Znów ten sen. Prześladuje mnie on noc w noc i zawsze pozostaje w pamięci. Żółte, przerażające oczy wpatrują się we mnie a ich właściciel przemawia do mnie słowami których nie rozumiem. Skoro ich nie rozumiem dlaczego z każdym oddechem odczuwam coraz większe przerażenie? Wędruję przez całkowitą ciemność mając jedynie do towarzystwa żółte ślepia i cichy, niezrozumiały szept. Mam dość. Chce się obudzić w ciepłym łóżku, we własny pokoju i zapomnieć o tym śnie. Ale on wróci. Nie było możliwości przed ucieczką. Naraz pojawił się inny głos szepczący mi do ucha wraz z krzykami bólu. Nie chcę tego słuchać! Odejdźcie! Czego ode mnie chcecie?! Głosy nie odpowiedziały i dalej kontynuowały swoje przedstawienie a do wcześniejszych dołączały coraz to nowsze. Głosy zmarłych ludzi. Jedni błagali o wybaczenie inni krzyczeli o pomstę. Jak niby miałem im pomóc? Głosy zlewały się w jedno zdanie - już wkrótce. Ale co wkrótce?! Minęło może z pare minut które dla mnie były wiecznością nim rozbrzmiał poranny budzik wyrywając mnie z koszmarów sennych. Nareszcie. Teraz wystarczyło wstać, zebrać się i wyrzucić to wszystko z głowy dzięki porannemuu treningowi. Stawiając stopy na zimnej podłodze skierowałem się ciemnym korytarzem do kuchni. Należało być cicho aby nie obudzić domowników.Podłoga w kuchni podejrzanie się lepiła gdy szukałem po omacku przełącznika. Serce podeszło mi do gardła gdy w końcu go odnalazłem i zobaczyłem wszystko. Nie musiałem zachować ciszy, wszyscy spali snem wiecznym. Głosy ze snu nagle znów powróciły, tyle że tym razem to już nie był sen - to była rzeczywistość.
Końcówkę możesz sobie zmienić jak chcesz bo mam wrażenie, że ją straszliwie zrypałam :P
Znów ten sen. Prześladuje mnie on noc w noc i zawsze pozostaje w pamięci. Żółte, przerażające oczy wpatrują się we mnie a ich właściciel przemawia do mnie słowami których nie rozumiem. Skoro ich nie rozumiem dlaczego z każdym oddechem odczuwam coraz większe przerażenie? Wędruję przez całkowitą ciemność mając jedynie do towarzystwa żółte ślepia i cichy, niezrozumiały szept. Mam dość. Chce się obudzić w ciepłym łóżku, we własny pokoju i zapomnieć o tym śnie. Ale on wróci. Nie było możliwości przed ucieczką. Naraz pojawił się inny głos szepczący mi do ucha wraz z krzykami bólu. Nie chcę tego słuchać! Odejdźcie! Czego ode mnie chcecie?! Głosy nie odpowiedziały i dalej kontynuowały swoje przedstawienie a do wcześniejszych dołączały coraz to nowsze. Głosy zmarłych ludzi. Jedni błagali o wybaczenie inni krzyczeli o pomstę. Jak niby miałem im pomóc? Głosy zlewały się w jedno zdanie - już wkrótce. Ale co wkrótce?! Minęło może z pare minut które dla mnie były wiecznością nim rozbrzmiał poranny budzik wyrywając mnie z koszmarów sennych. Nareszcie. Teraz wystarczyło wstać, zebrać się i wyrzucić to wszystko z głowy dzięki porannemuu treningowi. Stawiając stopy na zimnej podłodze skierowałem się ciemnym korytarzem do kuchni. Należało być cicho aby nie obudzić domowników.Podłoga w kuchni podejrzanie się lepiła gdy szukałem po omacku przełącznika. Serce podeszło mi do gardła gdy w końcu go odnalazłem i zobaczyłem wszystko. Nie musiałem zachować ciszy, wszyscy spali snem wiecznym. Głosy ze snu nagle znów powróciły, tyle że tym razem to już nie był sen - to była rzeczywistość.
Końcówkę możesz sobie zmienić jak chcesz bo mam wrażenie, że ją straszliwie zrypałam :P