Chciałabym opowiedzieć co mi się przytrafiło podczas pobytu w górach.
Pewnego dnia postanowiliśmy z rodzicami że pojedziemy w góry, więc tata zamówił miejsce w domku letniskowym i następnego dnia rano wyruszyliśmy. Droga była bardzo wyczerpująca, ale po 10 godzinach jazdy z postojami byliśmy na miejscu. W górach było ślicznie. Słychać było śpiew ptaków i szum wiatru. Nie czekając dłużej mimo zmęczenia postanowiliśmy że pujdziemy pochodzić, więc wraz z przewodnikiem wybraliśmy się obejrzeć najładniejsze miejsca. Niestety w połowie drogi zaczą padać deszcz i musieliśmy wrócić do domu.Następnego dnia rano gdy tylko zjedliśmy śniadanie poszliśmy pochodzić po szlakach górskich . Niestety i ten dzień nam zepsół deszcz. Wracaliśmy zmoknięci już drugi raz z rzędu. Gdy tylko przestał lać deszcz postanowiliśmy że zrobimy kilka zdjęć krajobrazu żeby pokazać znajomym, było super. Nareszcie pogoda zaczeła dopisywać. Trzeciego dnia naszego wypoczynku postanowiliśmy dojść na szczyt . Pogoda zapowiadała się wspaniała i nikomu nie chciało się siedzieć w domu. Więc wyruszyliśmy. Po drodze ku naszemu zdziwieniu ujrzeliśmy mnóstwo saren i dzików wraz z młodymi , które wcale sie nie bało . Niestety i tego dnia nie dotarliśmy na szczyt. Znów zaczął lać deszcz i grzmiało . Bardzo z tego powodu byliśmy rozczarowani , ponieważ juz jutro mieliśmy wracać do domu . Po kilku minutach tata powiedział ,że jednak nie będziemy wracać do domku letniskowego tylko przeczekamy burzę w pobliskim lesie . Po kilku godzinach deszcz przestał padać i mogliśmy ruszać dalej . Gdy po godzinie bezustannego marszu zaczeły nas bloeć nogi tata powiedział że zrobimy piknik , mama przygotowała kanapki i coś do picia . Po odpoczynku był czas na jeszczę więcej zdjęć . Krajobraz górski był niesamowity! Te widoki były tak wspaniałe że aż nie chcialo się od nich odrywać oczu. Tego dnia spaliśmy w namiocie. Nie mogłam usnąć , wszędzie słyszałam pochukiwanie sów i kroki zwierząt błąkających się po lesie . Rankim po śniadaniu ruszyliśmy dalej, początkowo jeszcze nie wiedzieliśmy , że ten dzień będzie najgorszym dniem w naszym życiu. Idąc przez niewielki las mój brat krzyknął że widzi małego misia . Zanim mama zdążyła krzyknąć żeby sie odsunął i go nie dotykał , kilka metrów przed nim ujrzeliśmy niedżwiedzicę . Ustała na dwóch łapach i przyglądając sie nam zamarła bez ruchu. Mama powoli podeszła do mojego brata wzieła go na ręce i zaczeliśmy uciekać. Niestety niedzwiedzica ruszyła za nami. Tata chcąc ratować nas poszedł i odepchnął niedzwiedzia. Natychmiast wezwaliśmy leśniczych żeby nam pomogli , ale tata i tak trafił do szpitala cały w siniakach i ze złamaną ręką. Szkoda że ten pobyt w górach zakończył się tak źle, i wydarzyła się ta nieciekawa przygoda. To się nie powinno wcale zdarzyć
OPOWIADANIE " TO NIE POWINNO SIĘ ZDARZYĆ"
Chciałabym opowiedzieć co mi się przytrafiło podczas pobytu w górach.
Pewnego dnia postanowiliśmy z rodzicami że pojedziemy w góry, więc tata zamówił miejsce w domku letniskowym i następnego dnia rano wyruszyliśmy. Droga była bardzo wyczerpująca, ale po 10 godzinach jazdy z postojami byliśmy na miejscu. W górach było ślicznie. Słychać było śpiew ptaków i szum wiatru. Nie czekając dłużej mimo zmęczenia postanowiliśmy że pujdziemy pochodzić, więc wraz z przewodnikiem wybraliśmy się obejrzeć najładniejsze miejsca. Niestety w połowie drogi zaczą padać deszcz i musieliśmy wrócić do domu.Następnego dnia rano gdy tylko zjedliśmy śniadanie poszliśmy pochodzić po szlakach górskich . Niestety i ten dzień nam zepsół deszcz. Wracaliśmy zmoknięci już drugi raz z rzędu. Gdy tylko przestał lać deszcz postanowiliśmy że zrobimy kilka zdjęć krajobrazu żeby pokazać znajomym, było super. Nareszcie pogoda zaczeła dopisywać. Trzeciego dnia naszego wypoczynku postanowiliśmy dojść na szczyt . Pogoda zapowiadała się wspaniała i nikomu nie chciało się siedzieć w domu. Więc wyruszyliśmy. Po drodze ku naszemu zdziwieniu ujrzeliśmy mnóstwo saren i dzików wraz z młodymi , które wcale sie nie bało . Niestety i tego dnia nie dotarliśmy na szczyt. Znów zaczął lać deszcz i grzmiało . Bardzo z tego powodu byliśmy rozczarowani , ponieważ juz jutro mieliśmy wracać do domu . Po kilku minutach tata powiedział ,że jednak nie będziemy wracać do domku letniskowego tylko przeczekamy burzę w pobliskim lesie . Po kilku godzinach deszcz przestał padać i mogliśmy ruszać dalej . Gdy po godzinie bezustannego marszu zaczeły nas bloeć nogi tata powiedział że zrobimy piknik , mama przygotowała kanapki i coś do picia . Po odpoczynku był czas na jeszczę więcej zdjęć . Krajobraz górski był niesamowity! Te widoki były tak wspaniałe że aż nie chcialo się od nich odrywać oczu. Tego dnia spaliśmy w namiocie. Nie mogłam usnąć , wszędzie słyszałam pochukiwanie sów i kroki zwierząt błąkających się po lesie . Rankim po śniadaniu ruszyliśmy dalej, początkowo jeszcze nie wiedzieliśmy , że ten dzień będzie najgorszym dniem w naszym życiu. Idąc przez niewielki las mój brat krzyknął że widzi małego misia . Zanim mama zdążyła krzyknąć żeby sie odsunął i go nie dotykał , kilka metrów przed nim ujrzeliśmy niedżwiedzicę . Ustała na dwóch łapach i przyglądając sie nam zamarła bez ruchu. Mama powoli podeszła do mojego brata wzieła go na ręce i zaczeliśmy uciekać. Niestety niedzwiedzica ruszyła za nami. Tata chcąc ratować nas poszedł i odepchnął niedzwiedzia. Natychmiast wezwaliśmy leśniczych żeby nam pomogli , ale tata i tak trafił do szpitala cały w siniakach i ze złamaną ręką. Szkoda że ten pobyt w górach zakończył się tak źle, i wydarzyła się ta nieciekawa przygoda. To się nie powinno wcale zdarzyć