Zawsze uwielbiałam nocne przechadzki. Podczas nich mogłam podziwiać wiele milionów gwiazd. Bardzo ucieszyłem się gdy moja mama podarowała mi na urodziny mały teleskop. Dzięki niemu mogłem dokładniej obserwować nocne niebo. Rozmyślałem gdzie może ,mnie zaprowadzić mleczna droga. Pewnego dnia, w piękną gwieździstą noc wybrałam się na przechadzkę. Poszełam na swoje ulubione miejsce noc do oglądania. Spojrzałam przez lunetę i zaczęłam obserwować niebo. Po godzinie spotrzegłam coś co leci w moją stronę, zgandniecie co to było?! To był statek kosmiczny, który leciał w moją stronę! Po jakiś 20minutach ten statek wylądował tuż przed moim nosem. Wysiadł z niego dziwny, zielony stwór, a za nim drugi,trzeci i czwarty. Bardzo się wystraszyłam, zaczęłam uciekać.
Gdy tak uciekałam dobiegłam do starej chaty mojego wuja. Schowałam się po biurko, ale po chwili kosmici znaleźli mnie i tak. Byłi to bardzo dziwni kosmici, gdyż mówili po naszemu. Pierwszy był zielony, oczy miał czarne i duży fioletowy hełm, nazywał się Nikoma. Drugi natomiast był zielony, miał różowe oczy i śmieszny hełm, nazywał się Buba. trzeci był bardzo duży i gruby, miał żółte oczy i miał garba, nazywał się Lulek.
Zapytałem ich na jakiej planecie mieszkają, a jeden z nich odpowiedział, że na Marsie. Poprosiłem o dokładniejszy opis palnety zwanej Mars. Oni zaczęli opowiadać, że ich planeta jest duża, ma kolor czerwony, są na niej równiny.
Rozmawialiśmy tak długo, że zaponiałem, która jest godzina i, że trzeba iść już spać. Rano przyszła moja mama i widząc mnie i kosmitów rozmawiających ze sobą zemdlała, ale zaraz się ocknęła.
Kosmici po jakiś 9 godzinach odlecieli spowrotem na Marsa, bardzo mi ich teraz brakuje. Lecz powiedzieli, że spotkamy się niebawem.
Zawsze uwielbiałam nocne przechadzki. Podczas nich mogłam podziwiać wiele milionów gwiazd. Bardzo ucieszyłem się gdy moja mama podarowała mi na urodziny mały teleskop. Dzięki niemu mogłem dokładniej obserwować nocne niebo. Rozmyślałem gdzie może ,mnie zaprowadzić mleczna droga. Pewnego dnia, w piękną gwieździstą noc wybrałam się na przechadzkę. Poszełam na swoje ulubione miejsce noc do oglądania. Spojrzałam przez lunetę i zaczęłam obserwować niebo. Po godzinie spotrzegłam coś co leci w moją stronę, zgandniecie co to było?! To był statek kosmiczny, który leciał w moją stronę! Po jakiś 20minutach ten statek wylądował tuż przed moim nosem. Wysiadł z niego dziwny, zielony stwór, a za nim drugi,trzeci i czwarty. Bardzo się wystraszyłam, zaczęłam uciekać.
Gdy tak uciekałam dobiegłam do starej chaty mojego wuja. Schowałam się po biurko, ale po chwili kosmici znaleźli mnie i tak. Byłi to bardzo dziwni kosmici, gdyż mówili po naszemu. Pierwszy był zielony, oczy miał czarne i duży fioletowy hełm, nazywał się Nikoma. Drugi natomiast był zielony, miał różowe oczy i śmieszny hełm, nazywał się Buba. trzeci był bardzo duży i gruby, miał żółte oczy i miał garba, nazywał się Lulek.
Zapytałem ich na jakiej planecie mieszkają, a jeden z nich odpowiedział, że na Marsie. Poprosiłem o dokładniejszy opis palnety zwanej Mars. Oni zaczęli opowiadać, że ich planeta jest duża, ma kolor czerwony, są na niej równiny.
Rozmawialiśmy tak długo, że zaponiałem, która jest godzina i, że trzeba iść już spać. Rano przyszła moja mama i widząc mnie i kosmitów rozmawiających ze sobą zemdlała, ale zaraz się ocknęła.
Kosmici po jakiś 9 godzinach odlecieli spowrotem na Marsa, bardzo mi ich teraz brakuje. Lecz powiedzieli, że spotkamy się niebawem.