Napisz opowiadanie idę do szkoły potrzebne mi jest to na dzisiaj pliss
AnoriiWiem, że nie najlepsze. I jak? Obudziłam się dziś o siódmej. W pokoju było ciemno, a na dworze pochmurnie. Zaspana wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę szafy. Wyjęłam kolorowe ubrania. Po chwili byłam już ubrana. Wszystkie inne poranne czynności zleciały mi bardzo szybko. Zjadłam śniadanie, ułożyłam włosy, umyłam zęby i chwytając plecak pognałam do szkoły. Na pierwszej lekcji matematyki było melancholijnie i cicho. Wszyscy byli przegnębieni z powodu niekomfortowo wypływającej pogody. Nie poznawałam swojej klasy. Wszyscy zawsze byli rozgadani, pogodni i głośni, a teraz zamilkli jak kamienie słuchając nauczycielki, ktrórą zazwyczaj ignorowali. Tak okropna, jesienna pogoda zrujnowała mi jeden dzień szkolny. Po chwili zadzwonił dzwonek, wszyscy wyszli na korytarz. - Ej, Ania... Wiesz może czemu wszyscy tacy przygnębieni?- zapytałam chcąc zacząć jakąś dłuższą pogawędkę.Ta tylko pokiwała przecząco głową i nic nie odpowiedziała. Byłam tym wszystkim okropnie znudzona. Z nicierpliwością czekałam na koniec przerwy i rozpoczęcie następnej lekcji. Druga była biologia. Klasa trochę rozpogodniała, więc bardzo się ucieczyłam. Nareszcie było słychać szmery i chichy. W skrócie stawał się powoli normalny! Jeszcze lepiej zleciała mi chemia. Historia jeszcze lepiej, bo to jeden z moich ulubionych przedmiotów szkolnych. Pani opowiadała o starożytnym Egipcie, a wszyscy słuchali jej z podekscytowaniem. Ostatnią lekcją był w-f, którego z całego serca nie lubię! Grałyśmy w piłkę nożną, więc jakoś to przebolałam. Dzwonek zadzwonił i wszyscy z błyskiem w oczach pomknęli w stronę szatni. Do domu wracałam z Anią i Anastazją, moimi najlepszymi przyjaciółkami. Przy moim domu pożegnaliśmy się. Otworzyłam klamkę i znalazłam się w środku. Rzuciłam plecak i zmęczona położyłam się na łóżko. Mama zawołała mnie na obiad, a ja z pośpiechem wstałam. Miałam tylko nadzieję, że ta smutna jesień szybko minie i nadal będziemy tak pogodni jak zawsze.
Obudziłam się dziś o siódmej. W pokoju było ciemno, a na dworze pochmurnie. Zaspana wstałam z łóżka i skierowałam się w stronę szafy. Wyjęłam kolorowe ubrania. Po chwili byłam już ubrana. Wszystkie inne poranne czynności zleciały mi bardzo szybko. Zjadłam śniadanie, ułożyłam włosy, umyłam zęby i chwytając plecak pognałam do szkoły.
Na pierwszej lekcji matematyki było melancholijnie i cicho. Wszyscy byli przegnębieni z powodu niekomfortowo wypływającej pogody. Nie poznawałam swojej klasy. Wszyscy zawsze byli rozgadani, pogodni i głośni, a teraz zamilkli jak kamienie słuchając nauczycielki, ktrórą zazwyczaj ignorowali. Tak okropna, jesienna pogoda zrujnowała mi jeden dzień szkolny. Po chwili zadzwonił dzwonek, wszyscy wyszli na korytarz. - Ej, Ania... Wiesz może czemu wszyscy tacy przygnębieni?- zapytałam chcąc zacząć jakąś dłuższą pogawędkę.Ta tylko pokiwała przecząco głową i nic nie odpowiedziała. Byłam tym wszystkim okropnie znudzona. Z nicierpliwością czekałam na koniec przerwy i rozpoczęcie następnej lekcji. Druga była biologia. Klasa trochę rozpogodniała, więc bardzo się ucieczyłam. Nareszcie było słychać szmery i chichy. W skrócie stawał się powoli normalny! Jeszcze lepiej zleciała mi chemia. Historia jeszcze lepiej, bo to jeden z moich ulubionych przedmiotów szkolnych. Pani opowiadała o starożytnym Egipcie, a wszyscy słuchali jej z podekscytowaniem. Ostatnią lekcją był w-f, którego z całego serca nie lubię! Grałyśmy w piłkę nożną, więc jakoś to przebolałam. Dzwonek zadzwonił i wszyscy z błyskiem w oczach pomknęli w stronę szatni.
Do domu wracałam z Anią i Anastazją, moimi najlepszymi przyjaciółkami. Przy moim domu pożegnaliśmy się. Otworzyłam klamkę i znalazłam się w środku. Rzuciłam plecak i zmęczona położyłam się na łóżko. Mama zawołała mnie na obiad, a ja z pośpiechem wstałam. Miałam tylko nadzieję, że ta smutna jesień szybko minie i nadal będziemy tak pogodni jak zawsze.