Napisz opowiadanie, które może być opowiadaniem barwnym . min 20 zdań max 40
sanosia123
Wiosna , to najpiękniejsza pora roku. Wszystko dokoła budzi się do życia. Przyroda zachęca do spacerów i wycieczek. Pewnego majowego dnia nasza drużyna harcerska wyruszyła na wycieczkę do pobliskiego lasu. Idąc przez wieś, mijaliśmy piękne domy i ogródki kwiatowe, często ogrodzone żywopłotami z bukszpanu. Na skraju wsi stał drewniany kościół z pięknymi witrażami. Dalej maszerowaliśmy gęsiego wąską dróżką, wijącą się wśród pól. Podziwialiśmy kwitnące zboża. W dali na miedzach żółciły się mniszki lekarskie, potocznie nazywane mleczami. W górze słychać było śpiew skowronka. Słońce mocno przygrzewało. Pachniały zioła. Hura! Wreszcie dotarliśmy do celu naszej wędrówki. Usiedliśmy na polance na skraju lasu. Druhna rozdzieliła zadania dla nas. Na wyznaczonym terenie, zastęp „Przyrodników” miał poszukać zwiastunów wiosny. Zadaniem „Ekologów” było znaleźć dzikie wysypiska. Po godzinie czasu oba zastępy spotkały się na miejscu zbiórki. „ Przyrodnicy” znaleźli pięknego, zielonego chrząszcza. Oczywiście zostawili go na miejscu. „Ekolodzy” stwierdzili, że nie ma dzikich wysypisk. Następnie odwiedziliśmy zaprzyjaźnionego gajowego. Tam czekała nas niespodzianka-płonęło ognisko. Zabraliśmy się za pieczenie kiełbasek. Czasem dorzucaliśmy suchych gałęzi. Wtedy Ewie wbiła się w palec drzazga, ale szybko druhna ją usunęła. A potem słuchaliśmy opowiadania gajowego o zwyczajach mieszkańców lasu. Z dala było słychać głos gżegżółki, kucie dzięcioła, śpiewy innych ptaków. Dowiedzieliśmy się, że w lesie nie można hałasować. Z błahego powodu nie wolno nadużywać słów: hop!hop! Zbliżał się wieczór. Musieliśmy wracać. Dziękując za gościnę z żalem wracaliśmy do domów. W nocy rozpętała się burza. Huragan połamał kilka samotnie stojących drzew.
Pewnego majowego dnia nasza drużyna harcerska wyruszyła na wycieczkę do pobliskiego lasu. Idąc przez wieś, mijaliśmy piękne domy i ogródki kwiatowe, często ogrodzone żywopłotami z bukszpanu. Na skraju wsi stał drewniany kościół z pięknymi witrażami. Dalej maszerowaliśmy gęsiego wąską dróżką, wijącą się wśród pól. Podziwialiśmy kwitnące zboża. W dali na miedzach żółciły się mniszki lekarskie, potocznie nazywane mleczami. W górze słychać było śpiew skowronka. Słońce mocno przygrzewało. Pachniały zioła. Hura! Wreszcie dotarliśmy do celu naszej wędrówki. Usiedliśmy na polance na skraju lasu. Druhna rozdzieliła zadania dla nas. Na wyznaczonym terenie, zastęp „Przyrodników” miał poszukać zwiastunów wiosny. Zadaniem „Ekologów” było znaleźć dzikie wysypiska. Po godzinie czasu oba zastępy spotkały się na miejscu zbiórki. „ Przyrodnicy” znaleźli pięknego, zielonego chrząszcza. Oczywiście zostawili go na miejscu. „Ekolodzy” stwierdzili, że nie ma dzikich wysypisk. Następnie odwiedziliśmy zaprzyjaźnionego gajowego. Tam czekała nas niespodzianka-płonęło ognisko. Zabraliśmy się za pieczenie kiełbasek. Czasem dorzucaliśmy suchych gałęzi. Wtedy Ewie wbiła się w palec drzazga, ale szybko druhna ją usunęła. A potem słuchaliśmy opowiadania gajowego o zwyczajach mieszkańców lasu. Z dala było słychać głos gżegżółki, kucie dzięcioła, śpiewy innych ptaków. Dowiedzieliśmy się, że w lesie nie można hałasować. Z błahego powodu nie wolno nadużywać słów: hop!hop! Zbliżał się wieczór. Musieliśmy wracać. Dziękując za gościnę z żalem wracaliśmy do domów. W nocy rozpętała się burza. Huragan połamał kilka samotnie stojących drzew.