Napisz opowiadanie , które rozpoczniesz stwierdzeniem: "Lenistwo jest źródłem wszelkiego zła"
z góry dziękuję i dam naj :D
szymi2010
"Lenistwo jest źródłem wszelkiego zła". Te słowa Kasia słyszała z ust swojej mamy prawie codziennie. Jej mama, pielęgniarka w pobliskim szpitalu, zawsze znajdywała jej coś do zrobienia. Kiedy tylko Kaśka wchodziła zmęczona do domu po szkole ( każdy z nas przecież wie jak te wszystkie "matematyki" i inne "polskie" męczą...) mama już stała w drzwiach pokoju i z wyrzutami mówiła: 'Zakupy nie zrobione, dom nie posprzątany, pies nie wyprowadzony, naczynia nie pomyte, okna brudne, a twój pokój? większego 'syfu' w życiu nie widziałam. Zobaczysz, potkniesz się kiedyś o te sterty śmieci i noge połamiesz. Ja się sama nie wyrabiam, a ty mi nic nie pomagasz! Uważaj kasiu i pamiętaj, lenistwo jest źródłem wszelkiego zła...'. Następnego dnia Kaśka miała zrobić pewien plakat do szkoły. Zbliżał się Dzień Ziemi, a obiecała pani od biologii że przygotuje gazetkę. Do później godziny leżała rozłożona na podłodze malując zawzięcie farbami po brystolu. Gdy skończyła na dworze już świtało. Wstała, podziwiała przez chwilę swoje dzieło, i poszła na kilka godzin do łóżka, żeby odpocząć. Oczywiście nie posprzątała całego bałaganu, zostawiając farby, mazaki, kubki z brudną wodą i pędzlami na ziemi. Rano obudziła się bardzo nie w sosie. Krótki sen dał jej się we znaki. Wstała z łóżka z zamkniętymi o czami i przeciągając się postawiła kilka kroków przed siebie. niestety, było to o kilka kroków za dużo. Weszła jedną nogą na jakieś kulki leżące na podłodze, poślizgnęła się, przewróciła kubek z brudną wodą na plakat a sama przewróciła sie tak mocno, że złamała nogę. Leżała na podłodze zwijając się z bólu a przez łzy wykrztusiła tylko : "czemu nie słuchałam mamy.."
No Liczę na naj :D
163 votes Thanks 77
lewek
Lenistwo jest zrodlem wszelkiego zla.Lenistwo nie uważałam za grzech czy też zło. Myślałam, że jak człowiek nie robi nic, to nic złego się stać nie może,lecz naprawdę tak nie było.Nie widziałam o tym, póki nie przekonałam się na własnej skórze.. Zaczęło się to pewnego pięknego, lipcowego ranka. Byłam wtedy na wakacjach u wujka na wsi. Myślałam,że jeżeli mam wakacje to wreszcie mogę leżeć całymi dniami na hamaku. I tak też zaczęłam robić. Codziennie wychodziłam na podwórko przed domem by poleżeć. Tak było pierwszego i drugiego dnia. Trzeciego natomiast zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Leżałam wtedy z zamkniętymi oczami. Nagle poczułam cień. Otworzyłam oczy i podniosłam głowę. Zobaczyłam nieznaną mi postać. Postać małej dziewczynki. Dziewczynki,którą gdzieś już widziałam. Może w albumie ze zdjęciami? Może w mojej szkole? Nie wiem.. Dziewczynka się uśmiechnęła do mnie i spytała czy pójdę z nią nad jezioro,które było nieopodal. Wtedy burknęłam, że nie oraz prosiłam, by nie zawracała mi głowy bzdurami. Dziewczynka posmutniała i odeszła. Byłam zadowolona z siebie, że wreszcie mam spokój. Po kilku godzinach leżenia poszłam do domu. Zapachy obiadu były już w każdym zakamarku. Wszędzie pachniało pyszną zupą pomidorową, którą tak uwielbiałam. Przy stole było niezręcznie cicho. Wujek milczał i ciocia milczała. Nie wiedziałam, co mam robić. W pewnym momencie odezwał się wujek. Powiedział, że ma przykrą wiadomość. Zaniepokoiłam się, bo takie wiadomości naprawdę nie są miłe. Wuj opowiedział mi, że przed godziną samochód potrącił śmiertelnie małą dziewczynkę 1,5 km od naszego domu. Nie mogłam przełknąć zupy. Czy to ona? Czy to ta dziewczynka? Zaczęłam zadawać pytania. Dowiedziałam się, że miała na sobie czerwona sukienkę i niebieskie kokardki na włosach. Miałam łzy w oczach, pamiętałam dokładnie te niebieskie kokardy. I te białe pantofelki, i jej słodziutki głosik. Czemu ja byłam taka głupia? Przecież widziałam,że nie było z nią nikogo. Obwiniałam siebie, że nie zgodziłam się z nią pójść. Może wtedy byłoby inaczej. Poszłam na łąkę. Położyłam się na zielonej, pachnącej trawie. Zamknęłam oczy, czuję powiew wiatru,czuję promienie słoneczne, słyszę ptaki, słyszę ten słodziutki głosik. Otwieram szybko oczy. Gdzie ja jestem?! Na hamaku. Przede mną stoi mała dziewczynka. Czy to prawda ? Czy ona żyje? Tak! Ale przecież byłam przed chwilą na łące, na obiedzie.. Zaraz, chyba jednak nie byłam, bo burczy mi w brzuchu. Wiec to był tylko sen, zły sen. Dziewczynka przyglądała mi się cały czas. Spytała czy się z nią pobawię. Nie mogłam odmówić. Ciocia zawołała mnie na obiad. Zaprosiłam też małą Nicolę. Ucieszyła się ogromnie,że ma nową koleżankę. Nie mogłam jej zawieść. Wakacje wspominam jako niesamowity czas, w którym wiele się nauczyłam. Zrozumiałam, że człowiek nie może być obojętny na drugiego człowieka. Nie może poddawać się lenistwu, bo nie robienie niczego tez ma swoje skutki. Od tamtego pamiętnego dnia zaczęłam pomagać ludziom. Nie odpoczywam na hamaku,lecz bawię się z rówieśnikami. Nie żałuję, że wykorzystuje czas w sposób aktywny. Bo kto wie, co by się stało, gdybym wtedy znów odmówiła?
Następnego dnia Kaśka miała zrobić pewien plakat do szkoły. Zbliżał się Dzień Ziemi, a obiecała pani od biologii że przygotuje gazetkę. Do później godziny leżała rozłożona na podłodze malując zawzięcie farbami po brystolu. Gdy skończyła na dworze już świtało. Wstała, podziwiała przez chwilę swoje dzieło, i poszła na kilka godzin do łóżka, żeby odpocząć. Oczywiście nie posprzątała całego bałaganu, zostawiając farby, mazaki, kubki z brudną wodą i pędzlami na ziemi.
Rano obudziła się bardzo nie w sosie. Krótki sen dał jej się we znaki. Wstała z łóżka z zamkniętymi o czami i przeciągając się postawiła kilka kroków przed siebie. niestety, było to o kilka kroków za dużo. Weszła jedną nogą na jakieś kulki leżące na podłodze, poślizgnęła się, przewróciła kubek z brudną wodą na plakat a sama przewróciła sie tak mocno, że złamała nogę.
Leżała na podłodze zwijając się z bólu a przez łzy wykrztusiła tylko : "czemu nie słuchałam mamy.."
No Liczę na naj :D
Zaczęło się to pewnego pięknego, lipcowego ranka. Byłam wtedy na wakacjach u wujka na wsi. Myślałam,że jeżeli mam wakacje to wreszcie mogę leżeć całymi dniami na hamaku. I tak też zaczęłam robić. Codziennie wychodziłam na podwórko przed domem by poleżeć. Tak było pierwszego i drugiego dnia. Trzeciego natomiast zdarzyło się coś nieoczekiwanego. Leżałam wtedy z zamkniętymi oczami. Nagle poczułam cień. Otworzyłam oczy i podniosłam głowę. Zobaczyłam nieznaną mi postać. Postać małej dziewczynki. Dziewczynki,którą gdzieś już widziałam. Może w albumie ze zdjęciami? Może w mojej szkole? Nie wiem.. Dziewczynka się uśmiechnęła do mnie i spytała czy pójdę z nią nad jezioro,które było nieopodal. Wtedy burknęłam, że nie oraz prosiłam, by nie zawracała mi głowy bzdurami. Dziewczynka posmutniała i odeszła. Byłam zadowolona z siebie, że wreszcie mam spokój. Po kilku godzinach leżenia poszłam do domu.
Zapachy obiadu były już w każdym zakamarku. Wszędzie pachniało pyszną zupą pomidorową, którą tak uwielbiałam. Przy stole było niezręcznie cicho. Wujek milczał i ciocia milczała. Nie wiedziałam, co mam robić. W pewnym momencie odezwał się wujek. Powiedział, że ma przykrą wiadomość. Zaniepokoiłam się, bo takie wiadomości naprawdę nie są miłe. Wuj opowiedział mi, że przed godziną samochód potrącił śmiertelnie małą dziewczynkę 1,5 km od naszego domu. Nie mogłam przełknąć zupy. Czy to ona? Czy to ta dziewczynka? Zaczęłam zadawać pytania. Dowiedziałam się, że miała na sobie czerwona sukienkę i niebieskie kokardki na włosach. Miałam łzy w oczach, pamiętałam dokładnie te niebieskie kokardy. I te białe pantofelki, i jej słodziutki głosik. Czemu ja byłam taka głupia? Przecież widziałam,że nie było z nią nikogo. Obwiniałam siebie, że nie zgodziłam się z nią pójść. Może wtedy byłoby inaczej. Poszłam na łąkę. Położyłam się na zielonej, pachnącej trawie. Zamknęłam oczy, czuję powiew wiatru,czuję promienie słoneczne, słyszę ptaki, słyszę ten słodziutki głosik. Otwieram szybko oczy. Gdzie ja jestem?! Na hamaku. Przede mną stoi mała dziewczynka. Czy to prawda ? Czy ona żyje? Tak! Ale przecież byłam przed chwilą na łące, na obiedzie.. Zaraz, chyba jednak nie byłam, bo burczy mi w brzuchu. Wiec to był tylko sen, zły sen. Dziewczynka przyglądała mi się cały czas. Spytała czy się z nią pobawię. Nie mogłam odmówić. Ciocia zawołała mnie na obiad. Zaprosiłam też małą Nicolę. Ucieszyła się ogromnie,że ma nową koleżankę. Nie mogłam jej zawieść.
Wakacje wspominam jako niesamowity czas, w którym wiele się nauczyłam. Zrozumiałam, że człowiek nie może być obojętny na drugiego człowieka. Nie może poddawać się lenistwu, bo nie robienie niczego tez ma swoje skutki. Od tamtego pamiętnego dnia zaczęłam pomagać ludziom. Nie odpoczywam na hamaku,lecz bawię się z rówieśnikami. Nie żałuję, że wykorzystuje czas w sposób aktywny. Bo kto wie, co by się stało, gdybym wtedy znów odmówiła?