Wyszłam z mieszkania nie wiedząc, czy do niego wrócę. W schowku pod podłogą łazienki zostawiłam sześcioletnią dziewczynkę pochodzenia żydowskiego. Rodzice Ryfki zginęli podczas powstania w getcie, a ją udało mi się uratować i od tego czasu ukrywałam ją w swoim mieszkaniu.
Musiałam wyjść do pracy. Wojna, nie wojna, pieniądze na utrzymanie trzeba mieć, choć niewiele można za nie kupić. Mąż nie mógł mi pomóc - zginął już w pierwszych dniach wojny.
Dziesięć godzin w pracy minęło spokojnie. Gdy już miałam wychodzić, rozległ się alarm bombowy i huk samolotów nad miastem. Wszyscy schowaliśmy się do schronu, w którym słyszeliśmy jakby z daleka odgłosy bomb. Gdy tylko można było go opuścić, pobiegłam w stronę mieszkania, nie zwracając uwagi na jęki rannych.
Kamienica w gruzach. Pomyślałam: "Już po Ryfce" i łzy zaczęły płynąć mi po twarzy. Po kilku minutach stania i patrzenia poczułam, że ktoś obejmuje mnie z tyłu w pasie. Ryfcia! Cała i zdrowa!
Okazało się, że niemiecki oficer z komendy mieszczącej się naprzeciw kamienicy widział ją kiedyś w oknie i wiedział, że ukrywa się w moim mieszkaniu. Gdy zaczęło się bombardowanie z narażeniem życia przeniósł ją do schronu komendy, mówiąc, że to jego siostrzenica.
Okazało się, że niektórzy okupanci też mają serce.
Wyszłam z mieszkania nie wiedząc, czy do niego wrócę. W schowku pod podłogą łazienki zostawiłam sześcioletnią dziewczynkę pochodzenia żydowskiego. Rodzice Ryfki zginęli podczas powstania w getcie, a ją udało mi się uratować i od tego czasu ukrywałam ją w swoim mieszkaniu.
Musiałam wyjść do pracy. Wojna, nie wojna, pieniądze na utrzymanie trzeba mieć, choć niewiele można za nie kupić. Mąż nie mógł mi pomóc - zginął już w pierwszych dniach wojny.
Dziesięć godzin w pracy minęło spokojnie. Gdy już miałam wychodzić, rozległ się alarm bombowy i huk samolotów nad miastem. Wszyscy schowaliśmy się do schronu, w którym słyszeliśmy jakby z daleka odgłosy bomb. Gdy tylko można było go opuścić, pobiegłam w stronę mieszkania, nie zwracając uwagi na jęki rannych.
Kamienica w gruzach. Pomyślałam: "Już po Ryfce" i łzy zaczęły płynąć mi po twarzy. Po kilku minutach stania i patrzenia poczułam, że ktoś obejmuje mnie z tyłu w pasie. Ryfcia! Cała i zdrowa!
Okazało się, że niemiecki oficer z komendy mieszczącej się naprzeciw kamienicy widział ją kiedyś w oknie i wiedział, że ukrywa się w moim mieszkaniu. Gdy zaczęło się bombardowanie z narażeniem życia przeniósł ją do schronu komendy, mówiąc, że to jego siostrzenica.
Okazało się, że niektórzy okupanci też mają serce.