Julcia była oczkiem w głowie rodziców, tzw. beniaminkiem. Była ich jedynym, ukochanym dzieckiem.
Pewnego razu Julka wybrała się do kiosku niedaleko. Był wieczór, ale 7-latka nie bała się, chociaż w tej okolicy panowały ciemności egipskie, ponieważ lampy mało świeciły. Podczas spaceru dziewczynka spotkała Tadeusza Kot, miłego pana z czupryną jak u Absaloma. Przywitała się grzecznie, a ten się zaniepokoił, ponieważ było bardzo ciemno. Gdy Juleczka weszła do kiosku pani Hanna już chciała zamknąć sklep. Byłą lubianą, starszą i pulchną kobietą, którą wszyscy nazywali cnotliwą Zuzanną. Julka kupiła lizaka i chciała wracać do domu, ale zobaczyła kotka. Pobiegła za nim i po chwili nie wiedziała, gdzie jest. Zaczęła dalej biec, ale tylko pogorszyła sprawę, bo zapomniała skąd szła. Jej krzyki to był głos wołający na pustyni, bo i tak nikt jej nie mógł słyszeć. Dziewczynka usiadła niedaleko drogi i zaczęła płakać. Nagle zauważyła grupkę ludzi z latarkami. Wszyscy do niej podbiegli z okrzykami radości. To była prawdziwa wieża Babel! Okazało się, że to rodzice dziewczynki, pani Hanna, pan Tadeusz i jeszcze kilku znajomych.
-Tu jest nasza zbłąkana owieczka!-zawołał pan Tadeusz.
-Już myślałam, że z tej naszej wyprawy to będą hiobowe wieści.-powiedziała pani Hanna.
Rodzice w tym czasie przytulali swoją córkę. Po drodze do domu wszyscy opowiadali, że to była prawdziwa manna z nieba, ponieważ Julcia mogła się nie znaleźć. W domu rodzice nauczyli Julkę dekalogu, co powinna robić wieczorami.
Od tamtego czasu dziewczynka nigdy nie oddala się znacznie od domu bez osób dorosłych.
Jest chyba dziesięć. Jeśli któregoś nie rozumiesz, znajdziesz je na wikipedii.
Julcia była oczkiem w głowie rodziców, tzw. beniaminkiem. Była ich jedynym, ukochanym dzieckiem.
Pewnego razu Julka wybrała się do kiosku niedaleko. Był wieczór, ale 7-latka nie bała się, chociaż w tej okolicy panowały ciemności egipskie, ponieważ lampy mało świeciły. Podczas spaceru dziewczynka spotkała Tadeusza Kot, miłego pana z czupryną jak u Absaloma. Przywitała się grzecznie, a ten się zaniepokoił, ponieważ było bardzo ciemno. Gdy Juleczka weszła do kiosku pani Hanna już chciała zamknąć sklep. Byłą lubianą, starszą i pulchną kobietą, którą wszyscy nazywali cnotliwą Zuzanną. Julka kupiła lizaka i chciała wracać do domu, ale zobaczyła kotka. Pobiegła za nim i po chwili nie wiedziała, gdzie jest. Zaczęła dalej biec, ale tylko pogorszyła sprawę, bo zapomniała skąd szła. Jej krzyki to był głos wołający na pustyni, bo i tak nikt jej nie mógł słyszeć. Dziewczynka usiadła niedaleko drogi i zaczęła płakać. Nagle zauważyła grupkę ludzi z latarkami. Wszyscy do niej podbiegli z okrzykami radości. To była prawdziwa wieża Babel! Okazało się, że to rodzice dziewczynki, pani Hanna, pan Tadeusz i jeszcze kilku znajomych.
-Tu jest nasza zbłąkana owieczka!-zawołał pan Tadeusz.
-Już myślałam, że z tej naszej wyprawy to będą hiobowe wieści.-powiedziała pani Hanna.
Rodzice w tym czasie przytulali swoją córkę. Po drodze do domu wszyscy opowiadali, że to była prawdziwa manna z nieba, ponieważ Julcia mogła się nie znaleźć. W domu rodzice nauczyli Julkę dekalogu, co powinna robić wieczorami.
Od tamtego czasu dziewczynka nigdy nie oddala się znacznie od domu bez osób dorosłych.
Jest chyba dziesięć. Jeśli któregoś nie rozumiesz, znajdziesz je na wikipedii.