił.Gdy zostawiłam zupe na kuchence postanowiłam odebrać.Rozmowa się cągneła, gdyż to była moja przyjaciółka.Wziąż rozmawiałyśmy, aż poczułam zapach spalenizny , pobiegłam czym prędzej do kuchni , a tam zauważyłam mojego kota grzebiącego w garczku a obok spalającą się..ścierke?! Po chwili namysłu i otrzeźwienia , oraz zdjęcia ścierki z kuchenki , użwiadomiłam sobie że , zamiast postawić garczek na kuchence , zostawiłam tam ścierke, która w tym czasie się nagrzewała, wciąż próbując ogarnąć kuchnie przed powrotem mamy i taty , uświadomiłam sobie , że będe złym kucharzem.
Z góry przepraszam za najmniejszy błąd , lecz pisze już kolejny raz coś tak długiego , przy okazji oczy mi się zamykają ;D
Ten dzień był pochmury, byłam sama w domu, gdyz rodzice byli jeszcze w pracy. Siedziałam na kananapie, przegryzałam ulubione orzeszki i oglądałam telewizje. Nagle zadzownił telefon, czym prędzej odebrałam i usłyszałam moją najlepszą koleżankę Krysię. Zaproponowała mi, że odziwedzi mnie a ja z zachwytem zgodziłam się. Minęło kilkanaście minut i zadzwonił dzwonek do drzwi.To była Krysia. Ucieszyłam się, ponieważ już nie będe sie nudzić. Poszłyśmy do kuchni i zaparzyłam nasza ulubioną herbatę, Przez chwilę plotkowałysmy ale nnaszła as ochota na coś słodkiego. Jednak nic takiego nie posiadałam. Wtedy wpadłam na genialny pomysł, aby upiec ciasteczka jeszcze przed powrotem moich rodziców. Ubrałyśmy fartuchy, umyłśmy ręce i wziełyśmy się do roboty. Krysia czytała na głos przepis a ja szukałam składników. Wreszcie wszystko już miałysmy. Najpierw mąka, jajka trochę cukru waniliowego. I po kilkunastu minutach miałyśmy już gotowe ciasto wraz z nadzieniem. A Krysia to fantastyczna przyjaciółka a zarazem kucharka. Wszystko wiedziała jak zrobić krok po kroku. Wyłożyłysmy foremki ciastem i włożyłysmy do piekarnika. Aby ciasteczka się upiekły wystarczyło zaledwie kilkanaście minut. Ale w tym samym czasie leciał w telewizji nasz ulubiony serial, więc poszłyśmy go oglądac. Kompletnie na śmierć zapomniałyśmy o naszych wypiekach tak nas wciągnał serial. Nagle poczułysmy dym. Czym prędzej udałyśmy się do kuchi i wyłączyłysmy się piekarnik. Byłyśmy bardzo wystraszone i wiedziałysmy, że będziemy mieć kłopoty, gdyż właśnie nadjechali moi rodzice. Gdy weszli do domu byli w wielkim szoku bo było wszędzie peło dymu. Mama po otwierała wszystkie okna a tata wyciągnął nasze ciasteczka z piekarnika. Spaliły się doszczętnie. Rodzice byli na nas źli o ten wybryk ale po przeprosinach już wysztko wróciło do porządku dziennego. Wzamian tego, iż próbowałyśmy upiec ciasteczka mój tata zamówił nam pizze z dostawą do domu.
Dzięki tej przygodzie nauczyłam się, że jeżeli zaczynamy jedną rzecz to musimy ją skończyć a nie brac sie za drugą, dyz mogło dojść do nieszczęścia. I przede wszystkim na nstępny raz wypieki będe robić pod bacznym okiem mamy.
Popołudniu, we wtorek, gdy już nadchodziła pora obiadu, lecz mojej mamy nie było , miałam sama przygotować obiad.Postanowiłam zrobić coś łatwego , tak jak pomidorową.Na poczatek poszłam do sklepu i kupiłam potrzebne rzeczy.W książce kulinarskiej miałam wszystko opisane , lecz i tak sobie nie radziłam.Zaczełam od prostych czynnowści jak krojenie , obieranie i inne, gdy nagle zadzwonił telefon.Zajęta szykowaniem wszystkiego zignorowałam telefon , lecz gdybym wiedziała co się puźniej stanie odebrałabym.Czas mijał szybko , zaczeło mi się to podobać , ale telefon wziąż dzwonił i dzwonił.Gdy zostawiłam zupe na kuchence postanowiłam odebrać.Rozmowa się cągneła, gdyż to była moja przyjaciółka.Wziąż rozmawiałyśmy, aż poczułam zapach spalenizny , pobiegłam czym prędzej do kuchni , a tam zauważyłam mojego kota grzebiącego w garczku a obok spalającą się..ścierke?! Po chwili namysłu i otrzeźwienia , oraz zdjęcia ścierki z kuchenki , użwiadomiłam sobie że , zamiast postawić garczek na kuchence , zostawiłam tam ścierke, która w tym czasie się nagrzewała, wciąż próbując ogarnąć kuchnie przed powrotem mamy i taty , uświadomiłam sobie , że będe złym kucharzem.
Z góry przepraszam za najmniejszy błąd , lecz pisze już kolejny raz coś tak długiego , przy okazji oczy mi się zamykają ;D
Ten dzień był pochmury, byłam sama w domu, gdyz rodzice byli jeszcze w pracy. Siedziałam na kananapie, przegryzałam ulubione orzeszki i oglądałam telewizje. Nagle zadzownił telefon, czym prędzej odebrałam i usłyszałam moją najlepszą koleżankę Krysię. Zaproponowała mi, że odziwedzi mnie a ja z zachwytem zgodziłam się. Minęło kilkanaście minut i zadzwonił dzwonek do drzwi.To była Krysia. Ucieszyłam się, ponieważ już nie będe sie nudzić. Poszłyśmy do kuchni i zaparzyłam nasza ulubioną herbatę, Przez chwilę plotkowałysmy ale nnaszła as ochota na coś słodkiego. Jednak nic takiego nie posiadałam. Wtedy wpadłam na genialny pomysł, aby upiec ciasteczka jeszcze przed powrotem moich rodziców. Ubrałyśmy fartuchy, umyłśmy ręce i wziełyśmy się do roboty. Krysia czytała na głos przepis a ja szukałam składników. Wreszcie wszystko już miałysmy. Najpierw mąka, jajka trochę cukru waniliowego. I po kilkunastu minutach miałyśmy już gotowe ciasto wraz z nadzieniem. A Krysia to fantastyczna przyjaciółka a zarazem kucharka. Wszystko wiedziała jak zrobić krok po kroku. Wyłożyłysmy foremki ciastem i włożyłysmy do piekarnika. Aby ciasteczka się upiekły wystarczyło zaledwie kilkanaście minut. Ale w tym samym czasie leciał w telewizji nasz ulubiony serial, więc poszłyśmy go oglądac. Kompletnie na śmierć zapomniałyśmy o naszych wypiekach tak nas wciągnał serial. Nagle poczułysmy dym. Czym prędzej udałyśmy się do kuchi i wyłączyłysmy się piekarnik. Byłyśmy bardzo wystraszone i wiedziałysmy, że będziemy mieć kłopoty, gdyż właśnie nadjechali moi rodzice. Gdy weszli do domu byli w wielkim szoku bo było wszędzie peło dymu. Mama po otwierała wszystkie okna a tata wyciągnął nasze ciasteczka z piekarnika. Spaliły się doszczętnie. Rodzice byli na nas źli o ten wybryk ale po przeprosinach już wysztko wróciło do porządku dziennego. Wzamian tego, iż próbowałyśmy upiec ciasteczka mój tata zamówił nam pizze z dostawą do domu.
Dzięki tej przygodzie nauczyłam się, że jeżeli zaczynamy jedną rzecz to musimy ją skończyć a nie brac sie za drugą, dyz mogło dojść do nieszczęścia. I przede wszystkim na nstępny raz wypieki będe robić pod bacznym okiem mamy.
Pozdrawiam
Numerato.