Jestem kotem perskim , który wabi się Azjat . Mieszkam w wielkim domu z ogrodem z moją pańcią i panem , do których miałem pewien uraz , który był - w\g mnie - nieuleczalny . Na szczęście do czasu .
Jak zwykle spałem na mojej ławeczce , kiedy nagle pańcia przyszła do mnie pięknie ubrana , w swoich najlepszych perłach i ulubionej sukni .
- Azjaciku , mój kotku - czpiotku ! Jedziemy na sekundę do sklepu przywieziemy ci niespodziankę ! - powiedziała łagodnie pańcia .
- Mrrrrau ! - odpowiedziałem udając ,że nic nie rozumiem .
Białe Lamborgini odjechało , a ja zasnąłem jak kamień . Po godzinie obudził mnie dźwięk auta , które właśnie zaparkowało na naszym parkingu . Wskoczyłem do kuchni , gdzie zawsze pańcia rozpakowywuje zakupy , ale tym razem był to seledynowy transporter dla zwierząt , z którego wyskoczyła rzecz potowrna , niewyobrażalna : bowiem był to PIES . Kundlisko było rude , oczywiście nadzwyczaj ruchliwe i rzrzucało ogonem wszystko , co się dało . Oburzony udałem się na "Królewki sen" do komódki pana Wilanowskiego w piwnicy , ale leżał już tam Czarny - mój wróg numer 1 . Chcąc uniknąc kompromitacji , szybko zwiałem . Wąskim tunelem wyszedłem przez okno na ulicę , obok kontenerów . Tam , na starym posłaniu uciąłem sobie drzemkę - z dala od pchlarza , ale nie zauważyłem otwartego okna za mną , do którego łatwo wpaść .
Kiedy tak sobie słodko drzemię , przyjechała śmieciarka . Nawet tego nie zauważyłem . Jej potężny płóg , który lata na wszystkie strony , musiał mnie zepchnąć przez to diabelskie okno do małego pomieszczenia bez wyjścia . Miauczę , prycham , ale to wszystko na nic ! Próbuję wyskoczyć .. prawie jestem u wyjścia , ale śliskie okno nie pozwala mi wyjść . To wszystko na nic . Siedzę tu tak już drugą , czy możę trzecią godzinę , kiedy nagle słyszę , że coś idzie - ciekawska , ruchliwa i szczekająca głowa zajrzała nieśmiało do środka - to był pchlarz ! Podszedłem bliżej okna , a on chwycił mnie za kark - co kotów nie boli - i zabrał mnie do domu .
- Azjat ! Już myślałam , że nie żyjesz ! - słyszę od progu .
Wycieńczony padłem na sofę a pańcia dała mi mleko . Z podłogi obserwował mnie pchlarz , którego imię to Jack (wym. Dżek - tego nie pisz ) .
- Dzięki za uratowanie mnie .- ledwo wyjęczałem .
- Nie ma za co ! - odpowiedział Jack .
Od tamtego czasu ja i pchlarz - taki mu się pseudonim przyjął - jesteśmy najlepszymi przyjaciólmi . Jednym słowem , żyjemy jak pies z kotem .
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Od autora :
Pewnego słonecznego dnia był sobie kot.Ale nie był on zwykłym kotem lecz zaczarowanym.
Dlatego,że miał swój urok niniejszym oczy.Zawsze wszystkich ludziom łamał serca swymi oczętami.Lecz pewnego ranka kot wybrał się do lasu.Niestety jak było wiadome kotek zgubił się.Gdy rozpaczał nagle przemówił do niego żuk.Na początku koteczek się wystraszył ale po chwili on też zaczął mówić.Wtedy podeszły do niego wszystkie pupile lasu i pytały go co się mu stało? ,on zaś powiedział iż poszedł do lasu zaczerpnąć powietrza ale ten las jest tak duży że się zgubił , zwierzęta pomogły mu wyjść z lasu który bowiem był zaczarowany i żyli długo i szczęśliwie.
Jestem kotem perskim , który wabi się Azjat . Mieszkam w wielkim domu z ogrodem z moją pańcią i panem , do których miałem pewien uraz , który był - w\g mnie - nieuleczalny . Na szczęście do czasu .
Jak zwykle spałem na mojej ławeczce , kiedy nagle pańcia przyszła do mnie pięknie ubrana , w swoich najlepszych perłach i ulubionej sukni .
- Azjaciku , mój kotku - czpiotku ! Jedziemy na sekundę do sklepu przywieziemy ci niespodziankę ! - powiedziała łagodnie pańcia .
- Mrrrrau ! - odpowiedziałem udając ,że nic nie rozumiem .
Białe Lamborgini odjechało , a ja zasnąłem jak kamień . Po godzinie obudził mnie dźwięk auta , które właśnie zaparkowało na naszym parkingu . Wskoczyłem do kuchni , gdzie zawsze pańcia rozpakowywuje zakupy , ale tym razem był to seledynowy transporter dla zwierząt , z którego wyskoczyła rzecz potowrna , niewyobrażalna : bowiem był to PIES . Kundlisko było rude , oczywiście nadzwyczaj ruchliwe i rzrzucało ogonem wszystko , co się dało . Oburzony udałem się na "Królewki sen" do komódki pana Wilanowskiego w piwnicy , ale leżał już tam Czarny - mój wróg numer 1 . Chcąc uniknąc kompromitacji , szybko zwiałem . Wąskim tunelem wyszedłem przez okno na ulicę , obok kontenerów . Tam , na starym posłaniu uciąłem sobie drzemkę - z dala od pchlarza , ale nie zauważyłem otwartego okna za mną , do którego łatwo wpaść .
Kiedy tak sobie słodko drzemię , przyjechała śmieciarka . Nawet tego nie zauważyłem . Jej potężny płóg , który lata na wszystkie strony , musiał mnie zepchnąć przez to diabelskie okno do małego pomieszczenia bez wyjścia . Miauczę , prycham , ale to wszystko na nic ! Próbuję wyskoczyć .. prawie jestem u wyjścia , ale śliskie okno nie pozwala mi wyjść . To wszystko na nic . Siedzę tu tak już drugą , czy możę trzecią godzinę , kiedy nagle słyszę , że coś idzie - ciekawska , ruchliwa i szczekająca głowa zajrzała nieśmiało do środka - to był pchlarz ! Podszedłem bliżej okna , a on chwycił mnie za kark - co kotów nie boli - i zabrał mnie do domu .
- Azjat ! Już myślałam , że nie żyjesz ! - słyszę od progu .
Wycieńczony padłem na sofę a pańcia dała mi mleko . Z podłogi obserwował mnie pchlarz , którego imię to Jack (wym. Dżek - tego nie pisz ) .
- Dzięki za uratowanie mnie .- ledwo wyjęczałem .
- Nie ma za co ! - odpowiedział Jack .
Od tamtego czasu ja i pchlarz - taki mu się pseudonim przyjął - jesteśmy najlepszymi przyjaciólmi . Jednym słowem , żyjemy jak pies z kotem .
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Od autora :
Uwielbiam pisać dłuugie teksty xD
Pewnego słonecznego dnia był sobie kot.Ale nie był on zwykłym kotem lecz zaczarowanym.
Dlatego,że miał swój urok niniejszym oczy.Zawsze wszystkich ludziom łamał serca swymi oczętami.Lecz pewnego ranka kot wybrał się do lasu.Niestety jak było wiadome kotek zgubił się.Gdy rozpaczał nagle przemówił do niego żuk.Na początku koteczek się wystraszył ale po chwili on też zaczął mówić.Wtedy podeszły do niego wszystkie pupile lasu i pytały go co się mu stało? ,on zaś powiedział iż poszedł do lasu zaczerpnąć powietrza ale ten las jest tak duży że się zgubił , zwierzęta pomogły mu wyjść z lasu który bowiem był zaczarowany i żyli długo i szczęśliwie.