Napisz opowiadanie i wiersz na temat z tych: a) o przyjaźni b) o szkole c) o rodzinie d) o nauczycielce Na teraz :) daję naaaj <3
Ruda177
O przyjaźni: Razem z Anią od niepamiętnych czasów zawsze byłyśmy papużkami-nierozłączkami. Wszędzie wybierałyśmy się razem, nie odstępowałyśmy siebie na krok. Dzieliłyśmy się każdą rzeczą – kanapkami w przedszkolu, trampkami na wf-ie w gimnazjum, notatkami z zajęć w liceum. Od zawsze miałyśmy takie same zainteresowania, spotykałyśmy się z tymi samymi osobami, zawsze się uśmiechałyśmy. Tak było, można powiedzieć, od kołyski. Właściwie do dzisiaj spędzałyśmy wspólnie każdą wolną chwilę. Pewnie dlatego teraz czuję się taka samotna, opuszczona i przygnębiona.
Trzy tygodnie temu mój tata wrócił z pracy niezwykle z siebie zadowolony. Pracuje jako architekt. Tego dnia przyniósł do domu butelkę szampana i z uśmiechem obwieścił całej zgromadzonej w salonie rodzinie: - Dostałem awans, przeprowadzamy się do Włoch! - Gratuluję, kochanie – usłyszałam jakby z boku uszczęśliwiony głos mamy. Bałam się zapytać, żeby nie dotarło do mnie, że to nie sen, a najprawdziwsza prawda. Chyba tylko ja nie pogratulowałam tacie. Zadawałam sobie pytanie: „Dlaczego?”. - Jak to do Włoch? – wymamrotałam w końcu. – Przecież tutaj mam szkołę, przyjaciół... jak to?! - Uspokój się kochanie, to nie jest koniec świata – odparł zaniepokojony ojciec. – Znasz włoski, poradzisz sobie.
Nie odpowiedziałam. Po prostu wyszłam z pokoju. Zastanawiałam się, jak ja to wszystko powiem Ani. Nigdzie nie pojadę – postanowiłam w myślach. Zdecydowałam też przemilczeć przed przyjaciółką fakt, że znikam z jej życia pewnie na zawsze. Być może moje milczenie było błędem. Przed dwa tygodnie chodziłam osowiała. Przestałam odzywać się do rodziców, którzy co chwila przypominali mi o naszej wyprowadzce. Ania oczywiście domyśliła się, że coś jest nie tak. Próbowała wycisnąć ze mnie prawdę, ale jej wysiłki spełzły na niczym. (...) końcu, bez mojej wiedzy, poszła porozmawiać z moimi rodzicami. Wtedy dowiedziała się prawdy o wyprowadzce. Jakby tego było mało, po mieszkaniu walały się kartony, a w nich spakowane rzeczy. Ja wciąż niczego nie ruszyłam z miejsca. W tym momencie nienawidziłam rodziców bardziej niż cokolwiek innego. Słyszałam rozmowę pomiędzy Anią a nimi. Nie zeszłam na dół. Ania do mnie też nie przyszła. Następnego dnia spotkałyśmy się na chwilę przed zajęciami. Po raz pierwszy do szkoły szłam sama. Widziałam w oczach przyjaciółki oskarżenie. - Jesteś podłym kłamcą! – krzyknęła tylko i odeszła szybkim marszem.
Przez długą chwilę nie wiedziałam, co robić. Ostatni tydzień mojego pobytu w Polsce strasznie mi się dłużył. Nadal wokół mnie było dużo znajomych, ale Ania trzymała się ode mnie z daleka. Nadchodził dzień wyjazdu do Włoch. Spakowałam wszystkie ubrania, zdjęcia i pamiątki naszej wspólnej przyjaźni. (...) Kiedy siedziałam po raz ostatni na łóżku i patrzyłam na fotografię sprzed siedmiu lat, rozpłakałam się. I wtedy usłyszałam ciche, nieśmiałe pukanie do drzwi. - Słyszałam, że dzisiaj wyjeżdżasz – powiedziała od progu Ania. – Przyniosłam ci twoje ulubione ciastka na drogę.
Wiedziałam, że przyjdzie. Znałam ją, ale i tak rozpłakałam się. Ania usiadła obok i przytuliła się do mnie. - Nic nas nie pokona – powiedziała cicho. – Będziesz pisać?
W zaciśniętej pięści trzymałam małą, pomiętą karteczkę. Otworzyłam dłoń i położyłam na jej wyciągniętej ręce.
- To mój nowy adres – odparłam. – Twój znam na pamięć, będę pisać codziennie.
1 votes Thanks 2
exploit
Przyjaźń jest bardzo ważna.Każdy chciałby mieć dużo przyjaciół. O przyjaźn walczy dużo osub.Każdy by chciał z kimś porozmawiać np: o problemach,złych sytuacjach. Moim zdaniem o miłość trzeba walczyć.
Razem z Anią od niepamiętnych czasów zawsze byłyśmy papużkami-nierozłączkami. Wszędzie wybierałyśmy się razem, nie odstępowałyśmy siebie na krok. Dzieliłyśmy się każdą rzeczą – kanapkami w przedszkolu, trampkami na wf-ie w gimnazjum, notatkami z zajęć w liceum. Od zawsze miałyśmy takie same zainteresowania, spotykałyśmy się z tymi samymi osobami, zawsze się uśmiechałyśmy. Tak było, można powiedzieć, od kołyski. Właściwie do dzisiaj spędzałyśmy wspólnie każdą wolną chwilę. Pewnie dlatego teraz czuję się taka samotna, opuszczona i przygnębiona.
Trzy tygodnie temu mój tata wrócił z pracy niezwykle z siebie zadowolony. Pracuje jako architekt. Tego dnia przyniósł do domu butelkę szampana i z uśmiechem obwieścił całej zgromadzonej w salonie rodzinie:
- Dostałem awans, przeprowadzamy się do Włoch!
- Gratuluję, kochanie – usłyszałam jakby z boku uszczęśliwiony głos mamy. Bałam się zapytać, żeby nie dotarło do mnie, że to nie sen, a najprawdziwsza prawda. Chyba tylko ja nie pogratulowałam tacie. Zadawałam sobie pytanie: „Dlaczego?”.
- Jak to do Włoch? – wymamrotałam w końcu. – Przecież tutaj mam szkołę, przyjaciół... jak to?!
- Uspokój się kochanie, to nie jest koniec świata – odparł zaniepokojony ojciec. – Znasz włoski, poradzisz sobie.
Nie odpowiedziałam. Po prostu wyszłam z pokoju. Zastanawiałam się, jak ja to wszystko powiem Ani. Nigdzie nie pojadę – postanowiłam w myślach. Zdecydowałam też przemilczeć przed przyjaciółką fakt, że znikam z jej życia pewnie na zawsze. Być może moje milczenie było błędem. Przed dwa tygodnie chodziłam osowiała. Przestałam odzywać się do rodziców, którzy co chwila przypominali mi o naszej wyprowadzce. Ania oczywiście domyśliła się, że coś jest nie tak. Próbowała wycisnąć ze mnie prawdę, ale jej wysiłki spełzły na niczym. (...) końcu, bez mojej wiedzy, poszła porozmawiać z moimi rodzicami. Wtedy dowiedziała się prawdy o wyprowadzce. Jakby tego było mało, po mieszkaniu walały się kartony, a w nich spakowane rzeczy. Ja wciąż niczego nie ruszyłam z miejsca. W tym momencie nienawidziłam rodziców bardziej niż cokolwiek innego. Słyszałam rozmowę pomiędzy Anią a nimi. Nie zeszłam na dół. Ania do mnie też nie przyszła. Następnego dnia spotkałyśmy się na chwilę przed zajęciami. Po raz pierwszy do szkoły szłam sama. Widziałam w oczach przyjaciółki oskarżenie.
- Jesteś podłym kłamcą! – krzyknęła tylko i odeszła szybkim marszem.
Przez długą chwilę nie wiedziałam, co robić. Ostatni tydzień mojego pobytu w Polsce strasznie mi się dłużył. Nadal wokół mnie było dużo znajomych, ale Ania trzymała się ode mnie z daleka. Nadchodził dzień wyjazdu do Włoch. Spakowałam wszystkie ubrania, zdjęcia i pamiątki naszej wspólnej przyjaźni. (...) Kiedy siedziałam po raz ostatni na łóżku i patrzyłam na fotografię sprzed siedmiu lat, rozpłakałam się. I wtedy usłyszałam ciche, nieśmiałe pukanie do drzwi.
- Słyszałam, że dzisiaj wyjeżdżasz – powiedziała od progu Ania. – Przyniosłam ci twoje ulubione ciastka na drogę.
Wiedziałam, że przyjdzie. Znałam ją, ale i tak rozpłakałam się. Ania usiadła obok i przytuliła się do mnie.
- Nic nas nie pokona – powiedziała cicho. – Będziesz pisać?
W zaciśniętej pięści trzymałam małą, pomiętą karteczkę. Otworzyłam dłoń i położyłam na jej wyciągniętej ręce.
- To mój nowy adres – odparłam. – Twój znam na pamięć, będę pisać codziennie.
O przyjaźn walczy dużo osub.Każdy by chciał z kimś porozmawiać np: o problemach,złych sytuacjach.
Moim zdaniem o miłość trzeba walczyć.
Licze na naj!!!!