Pewnego zimowe dnia wraz z kolegami wybrałem się na zjeżdzanie na sankach. Poszliśmy na pobliską górkę. Zjeżdżaliśmy po kolei, aż po piętnastu minutach znudziła się nam ta zabawa. Postanowiliśmy poszukać ślizgawki. Podeszliśmy kawałek i zauważyliśmy, że na drodze jest lód. Zaczęliśmy się ślizgać. Nagle Tomek się przewrócił, chyba skręcił nogę. Wszyscy odeszliśmy na pobocze. Po chwili zauważyliśmy, że zza zakrętu nadjeżdża samochód. Próbowaliśmy podnieść ofiarę, lecz nie dawaliśmy rady. Na szczęście kierowca nas zauważył i pomóg naszemu koledze zejść z jezdni oraz zawiózł go do szpitala. Na drugi dzień odwiedziliśmy go.
Pewnego pięknego dnia Janek wraz ze swoimi kolegami Bartkiem i Kubą wybrali się na przejażdżkę rowerami. Chłopcy jak to chłopcy zaczęli się wygłupiać i wjeżdżali na środek jezdni robiąc wyścigi kto dojedzie najdalej przed samochodem. W nieoczekiwanym momencie z naprzeciwka nadjechał samochód. Kierowca nie zdążył zachamować i potrącił delikatnie Bartka. Pozostali chłopcy Janek i Kuba szybko zostawili swoje rowery na poboczu i podbiegli do Bartka. Meżczyzna który prowadził auto zatrzymał się i podszedł szybkim krokiem do chłopaka.
- Nic Ci nie jest ? - zapytał zatroskanym głosem.
- Nie. - odpowiedział chłopak łapiąc się ręką na kolano. - Tylko boli mnie noga.
Mężczyzna wziął chłopca i zaniósł do samochodu. Chłopakom kazał wracać do domu by powiadomili rodziców Bartka. Gdy dojechali do pierwszej kliniki pielęgniarki szybko zajęły się poszkodowanym i opatrzyły nogę Bartka.
Niedługo po tym pojawili się rodzice Bartusia i zapytali się co się stało. Mały mężczyzna opowiedział wszystko i przeprosił za swoje zachowanie i mężczyzne i rodziców. Obiecał że nigdy więcej tak nie zrobi. Morał z tego taki że 'Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała.'
Pewnego zimowe dnia wraz z kolegami wybrałem się na zjeżdzanie na sankach. Poszliśmy na pobliską górkę. Zjeżdżaliśmy po kolei, aż po piętnastu minutach znudziła się nam ta zabawa. Postanowiliśmy poszukać ślizgawki. Podeszliśmy kawałek i zauważyliśmy, że na drodze jest lód. Zaczęliśmy się ślizgać. Nagle Tomek się przewrócił, chyba skręcił nogę. Wszyscy odeszliśmy na pobocze. Po chwili zauważyliśmy, że zza zakrętu nadjeżdża samochód. Próbowaliśmy podnieść ofiarę, lecz nie dawaliśmy rady. Na szczęście kierowca nas zauważył i pomóg naszemu koledze zejść z jezdni oraz zawiózł go do szpitala. Na drugi dzień odwiedziliśmy go.
Wszystko skończyło się dobrze.
Liczę na Najjj.
'Niebiezpieczna zabawa na drodze"
Pewnego pięknego dnia Janek wraz ze swoimi kolegami Bartkiem i Kubą wybrali się na przejażdżkę rowerami. Chłopcy jak to chłopcy zaczęli się wygłupiać i wjeżdżali na środek jezdni robiąc wyścigi kto dojedzie najdalej przed samochodem. W nieoczekiwanym momencie z naprzeciwka nadjechał samochód. Kierowca nie zdążył zachamować i potrącił delikatnie Bartka. Pozostali chłopcy Janek i Kuba szybko zostawili swoje rowery na poboczu i podbiegli do Bartka. Meżczyzna który prowadził auto zatrzymał się i podszedł szybkim krokiem do chłopaka.
- Nic Ci nie jest ? - zapytał zatroskanym głosem.
- Nie. - odpowiedział chłopak łapiąc się ręką na kolano. - Tylko boli mnie noga.
Mężczyzna wziął chłopca i zaniósł do samochodu. Chłopakom kazał wracać do domu by powiadomili rodziców Bartka. Gdy dojechali do pierwszej kliniki pielęgniarki szybko zajęły się poszkodowanym i opatrzyły nogę Bartka.
Niedługo po tym pojawili się rodzice Bartusia i zapytali się co się stało. Mały mężczyzna opowiedział wszystko i przeprosił za swoje zachowanie i mężczyzne i rodziców. Obiecał że nigdy więcej tak nie zrobi. Morał z tego taki że 'Gdyby kózka nie skakała, to by nóżki nie złamała.'
Być może się przyda.