Napisz opowiadanie fantasy lub przygotuj opis nieistniejacego swiata. W swoim wypracowaniu mozesz wykorzystac i wzorowac sie na tekstach Tokiena lub Sapkowskiego.
Potrzebne do srody!! Bede wdzieczna. Pierwszemu daje maxxx ;))
Zgłoś nadużycie!
Dziś po raz kolejny obudził mnie przeraźliwy krzyk. Krzyk, będący początkowo delikatny, cudowny jak śpiew syren, a później przeradzający się w straszliwy hałas. To jest nie do zniesienia! Wtedy włączam muzyka, aby zagłuszyć otaczające mnie chichotania, głosy. Siadam koło kominka, zatykam uszy i pragnę znaleźć się przez chwile w innym świecie. Z dala on „nich”! Choć poranek nie należał do najprzyjemniejszych, tak, jak co dzień udałem się do pracy. Idąc przez park, czułem się zupełnie inaczej. Niż to było z rana. Wiatr sprawiał ze unosiłem się nad ziemia, czułem się tak lekko...Ptaki śpiewały tak słodko, jakby chciały powiedzieć, nie martw się, raduj się życiem! Ten park jest dla mnie częścią samego siebie, bez której nie mógłbym istnieć. Cząstka serca, która mówi, co kochać. Mijając kolejne ławki, ulice, ludzi trafiam do pracy; Szpital Psychiatryczny księcia Albertha. Kocham to, co robię, ludzi, którymi się opiekuje. Oni maja w sobie tyle....Tego po prostu trzeba doznać. -Dzień dobry doktorze Nash. Jak minął poranek? Rano przywieziono nam nowego pacjenta. Jest nim Alan Jonhson, 37 lat, cierpi na schizofrenie, podaliśmy mu leki uspokajające....Glos pielęgniarki powoli odpływał, stawał się coraz cichszy, lekki, aż w końcu zanikł. Stawiając krok po kroku, przesuwałem się przez długi korytarz oddziału. Wszystko było wówczas takie uporządkowane, takie senne....Lecz nagle: -Szybko! Doktorze! Zatrzymanie akcji serca! Ciśnienie spada! -Tracimy go! -15 g propaloxu dożylnie! Jednak było już za późno. Usłyszałem później tylko jeden, monotonny dźwięk. To był koniec. W takich chwilach chce wyjść na środek ulicy i krzyknąć, DLACZEGO? Wszystko jest takie niesprawiedliwe. Poszedłem do swojego gabinetu. Patrzyłem na ten okrutny świat, gdy nagle poczułem czyjąś dłoń na swym ramieniu. -Doktorze! Michael chciał umrzeć. Pragnął by wśród tych, którzy darzą go szczególnym uczuciem. Walczył próbując wyzwolić się od zła, lecz.... Opuścił wówczas głowę. Widziałem tylko łzę spływającą po jego policzku. Zaraz dokończył. -Lecz zło zawładnęło nim do takiego stopnia ze nie chciał być dalej jego więźniem, jego sługą, który rzuca się przed jego obliczem na kolana. On chciał... -Kevin! Mogłem mu pomoc. Dać nowe życie. Wy wszyscy jesteście dla mnie rodzina i strata każdego z was jest dla mnie naprawdę bolesna. A uwierz mi, widziałem wiele! Lecz śmierć młodego człowieka jest dla mnie największą tragedia. Michael był moim „synem”, był najdłużej na oddziale. Myślałam ze zwycięży! -Był zwycięzcą, bo udało mu się być tutaj. Po tych słowach zauważyłem ze z Alanem dzieje się cos niedobrego.
Choć poranek nie należał do najprzyjemniejszych, tak, jak co dzień udałem się do pracy. Idąc przez park, czułem się zupełnie inaczej. Niż to było z rana. Wiatr sprawiał ze unosiłem się nad ziemia, czułem się tak lekko...Ptaki śpiewały tak słodko, jakby chciały powiedzieć, nie martw się, raduj się życiem! Ten park jest dla mnie częścią samego siebie, bez której nie mógłbym istnieć. Cząstka serca, która mówi, co kochać. Mijając kolejne ławki, ulice, ludzi trafiam do pracy; Szpital Psychiatryczny księcia Albertha. Kocham to, co robię, ludzi, którymi się opiekuje. Oni maja w sobie tyle....Tego po prostu trzeba doznać.
-Dzień dobry doktorze Nash. Jak minął poranek? Rano przywieziono nam nowego pacjenta. Jest nim Alan Jonhson, 37 lat, cierpi na schizofrenie, podaliśmy mu leki uspokajające....Glos pielęgniarki powoli odpływał, stawał się coraz cichszy, lekki, aż w końcu zanikł. Stawiając krok po kroku, przesuwałem się przez długi korytarz oddziału. Wszystko było wówczas takie uporządkowane, takie senne....Lecz nagle:
-Szybko! Doktorze! Zatrzymanie akcji serca! Ciśnienie spada!
-Tracimy go!
-15 g propaloxu dożylnie!
Jednak było już za późno. Usłyszałem później tylko jeden, monotonny dźwięk. To był koniec.
W takich chwilach chce wyjść na środek ulicy i krzyknąć, DLACZEGO? Wszystko jest takie niesprawiedliwe. Poszedłem do swojego gabinetu. Patrzyłem na ten okrutny świat, gdy nagle poczułem czyjąś dłoń na swym ramieniu.
-Doktorze! Michael chciał umrzeć. Pragnął by wśród tych, którzy darzą go szczególnym uczuciem. Walczył próbując wyzwolić się od zła, lecz....
Opuścił wówczas głowę. Widziałem tylko łzę spływającą po jego policzku. Zaraz dokończył.
-Lecz zło zawładnęło nim do takiego stopnia ze nie chciał być dalej jego więźniem, jego sługą, który rzuca się przed jego obliczem na kolana. On chciał...
-Kevin! Mogłem mu pomoc. Dać nowe życie. Wy wszyscy jesteście dla mnie rodzina i strata każdego z was jest dla mnie naprawdę bolesna. A uwierz mi, widziałem wiele! Lecz śmierć młodego człowieka jest dla mnie największą tragedia. Michael był moim „synem”, był najdłużej na oddziale. Myślałam ze zwycięży!
-Był zwycięzcą, bo udało mu się być tutaj.
Po tych słowach zauważyłem ze z Alanem dzieje się cos niedobrego.
Może być takie coś?