Pewnego razu ja i moja siostra Adrianna postanowiłyślmy się przejść na spacer do lasu. Szłyśmy śmiejąc się, i hihocząc z różnych, nieznanych nam powodów. Spacerowałyśmy tak już dosyć długi czas, kiedy Ada potknęła się o jakiś przedmiot. Był to przyrząd piekny i błyszczący. Adrianna leżąc na glebie i hihocząc wgl nie zwróciła uwagi na lśniący rekwizyt. Ja, jak skamieniała patrzyłam, jak to coś pobłyskuje w promieniach słońca. Chwile potem postanowiłam podnieść tajemniczą rzecz. Okazało się, że był to kamień, a dokładniej szmaragd. Swoją zielonkawą barwą raził po oczach, jak żaden inny napotkany przeze mnie przedmiot. Podniosłam go i zachwycałam się jego urokiem, kiedy nagle Ada szturchnęła mnie i mój cudowny skarb snalazl sie w olbrzymiej kałuży. Nachyliłam się, i zaczęłam grzebać w wodzie. Mają całe ręce od błota, zaczęłam chlapać na Adrianne. Wtedy ona powiedziała: "Uhh, szkoda ze nie ma tu mamy"... i w tej chwili przed naszmi oczami znalazła się mama. Ja i siostra patrzyłyśmi na siebie jak skamieniałe. "Skąd ona się tu wzięła?" wydukałam. Osobnik przypominający naszą mamę szybko chwycił nas za ręce i zdziwiony, że jeszcze nie ma nas w somu, zaprowadził nas tam. "Ej, a moze to był kamień spełniający życzenia..." zapytała Ada. No cóż, może i był to jakis magiczny przedmiot, ale tego się już nigdy nie dowiem, ponieważ teraz, razem z Adką nawet nie wiemy, gdzie jest ta przeklęta kałuża... mamz nadzieje, ze jeszcze kiedys ja znajdziemy i spelnia sie nasze marzeniaa...
Pewnego razu ja i moja siostra Adrianna postanowiłyślmy się przejść na spacer do lasu. Szłyśmy śmiejąc się, i hihocząc z różnych, nieznanych nam powodów. Spacerowałyśmy tak już dosyć długi czas, kiedy Ada potknęła się o jakiś przedmiot. Był to przyrząd piekny i błyszczący. Adrianna leżąc na glebie i hihocząc wgl nie zwróciła uwagi na lśniący rekwizyt. Ja, jak skamieniała patrzyłam, jak to coś pobłyskuje w promieniach słońca. Chwile potem postanowiłam podnieść tajemniczą rzecz. Okazało się, że był to kamień, a dokładniej szmaragd. Swoją zielonkawą barwą raził po oczach, jak żaden inny napotkany przeze mnie przedmiot. Podniosłam go i zachwycałam się jego urokiem, kiedy nagle Ada szturchnęła mnie i mój cudowny skarb snalazl sie w olbrzymiej kałuży. Nachyliłam się, i zaczęłam grzebać w wodzie. Mają całe ręce od błota, zaczęłam chlapać na Adrianne. Wtedy ona powiedziała: "Uhh, szkoda ze nie ma tu mamy"... i w tej chwili przed naszmi oczami znalazła się mama. Ja i siostra patrzyłyśmi na siebie jak skamieniałe. "Skąd ona się tu wzięła?" wydukałam. Osobnik przypominający naszą mamę szybko chwycił nas za ręce i zdziwiony, że jeszcze nie ma nas w somu, zaprowadził nas tam. "Ej, a moze to był kamień spełniający życzenia..." zapytała Ada. No cóż, może i był to jakis magiczny przedmiot, ale tego się już nigdy nie dowiem, ponieważ teraz, razem z Adką nawet nie wiemy, gdzie jest ta przeklęta kałuża... mamz nadzieje, ze jeszcze kiedys ja znajdziemy i spelnia sie nasze marzeniaa...
Mam nadzieje, ze pomoglam i licze na naj ;]