1.Syzyf był królem Koryntu. Mieszkał on u szczytu góry zwanej Akrokoryntem, na której miał przepiękny pałac. Był on bardzo bogaty i otoczony kręgami starodrzewu. Z tarasu pałacowego rysował się widok na Korynt. Z jednej strony był port, który pękał od okrętów, a z drugiej strony dzielnice przemysłowe. Całe bogactwo i rozkwit Koryntu był zasługą Syzyfa.
Król Koryntu był ulubieńcem bogów, dlatego też Dzeus zapraszał go na uczty olimpijskie. Miał on jednak wadę: lubił plotkować. I ilekroć wracał z Olimpu, zawsze coś "chlapną" o tym, co się tam mówiło. Bogowie puszczali to płazem, aż do momentu kiedy Syzyf przesadził w swym plotkowaniu. Wygadał on wtedy bardzo ważny sekret Dzeusa, po czym ten miał nieprzyjemności. Rozgniewany bóg postanowił go ukarać i zesłał na niego bożka śmierci, Tanatosa, aby ten sprzątnął go ze świata. Jednak król koryncki spodziewał się "odwiedzin" bożka i urządził na niego zasadzkę, uwiązał go i mocno zakuwszy w kajdany zamknął w piwnicy.
Właśnie dzięki temu, że Syzyf zamknął Tanatosa ludzie przestali umierać, więc Hades poszedł na skargę do Dzeusa. Ten wysłał Aresa, by uwolnił boga śmierci. Pierwszy umarł Syzyf, jednak konając nakazał żonie, aby zostawiła jego zwłoki nie pochowane. I tak się stało. Ponieważ dusza, której ciała nie pogrzebano, nie mogła wejść do państwa ciemności, Syzyf błąkał się nad brzegiem Styksu, jęcząc i narzekając. Tak długo się użalał, aż go zaprowadzono przed Plutona. Jęczac i płacząc opowiedział on Plutonowi, że jego żona jest niegodziwa, gdyż wyrzuciła jego trupa na śmietnik i nie chce mu sprawić pogrzebu. Pluton przejąwszy się całą tą historią pozwolił mu powrócić na ziemie, aby ukarać niegodziwą żonę i zarządzić, co potrzeba, po czym ma powrócić. Król Koryntu poszedł, ale nie wrócił. Bogowie zapomnieli o nim, a on sam starał się być cicho i ostrożnie, żeby o nim w ogóle nie słyszano i mówiono. Żył długo, ale w końcu przypomniano sobie o nim w piekle. Znienacka zaskoczył go Tanatos, który uciął mu pukiel włosów i jego krnąbrną duszę zabrał do podziemia.
Tam, w Hadesie wymierzono mu karę: miał wtoczyć wielki kamień na wysoką i stromą górę. Syzyf z zapałem zabrał się do pracy, gdyż myślał, że to błahostka. Lecz tak nie było. Wytoczył ów kamień prawie na sam szczyt, gdy wtem głaz wyślizgnął mu się z rąk i spadł z powrotem w dół. I tak samo za drugim razem, za piątym, za dziesiątym...tak zawsze.
Już jest Syzyf bliski celu i zawsze coś mu kamień z rąk wyrywa, i musi biedak pracę zaczynać na nowo.
2.Opowiadanie Syzyfa
Dzisiaj jest już 1257 dzień, który minął od czasu kiedy zacząłem wtaczać na tą oto górę głaz, który stał się moim przekleństwem. Na początku sądziłem, że to łatwe zadanie, dlatego z chęcią zabrałem się za to zadanie, po kilkudziesięciu próbach zwątpiłem w celowość moich wysiłków, zrozumiałem, że kara nie polega tylko na wtaczaniu kamienia, ale na tym, że ten kamień ciągle się stacza w dół, gdy jestem już prawie na szczycie.
Przypominam sobie czasy, gdy było jeszcze tak pięknie i bogowie zapraszali mnie do siebie na uczty olimpijskie. Pijałem tam nektar i jadłem, a kiedy wracałem na ziemię szczęśliwie rządziłem w moim pięknym kraju Koryncie. Patrzyłem, jak moi pracowici poddani swoją codzienną pracą budują kraj. Zaproszenia na Olimp były wielkim wyróżnieniem i dlatego z chęcią się nimi chwaliłem, jednak nie wszyscy chcieli mi wierzyć, niektórzy brali to za objaw mojej wybujałej wyobraźni. Wielkim błędem z mojej strony było wyjawianie sekretów olimpijskich bogów, w celu poparcia moich słów o pobytach na Olimpie. Teraz gdybym mógł powrócić do tamtych chwil nigdy bym nie wyjawił tych wszystkich sekretów, jakie zasłyszałem na ucztach wśród bogów, a na pewno nie tego, który był tak ważny dla Zeusa.No cóż teraz już nie cofnę minionego czasu i niczego nie zmienię. Pamiętam, jak wielka była złość Zeusa, wtedy wysłał do mnie Tanatosa. Nie chciałem jeszcze umierać, czułem się taki młody, pełen sił. Wtedy wpadłem na jeden z najgłupszych pomysłów; uwięziłem Tanatosa w piwnicy. To jeszcze bardziej rozłościło bogów, a mojej kary i tak nie cofnęło. Kiedy stał już nade mną Tanatos, aby zabrać do Hadesu, poleciłem mojej żonie, aby nie pogrzebała moich zwłok. Wiedziałem bowiem, że jeśli zwłoki nie są pogrzebane dusza nie może dostać się do Hadesu i stanąć przed sądem, który ma ocenić jej przewinienia. Tak długo się użalałem, że Hades pozwolił mi wrócić na ziemię i dopilnować pogrzebu. Tylko na to liczyłem. Sądziłem, że zapomną sobie o mnie, a ja nie będę robił niczego co mogłoby im o mnie przypomnieć.
Dość długo żyłem sobie z tym złudzeniem, jednak nadszedł dzień, w którym bogowie przypomnieli sobie o mnie i moich winach. Pewnego dnia, gdy najmniej się tego spodziewałem pojawił się u mnie Tanatos i zabrał do Hadesu. Tam stanąłem przez trzema sędziami, którzy skierowali mnie do miejsca największych kaźni, Tartaru. Powiedziano, że mam wtoczyć na górę kamień..., ale o tym już mówiłem. Kiedyś śniło mi się, że wtoczyłem kamień, na szczyt..., a on wcale nie zsuwał się, stał nieruchomy. Nagle pojawił się Hermes z wieścią, jakoby bogowie zlitowali się nade mną, powiedzieli, że już dość długo się męczyłem i wytrwale wtaczałem kamień, dlatego zwalniają mnie z kary. Teraz mogę udać się na Pola Elizejskie i radować wraz z innymi, w nagrodę za to, że byłem niegdyś sprawiedliwym władcą Koryntu... niestety to był tylko sen... ja jednak nie tracę nadziei... ufam, że bogowie pewnego dnia docenia moją wytrwałość i posłuszeństwo ich woli. Pewnego dnia mój sen stanie się jawą, a kamień nie stoczy się już więcej w dół...
3.Mit o Syzyfie - opowiadanie odtwórcze
Syzyf był królem Koryntu. Mieszkał on u szczytu góry zwanej Akrokoryntem, na której miał przepiękny pałac. Był on bardzo bogaty i otoczony kręgami starodrzewu. Z tarasu pałacowego rysował się widok na Korynt. Z jednej strony był port, który pękał od okrętów, a z drugiej strony dzielnice przemysłowe. Całe bogactwo i rozkwit Koryntu był zasługą Syzyfa.
Król Koryntu był ulubieńcem bogów, dlatego też Dzeus zapraszał go na uczty olimpijskie. Miał on jednak wadę: lubił plotkować. I ilekroć wracał z Olimpu, zawsze coś "chlapną" o tym, co się tam mówiło. Bogowie puszczali to płazem, aż do momentu kiedy Syzyf przesadził w swym plotkowaniu. Wygadał on wtedy bardzo ważny sekret Dzeusa, po czym ten miał nieprzyjemności. Rozgniewany bóg postanowił go ukarać i zesłał na niego bożka.
Odpowiedź:
opowiadanie o syzyfie czekam
Usuń pytanie
Czy chcesz usunąć to pytanie?
opowiadanie o syzyfie czekam
XDOXDLXDAXD
1413 pkt, 3 poziom
24.02.2009
0
0
Usuń pytanie
Czy chcesz usunąć to pytanie?
NAJLEPSZA ODPOWIEDŹ
1.Syzyf był królem Koryntu. Mieszkał on u szczytu góry zwanej Akrokoryntem, na której miał przepiękny pałac. Był on bardzo bogaty i otoczony kręgami starodrzewu. Z tarasu pałacowego rysował się widok na Korynt. Z jednej strony był port, który pękał od okrętów, a z drugiej strony dzielnice przemysłowe. Całe bogactwo i rozkwit Koryntu był zasługą Syzyfa.
Król Koryntu był ulubieńcem bogów, dlatego też Dzeus zapraszał go na uczty olimpijskie. Miał on jednak wadę: lubił plotkować. I ilekroć wracał z Olimpu, zawsze coś "chlapną" o tym, co się tam mówiło. Bogowie puszczali to płazem, aż do momentu kiedy Syzyf przesadził w swym plotkowaniu. Wygadał on wtedy bardzo ważny sekret Dzeusa, po czym ten miał nieprzyjemności. Rozgniewany bóg postanowił go ukarać i zesłał na niego bożka śmierci, Tanatosa, aby ten sprzątnął go ze świata. Jednak król koryncki spodziewał się "odwiedzin" bożka i urządził na niego zasadzkę, uwiązał go i mocno zakuwszy w kajdany zamknął w piwnicy.
Właśnie dzięki temu, że Syzyf zamknął Tanatosa ludzie przestali umierać, więc Hades poszedł na skargę do Dzeusa. Ten wysłał Aresa, by uwolnił boga śmierci. Pierwszy umarł Syzyf, jednak konając nakazał żonie, aby zostawiła jego zwłoki nie pochowane. I tak się stało. Ponieważ dusza, której ciała nie pogrzebano, nie mogła wejść do państwa ciemności, Syzyf błąkał się nad brzegiem Styksu, jęcząc i narzekając. Tak długo się użalał, aż go zaprowadzono przed Plutona. Jęczac i płacząc opowiedział on Plutonowi, że jego żona jest niegodziwa, gdyż wyrzuciła jego trupa na śmietnik i nie chce mu sprawić pogrzebu. Pluton przejąwszy się całą tą historią pozwolił mu powrócić na ziemie, aby ukarać niegodziwą żonę i zarządzić, co potrzeba, po czym ma powrócić. Król Koryntu poszedł, ale nie wrócił. Bogowie zapomnieli o nim, a on sam starał się być cicho i ostrożnie, żeby o nim w ogóle nie słyszano i mówiono. Żył długo, ale w końcu przypomniano sobie o nim w piekle. Znienacka zaskoczył go Tanatos, który uciął mu pukiel włosów i jego krnąbrną duszę zabrał do podziemia.
Tam, w Hadesie wymierzono mu karę: miał wtoczyć wielki kamień na wysoką i stromą górę. Syzyf z zapałem zabrał się do pracy, gdyż myślał, że to błahostka. Lecz tak nie było. Wytoczył ów kamień prawie na sam szczyt, gdy wtem głaz wyślizgnął mu się z rąk i spadł z powrotem w dół. I tak samo za drugim razem, za piątym, za dziesiątym...tak zawsze.
Już jest Syzyf bliski celu i zawsze coś mu kamień z rąk wyrywa, i musi biedak pracę zaczynać na nowo.
2.Opowiadanie Syzyfa
Dzisiaj jest już 1257 dzień, który minął od czasu kiedy zacząłem wtaczać na tą oto górę głaz, który stał się moim przekleństwem. Na początku sądziłem, że to łatwe zadanie, dlatego z chęcią zabrałem się za to zadanie, po kilkudziesięciu próbach zwątpiłem w celowość moich wysiłków, zrozumiałem, że kara nie polega tylko na wtaczaniu kamienia, ale na tym, że ten kamień ciągle się stacza w dół, gdy jestem już prawie na szczycie.
Przypominam sobie czasy, gdy było jeszcze tak pięknie i bogowie zapraszali mnie do siebie na uczty olimpijskie. Pijałem tam nektar i jadłem, a kiedy wracałem na ziemię szczęśliwie rządziłem w moim pięknym kraju Koryncie. Patrzyłem, jak moi pracowici poddani swoją codzienną pracą budują kraj. Zaproszenia na Olimp były wielkim wyróżnieniem i dlatego z chęcią się nimi chwaliłem, jednak nie wszyscy chcieli mi wierzyć, niektórzy brali to za objaw mojej wybujałej wyobraźni. Wielkim błędem z mojej strony było wyjawianie sekretów olimpijskich bogów, w celu poparcia moich słów o pobytach na Olimpie. Teraz gdybym mógł powrócić do tamtych chwil nigdy bym nie wyjawił tych wszystkich sekretów, jakie zasłyszałem na ucztach wśród bogów, a na pewno nie tego, który był tak ważny dla Zeusa.No cóż teraz już nie cofnę minionego czasu i niczego nie zmienię. Pamiętam, jak wielka była złość Zeusa, wtedy wysłał do mnie Tanatosa. Nie chciałem jeszcze umierać, czułem się taki młody, pełen sił. Wtedy wpadłem na jeden z najgłupszych pomysłów; uwięziłem Tanatosa w piwnicy. To jeszcze bardziej rozłościło bogów, a mojej kary i tak nie cofnęło. Kiedy stał już nade mną Tanatos, aby zabrać do Hadesu, poleciłem mojej żonie, aby nie pogrzebała moich zwłok. Wiedziałem bowiem, że jeśli zwłoki nie są pogrzebane dusza nie może dostać się do Hadesu i stanąć przed sądem, który ma ocenić jej przewinienia. Tak długo się użalałem, że Hades pozwolił mi wrócić na ziemię i dopilnować pogrzebu. Tylko na to liczyłem. Sądziłem, że zapomną sobie o mnie, a ja nie będę robił niczego co mogłoby im o mnie przypomnieć.
Dość długo żyłem sobie z tym złudzeniem, jednak nadszedł dzień, w którym bogowie przypomnieli sobie o mnie i moich winach. Pewnego dnia, gdy najmniej się tego spodziewałem pojawił się u mnie Tanatos i zabrał do Hadesu. Tam stanąłem przez trzema sędziami, którzy skierowali mnie do miejsca największych kaźni, Tartaru. Powiedziano, że mam wtoczyć na górę kamień..., ale o tym już mówiłem. Kiedyś śniło mi się, że wtoczyłem kamień, na szczyt..., a on wcale nie zsuwał się, stał nieruchomy. Nagle pojawił się Hermes z wieścią, jakoby bogowie zlitowali się nade mną, powiedzieli, że już dość długo się męczyłem i wytrwale wtaczałem kamień, dlatego zwalniają mnie z kary. Teraz mogę udać się na Pola Elizejskie i radować wraz z innymi, w nagrodę za to, że byłem niegdyś sprawiedliwym władcą Koryntu... niestety to był tylko sen... ja jednak nie tracę nadziei... ufam, że bogowie pewnego dnia docenia moją wytrwałość i posłuszeństwo ich woli. Pewnego dnia mój sen stanie się jawą, a kamień nie stoczy się już więcej w dół...
3.Mit o Syzyfie - opowiadanie odtwórcze
Syzyf był królem Koryntu. Mieszkał on u szczytu góry zwanej Akrokoryntem, na której miał przepiękny pałac. Był on bardzo bogaty i otoczony kręgami starodrzewu. Z tarasu pałacowego rysował się widok na Korynt. Z jednej strony był port, który pękał od okrętów, a z drugiej strony dzielnice przemysłowe. Całe bogactwo i rozkwit Koryntu był zasługą Syzyfa.
Król Koryntu był ulubieńcem bogów, dlatego też Dzeus zapraszał go na uczty olimpijskie. Miał on jednak wadę: lubił plotkować. I ilekroć wracał z Olimpu, zawsze coś "chlapną" o tym, co się tam mówiło. Bogowie puszczali to płazem, aż do momentu kiedy Syzyf przesadził w swym plotkowaniu. Wygadał on wtedy bardzo ważny sekret Dzeusa, po czym ten miał nieprzyjemności. Rozgniewany bóg postanowił go ukarać i zesłał na niego bożka.