Obudziłam się rzeźka i wyspana. Prędko wstałam z łóżka i wybrałam ubranie. Frixi, czyli mój mały magiczny kotek ziewnął, przeciągnął się i prędziutko umył.
- Och, jak ja bym chciała być kotem. One to się ubierać nie muszą... - Westchnęłam.
Wybieranie ubrania zajęło mi kilkanaście minut. W końcu zdecydowałam się na niebieską bluzkę, fioletowe bolerko, czarne rurki i różowe skarpetki. Potem biżuteria, ale lepiej się najpierw umyć, bo w końcu dodatki nie są aż tak ważne. Udało mi się wejść jako druga do łazienki ( co nie jest codziennością, bo zazwyczaj jestem ostatnia ). Szybko się umyłam i ubrałam w normalne ubrania. Zjadłam śniadanie przygotowane przez moją mamę - Rozi.
- Pyszne śniadanie. - Powiedziałam do mamy.
- Prosze bardzo. Zawsze do usług skarbie. - Odpowiedziała mama.
- Ale ja to mówię na serio. Bardzo dobre! - Odparłam.
- Wiem, wiem. Ale skro jest takie dobre, to czemu jeszcze nie dojadłaś tej kanapki? - Zapytała trochę ze zdziwieniem i lekkim, cichym śmiechem.
- No... Bo przecież teraz z tobą rozmawiam, ale już się biorę za kanapkę. - Powiedziałam z nadzieją, że mama już nie odpowie.
Na szczęście tak się stało, bo mama zaczęła jeść swoje śniadanie. Po chwili przyszli moi bracia i siostry. Gdybym miała wymieniać wszystkich po kolei, nie starczyłoby miejsca nawet na dużej kartce. Mogę powiedzieć tylko, że mam dziesięciu braci ( siedem adoptowanych i trzech rodzonych ) , a sióstr czternaście ( dziesięć adoptowanych, no i cztery rodzone ). Taaak... Dużo ich jest. A właśnie. Zapomniałam powiedzieć kim jestem. Nazywam się Raila. Pochodzę ze świata wróżek. Wszystko tu jest magiczne. I wcale nie jesteśmy mali. Jesteśmy tacy jak ludzie, tylko, że my posiadamy skrzydełka i nic więcej poza tym. Naszymi wrogami są raye. Jest to rasa bardzo groźnych smoków - krwiopijców. Przyleciały na naszą ziemię dawno temu. Wszystko przez jedną Varil, która chciała zła, robiła zło i ciągle je robi. Można by powiedzieć, że większa część naszego kraju jest po prostu czarna i do tego w lawie. Ziemia " zła " jest całą spalona. Nikt nie odważył się tam iść. A jeżeli tam wyruszył, to nie wracał. Albo kończył jako idealny pokarm dla raye, albo jako niewolnik. Na szczęście niedawno przyszedł potężny mag, który nas uwolnił. Raye ciągle są naszymi wrogami, ale jak na razie cieszymy się, że ich nie ma. Być może wielki mag pokonał je już na zawsze?
Obudziłam się rzeźka i wyspana. Prędko wstałam z łóżka i wybrałam ubranie. Frixi, czyli mój mały magiczny kotek ziewnął, przeciągnął się i prędziutko umył.
- Och, jak ja bym chciała być kotem. One to się ubierać nie muszą... - Westchnęłam.
Wybieranie ubrania zajęło mi kilkanaście minut. W końcu zdecydowałam się na niebieską bluzkę, fioletowe bolerko, czarne rurki i różowe skarpetki. Potem biżuteria, ale lepiej się najpierw umyć, bo w końcu dodatki nie są aż tak ważne. Udało mi się wejść jako druga do łazienki ( co nie jest codziennością, bo zazwyczaj jestem ostatnia ). Szybko się umyłam i ubrałam w normalne ubrania. Zjadłam śniadanie przygotowane przez moją mamę - Rozi.
- Pyszne śniadanie. - Powiedziałam do mamy.
- Prosze bardzo. Zawsze do usług skarbie. - Odpowiedziała mama.
- Ale ja to mówię na serio. Bardzo dobre! - Odparłam.
- Wiem, wiem. Ale skro jest takie dobre, to czemu jeszcze nie dojadłaś tej kanapki? - Zapytała trochę ze zdziwieniem i lekkim, cichym śmiechem.
- No... Bo przecież teraz z tobą rozmawiam, ale już się biorę za kanapkę. - Powiedziałam z nadzieją, że mama już nie odpowie.
Na szczęście tak się stało, bo mama zaczęła jeść swoje śniadanie. Po chwili przyszli moi bracia i siostry. Gdybym miała wymieniać wszystkich po kolei, nie starczyłoby miejsca nawet na dużej kartce. Mogę powiedzieć tylko, że mam dziesięciu braci ( siedem adoptowanych i trzech rodzonych ) , a sióstr czternaście ( dziesięć adoptowanych, no i cztery rodzone ). Taaak... Dużo ich jest. A właśnie. Zapomniałam powiedzieć kim jestem. Nazywam się Raila. Pochodzę ze świata wróżek. Wszystko tu jest magiczne. I wcale nie jesteśmy mali. Jesteśmy tacy jak ludzie, tylko, że my posiadamy skrzydełka i nic więcej poza tym. Naszymi wrogami są raye. Jest to rasa bardzo groźnych smoków - krwiopijców. Przyleciały na naszą ziemię dawno temu. Wszystko przez jedną Varil, która chciała zła, robiła zło i ciągle je robi. Można by powiedzieć, że większa część naszego kraju jest po prostu czarna i do tego w lawie. Ziemia " zła " jest całą spalona. Nikt nie odważył się tam iść. A jeżeli tam wyruszył, to nie wracał. Albo kończył jako idealny pokarm dla raye, albo jako niewolnik. Na szczęście niedawno przyszedł potężny mag, który nas uwolnił. Raye ciągle są naszymi wrogami, ale jak na razie cieszymy się, że ich nie ma. Być może wielki mag pokonał je już na zawsze?
Pomogłam? :D