Mieszkam w małym miasteczku, co poniedziałek w mojej miejscowości jest organizowany targ. Poszedłem na jarmark, aby kupić trochę owoców i warzyw dla mojej mamy na przetwory. Jakie było moje zdziwienie, gdy w miejscu, gdzie zawsze stała Pani Jadzia zajmował miejsce jakiś obcy człowiek. Z pozoru obcy, kiedy podszedłem bliżej, twarz wydała się znajoma. Potem dopiero zobaczyłem skrzydełka przy hełmie, już wiedziałem, że jest to Hermes. Nie wiedziałem jak się mam przywitać, w mojej głowie rozgrywała się walka "cześć - dzień dobry - witaj". Niestety w szkole nie uczą jak się rozmawia z bogami, a sam pierwszy raz spotykam kogoś tak niezwykłego. Hermes widząc moje zakłopotanie wyciągnął rękę w geście przywitania i rzekł:
- Cześć jestem Hermes, w czym mogę Ci służyć? - spanikowałem, jak to bóg chce mi w czymkolwiek służyć, to niemożliwe. Widząc zakłopotanie na mojej twarzy postanowił sam zaproponować mi jakiś produkt.
- Dzisiaj rano przyszły nad świeżutkie jabłuszka. To najlepsze jabłka w tej okolicy, koniecznie musisz ich spróbować. - Przekonywał Hermes chcąc sprzedać nienajświeższe już owoce.
- Wiesz co, wydaje mi się, że one nie są z rana. Wyglądają jakby były przywiezione conajmniej dwa tygodnie temu. Bardzo dziękuję, ale poproszę morele, moja mama będzie robić powidła. - odparłem z uśmiechem.
- To Twoja mama nie wie, ze najlepsze powidła sa z jabłek? - zapytał Hermes udając obrażonego.
- Moja mama gotuje wedle swojego uznania, a nie obcych! - Krzyknąłem wkurzony. - Nie namówisz mnie na te jabłka, poproszę 2 kg tych pięknych moreli. - Jak poprosiłem tak sprzedawca zrobił. Nie miał za dużo do powiedzenia, nasza kłótnia o jabłka i morele była tak głośna, że pół targu się zbiegło.
Hermes zwany jest bogiem handlu. Jednak to moje umiejętności dzisiaj wygrały. Udało mi się pokonać bożka w potyczce słownej. To jeden malutki krok dla ludzkości, ale jakże wielki dla człowieka!
Odpowiedź:
Mieszkam w małym miasteczku, co poniedziałek w mojej miejscowości jest organizowany targ. Poszedłem na jarmark, aby kupić trochę owoców i warzyw dla mojej mamy na przetwory. Jakie było moje zdziwienie, gdy w miejscu, gdzie zawsze stała Pani Jadzia zajmował miejsce jakiś obcy człowiek. Z pozoru obcy, kiedy podszedłem bliżej, twarz wydała się znajoma. Potem dopiero zobaczyłem skrzydełka przy hełmie, już wiedziałem, że jest to Hermes. Nie wiedziałem jak się mam przywitać, w mojej głowie rozgrywała się walka "cześć - dzień dobry - witaj". Niestety w szkole nie uczą jak się rozmawia z bogami, a sam pierwszy raz spotykam kogoś tak niezwykłego. Hermes widząc moje zakłopotanie wyciągnął rękę w geście przywitania i rzekł:
- Cześć jestem Hermes, w czym mogę Ci służyć? - spanikowałem, jak to bóg chce mi w czymkolwiek służyć, to niemożliwe. Widząc zakłopotanie na mojej twarzy postanowił sam zaproponować mi jakiś produkt.
- Dzisiaj rano przyszły nad świeżutkie jabłuszka. To najlepsze jabłka w tej okolicy, koniecznie musisz ich spróbować. - Przekonywał Hermes chcąc sprzedać nienajświeższe już owoce.
- Wiesz co, wydaje mi się, że one nie są z rana. Wyglądają jakby były przywiezione conajmniej dwa tygodnie temu. Bardzo dziękuję, ale poproszę morele, moja mama będzie robić powidła. - odparłem z uśmiechem.
- To Twoja mama nie wie, ze najlepsze powidła sa z jabłek? - zapytał Hermes udając obrażonego.
- Moja mama gotuje wedle swojego uznania, a nie obcych! - Krzyknąłem wkurzony. - Nie namówisz mnie na te jabłka, poproszę 2 kg tych pięknych moreli. - Jak poprosiłem tak sprzedawca zrobił. Nie miał za dużo do powiedzenia, nasza kłótnia o jabłka i morele była tak głośna, że pół targu się zbiegło.
Hermes zwany jest bogiem handlu. Jednak to moje umiejętności dzisiaj wygrały. Udało mi się pokonać bożka w potyczce słownej. To jeden malutki krok dla ludzkości, ale jakże wielki dla człowieka!
mam nadzieję że pomogłam