Pewnego dnia młody pisarz postanowił napisać wiersz. Niestety nie miał weny, a kazdy który napisał wydawał mu się nudny, bez koloru. Postanowił wyjść na spcer. Wciągnął rześkie powietrze w nozdrza, rozmyślając nad swoim życiem. Gdy wyszedł ukazał mu sie cudowny krajobraz. Tańczące gałęzie poruszające się subtelnie, delikatnie. Szeleszczące drzewa, delikatny biały obrus zaścielał pejzaż przed nim. Pola wyglądały niczym prześcieradła melancholijnie osadzone przed nim. Ziemia wydawała odgłosy pluskające, gdy na nia stąpał. Młodzieniec wrócił do domu i napisał wiersz pod tytułem "Listopadowy pejzaż", który wg niego był jego największym dziełem.
Pewnego dnia młody pisarz postanowił napisać wiersz. Niestety nie miał weny, a kazdy który napisał wydawał mu się nudny, bez koloru. Postanowił wyjść na spcer. Wciągnął rześkie powietrze w nozdrza, rozmyślając nad swoim życiem. Gdy wyszedł ukazał mu sie cudowny krajobraz. Tańczące gałęzie poruszające się subtelnie, delikatnie. Szeleszczące drzewa, delikatny biały obrus zaścielał pejzaż przed nim. Pola wyglądały niczym prześcieradła melancholijnie osadzone przed nim. Ziemia wydawała odgłosy pluskające, gdy na nia stąpał. Młodzieniec wrócił do domu i napisał wiersz pod tytułem "Listopadowy pejzaż", który wg niego był jego największym dziełem.
Mam nadzieję, że się spodobał ;)