W małej wsi mieszkała sobie dziewczynka o imieniu Sara. Miała bardzo pozytwywne nastawienie do życia. Nie była jednak osobą która ufa przyjaciołom i nieznajomym ludziom.
Pewnego pięknego poranka Sara chciała pobawić się w parku. Niestety był mały problem ulubione miejsce znajdowało się daleko od miejsca zamieszkania Sary. Musiała jechać więc autobusem. Czekała i czekała ale transportu nie było. Chciała się wrócić do domku ale gdzieś w głębi duszy nie mogła oderwać się od parku. Usiadla na ławce i zaczęła szlochać. Autobusu nadal nie było widać. W końcu Sara bardzo się zdenerwowała i ruszyła w kierunku lau żeby ochłonąć. Coraz bardziej zagłębiała się w odchłań drzew i krzewów. W pewnym momencie zobaczyła coś w krzakach. To był dzik. Zaczęła uciekać co sił w nogach. Wdrapała się na drzewo na wysokość dwumetrowego człowieka i siedziała tak puki dzik się nie oddali. Siedziała tam bardzo długo aż w końcu otulona mrokiem zasnęła na gałęzi. Z samego rana gdy zwierza już nie było widać Sara zeszła z drzewa i zaczęła się rozglądać. Nagle spostrzegła małą chatkę. Weszła do niej i usiadła na krześle. Później zjadła co nieco z lodówki i wyszła. Szybko spostrzegła się że zabłądziwała. Weszła z powrotem do małego domu i pogrążona w melancholii usnęła na drewniam łóżeczku.
Po jakiejś godzinie drzwi nagle się otworzyły i do pokoju wparował leśniczy. Miał długą brodę i wąsy. Sara wytrysnęła z łóżka jak z armaty i wybiegła na dwór. Leśniczy zapytał Sary co tu roby. Odrzekła do niego, że się zgubiła. Leśniczy od razu odporowadził ją w wyznaczone miejsce które mu wskazała.
Od tamtej pory dziewczyna nie oddalała się sama w las i zrozumiała że wiara czyni cuda.
W małej wsi mieszkała sobie dziewczynka o imieniu Sara. Miała bardzo pozytwywne nastawienie do życia. Nie była jednak osobą która ufa przyjaciołom i nieznajomym ludziom.
Pewnego pięknego poranka Sara chciała pobawić się w parku. Niestety był mały problem ulubione miejsce znajdowało się daleko od miejsca zamieszkania Sary. Musiała jechać więc autobusem. Czekała i czekała ale transportu nie było. Chciała się wrócić do domku ale gdzieś w głębi duszy nie mogła oderwać się od parku. Usiadla na ławce i zaczęła szlochać. Autobusu nadal nie było widać. W końcu Sara bardzo się zdenerwowała i ruszyła w kierunku lau żeby ochłonąć. Coraz bardziej zagłębiała się w odchłań drzew i krzewów. W pewnym momencie zobaczyła coś w krzakach. To był dzik. Zaczęła uciekać co sił w nogach. Wdrapała się na drzewo na wysokość dwumetrowego człowieka i siedziała tak puki dzik się nie oddali. Siedziała tam bardzo długo aż w końcu otulona mrokiem zasnęła na gałęzi. Z samego rana gdy zwierza już nie było widać Sara zeszła z drzewa i zaczęła się rozglądać. Nagle spostrzegła małą chatkę. Weszła do niej i usiadła na krześle. Później zjadła co nieco z lodówki i wyszła. Szybko spostrzegła się że zabłądziwała. Weszła z powrotem do małego domu i pogrążona w melancholii usnęła na drewniam łóżeczku.
Po jakiejś godzinie drzwi nagle się otworzyły i do pokoju wparował leśniczy. Miał długą brodę i wąsy. Sara wytrysnęła z łóżka jak z armaty i wybiegła na dwór. Leśniczy zapytał Sary co tu roby. Odrzekła do niego, że się zgubiła. Leśniczy od razu odporowadził ją w wyznaczone miejsce które mu wskazała.
Od tamtej pory dziewczyna nie oddalała się sama w las i zrozumiała że wiara czyni cuda.