Napisz opowiadanie na temat : Najszczęśliwszy dzień mojego życia. Daje naj
matematyczka224
Najszczęśliwy dzień mojego życia zaczął się całkiem zwyczajnie. Wstałam wcześnie rano, by zdążyć do szkoły. Co było pierwsze? Jęknęłam. Fizyka. No świetnie! Zapomniałam nauczyć się na kartkówkę! Z miną trupa zeszłam na śniadanie. Mama musiała zauważyć mój brak entuzjazmu, bo robiąc płatki, spytała: -Magda, wszystko ok? Kiwnęłam głową. Moja mama jakoś dziwnie się uśmiechała. Spojrzałam na tatę. On także zachowywał się podejrzanie. No, ale cóż. Za dwadzieścia minut siedziałam już w autobusie jadącym do mojej szkoły. Na lekcje wpadłam chwilę przed dzwonkiem. Gdy weszła pani, pożegnałam się z dobrą oceną na koniec roku. -Witajcie, dzieci! -Dzień dobry, pani Szadowska!-krzyknęliśmy razem. -Dziś powinna być kartkówka, jeśli pamiętam. Ale...dwie rzeczy sprawiły, że ją odwołałam. Pierwsza to...Zosia, nasza nowa uczennica! Na środek sali wyszła niska, ale ładna czarnowłosa dziewczyna. -Hej, jestem Zosia. Mieszkałam w Krakowie, ale przeniosłam się do was. -Usiądziesz obok mnie?-wyrwało mi się. -Jak ty miałaś na imię? Aha, Magda. Bardzo chętnie.-Zosia uśmiechnęła się. -Co jest drugim powodem?-spytał mój kolega Karol. -Urodziny...Madzi! Chyba o nich zapomniałaś, co? Ta fizyka była świetna. Gdy wracałam do domu z Zosią (mieszkała obok mnie), już wiedziałam, że zyskałam przyjaciela. Ale nie sądziłam, że... Coś na mnie wpadło. Usłyszałam głosy rodziców. -Madziu, to Tociek. Twój pies. Twój własny. Krzyknęłam z radości. To był najlepszy dzień mojego życia.
Z miną trupa zeszłam na śniadanie. Mama musiała zauważyć mój brak entuzjazmu, bo robiąc płatki, spytała:
-Magda, wszystko ok?
Kiwnęłam głową. Moja mama jakoś dziwnie się uśmiechała. Spojrzałam na tatę. On także zachowywał się podejrzanie. No, ale cóż.
Za dwadzieścia minut siedziałam już w autobusie jadącym do mojej szkoły. Na lekcje wpadłam chwilę przed dzwonkiem. Gdy weszła pani, pożegnałam się z dobrą oceną na koniec roku.
-Witajcie, dzieci!
-Dzień dobry, pani Szadowska!-krzyknęliśmy razem.
-Dziś powinna być kartkówka, jeśli pamiętam. Ale...dwie rzeczy sprawiły, że ją odwołałam. Pierwsza to...Zosia, nasza nowa uczennica!
Na środek sali wyszła niska, ale ładna czarnowłosa dziewczyna.
-Hej, jestem Zosia. Mieszkałam w Krakowie, ale przeniosłam się do was.
-Usiądziesz obok mnie?-wyrwało mi się.
-Jak ty miałaś na imię? Aha, Magda. Bardzo chętnie.-Zosia uśmiechnęła się.
-Co jest drugim powodem?-spytał mój kolega Karol.
-Urodziny...Madzi! Chyba o nich zapomniałaś, co?
Ta fizyka była świetna.
Gdy wracałam do domu z Zosią (mieszkała obok mnie), już wiedziałam, że zyskałam przyjaciela. Ale nie sądziłam, że...
Coś na mnie wpadło.
Usłyszałam głosy rodziców.
-Madziu, to Tociek. Twój pies. Twój własny.
Krzyknęłam z radości.
To był najlepszy dzień mojego życia.