Minos, król Krety zatrudnił znakomitego budowniczego czyli mnie - Dedala do wykonania labiryntu dla swojego potomka, potwora, człowieka o byczej głowie - Minotaura. Musiał on siedzieć w zamknięciu, ponieważ stanowił duże zagrożenie i pożerał niewinnych ludzi. Budowa labiryntu była długa i mozolna. Po jej skończeniu, stęskniony zapragnąłem więc wrócić do ojczyzny. Niestety Minos nie chciał mi na to pozwolić. Obawiał się bowiem, że wyjawię tajemnicę i udzielę innym wskazówek jak można wydostać się z krętych korytarzy. Odmowna decyzja króla nie ostudziła moich poczynań. Rozzłoszczony władca umieścił mnie wiec wraz z synem Ikarem w wieży, by pozbyć się problemu. Wymyśliłem sposób ucieczki. Wykonałem z ptasich piór sklejonych woskiem ogromne skrzydła siebie i syna. Założywszy je na ramiona wzbiliśmy się w powietrze. Przed samym odlotem ostrzegłem syna, by nie uległ pokusie i nie zbliżał się do słońca, które z pewnością roztopi wosk. Ikar urzeczony urokiem latania zapomniał o mojej przestrodze. Wzbił się zbyt wysoko i konstrukcja skrzydeł nie wytrzymała ogromnej temperatury. Syn mój bezwładnie spadł na ziemię i zginął na pamiątkę tego zdarzenie morze, do którego wpadł chłopiec nazwano Morzem Ikaryjskim, a wyspę, na której spoczęło jego ciało Ikarią. Do dziś Ikar jest symbolem braku rozwagi i marzeń, które doprowadziło do zguby i śmierci.
Minos, król Krety zatrudnił znakomitego budowniczego czyli mnie - Dedala do wykonania labiryntu dla swojego potomka, potwora, człowieka o byczej głowie - Minotaura. Musiał on siedzieć w zamknięciu, ponieważ stanowił duże zagrożenie i pożerał niewinnych ludzi. Budowa labiryntu była długa i mozolna. Po jej skończeniu, stęskniony zapragnąłem więc wrócić do ojczyzny. Niestety Minos nie chciał mi na to pozwolić. Obawiał się bowiem, że wyjawię tajemnicę i udzielę innym wskazówek jak można wydostać się z krętych korytarzy. Odmowna decyzja króla nie ostudziła moich poczynań. Rozzłoszczony władca umieścił mnie wiec wraz z synem Ikarem w wieży, by pozbyć się problemu. Wymyśliłem sposób ucieczki. Wykonałem z ptasich piór sklejonych woskiem ogromne skrzydła siebie i syna. Założywszy je na ramiona wzbiliśmy się w powietrze. Przed samym odlotem ostrzegłem syna, by nie uległ pokusie i nie zbliżał się do słońca, które z pewnością roztopi wosk. Ikar urzeczony urokiem latania zapomniał o mojej przestrodze. Wzbił się zbyt wysoko i konstrukcja skrzydeł nie wytrzymała ogromnej temperatury. Syn mój bezwładnie spadł na ziemię i zginął na pamiątkę tego zdarzenie morze, do którego wpadł chłopiec nazwano Morzem Ikaryjskim, a wyspę, na której spoczęło jego ciało Ikarią. Do dziś Ikar jest symbolem braku rozwagi i marzeń, które doprowadziło do zguby i śmierci.