Ta historia może nie była długa, ale jak dla mnie- najpiękniejsza, choć z upływem czasu dochodzę do wniosku, iż nie powinna mieć miejsca w moim życiu.
Wszystko zaczynało się bardzo niewinnie. Pierwsze spotkanie- wycieczka do sklepu, kiedy to wszyscy powinniśmy być w szkole. Pamiętam, że to był marzec. Dokładnie dzień po moich siedemnastych urodzinach. Ja, moja przyjaciółka z klasy oraz nasz kolega wybraliśmy się na wagary. W końcu, każdy to kiedyś przeżył. Wszyscy czekali na mnie na dworcu. Dojście tam zajęło mi może dziesięć minut. Kiedy przywitałam się z moją przyjaciółką Anielą oraz kolegą Adamem, nie spodziewałam się, iż wtedy poznam jeszcze jedną osobę. Na ogół lubiłam poznawać nowych ludzi, zawierać nowe znajomości. Zawsze byłam ciekawa świata a poznawanie nowych ludzi łączyło się dla mnie z wyzwaniami, które uwielbiałam w życiu. Któż nie lubi czasem ryzykować? Właśnie moje wyzwania łączyły się często z ryzykiem. Ale to inna historia. Chyba zupełnie nie związana z tym, co chcę napisać. Nowo poznany chłopak nazywał się Karol. Był wyższy ode mnie, jak prawie wszyscy ( niestety, nie zaliczałam się do grona wysokich osób ). Pamiętam również, że to był typowy przedstawiciel Dresów. Nie mam nic przeciwko nim. W końcu nie można osądzać człowieka po jego wyglądzie, czy stylu ubioru. Rozumiałam i zarazem bardzo szanowałam jego poglądy na życie, o których później również się nasłuchałam po drodze. Miał jasne włosy krótko ścięte oraz nosił okulary. Nie był gruby. Właściwie to był raczej kościsty, choć pod dresem może i nie było tego aż tak widać. Nie będę Was zanudzała gadką o tym, jak się to chodziło po sklepie. Nie było w tym nic wyjątkowego. Wiem, że Karol wpadł mi wtedy w oko, choć to nie był typ chłopaka, jakiego zawsze chciałam mieć. No tak, jednak wiem, że szukanie ideałów nic nie daje. W końcu gdzie była by zabawa, przygoda?
Minęło parę dni. Może to był nawet tydzień. Ale nawet w czasie tego tygodnia nie gadałam z nim w szkole. Chyba, że tylko głupie „cześć” na przerwie. Po minionym weekendzie nie było go w szkole. Zapytałam się Anieli, czy może wie coś, dlaczego go dziś nie ma. Jednak nic nie wiedziała na temat jego nieobecności w szkole. Kiedy więc wróciłam do domu, strasznie korciła mnie jedna rzecz. Aby ją zrobić, zastanawiałam się jednak chyba z godzinę. A więc, mój pomysł by taki, by wysłać mu wiadomość na Facebook’ u. Tak, wiem. To idiotyczne, by rozmyślać o tym przez godzinę, ale zazwyczaj zależało mi na opinii innych ludzi. Często bałam się co nie daj Bóg mogą sobie o mnie pomyśleć… Jednak zrobiłam tak, jak uważałam za najlepsze. W końcu do odważnych świat należy, pomyślałam. Na odpowiedź mojej wiadomości nie musiałam czekać długo. Wydaje mi się nawet, iż nastąpiło to w tym samym dniu. Od tego dnia, wszystko już potoczyło się jak z płatka…
Szczęście to pojęcie względne. Dla mnie to uśmiech mojej mamy, śmiech rodzeństwa gdy coś im sie uda, lub pochwała taty gdy zrobię coś dobrze. Szczęście to spotkanie z osobami , które są mi bliskie takie jak przyjaciele. Wspólna zabawa , miło spędzony dzień lub zwykły prezent w postaci ulubionego deseru. Szczęście budują proste , małe rzeczy, dlatego to właśnie w nich odnajduje pociechę.
Ta historia może nie była długa, ale jak dla mnie- najpiękniejsza, choć z upływem czasu dochodzę do wniosku, iż nie powinna mieć miejsca w moim życiu.
Wszystko zaczynało się bardzo niewinnie.
Pierwsze spotkanie- wycieczka do sklepu, kiedy to wszyscy powinniśmy być w szkole.
Pamiętam, że to był marzec. Dokładnie dzień po moich siedemnastych urodzinach. Ja, moja przyjaciółka z klasy oraz nasz kolega wybraliśmy się na wagary. W końcu, każdy to kiedyś przeżył.
Wszyscy czekali na mnie na dworcu. Dojście tam zajęło mi może dziesięć minut.
Kiedy przywitałam się z moją przyjaciółką Anielą oraz kolegą Adamem, nie spodziewałam się, iż wtedy poznam jeszcze jedną osobę.
Na ogół lubiłam poznawać nowych ludzi, zawierać nowe znajomości. Zawsze byłam ciekawa świata a poznawanie nowych ludzi łączyło się dla mnie z wyzwaniami, które uwielbiałam w życiu.
Któż nie lubi czasem ryzykować? Właśnie moje wyzwania łączyły się często z ryzykiem.
Ale to inna historia. Chyba zupełnie nie związana z tym, co chcę napisać.
Nowo poznany chłopak nazywał się Karol. Był wyższy ode mnie, jak prawie wszyscy ( niestety, nie zaliczałam się do grona wysokich osób ). Pamiętam również, że to był typowy przedstawiciel Dresów.
Nie mam nic przeciwko nim. W końcu nie można osądzać człowieka po jego wyglądzie, czy stylu ubioru. Rozumiałam i zarazem bardzo szanowałam jego poglądy na życie, o których później również się nasłuchałam po drodze. Miał jasne włosy krótko ścięte oraz nosił okulary.
Nie był gruby. Właściwie to był raczej kościsty, choć pod dresem może i nie było tego aż tak widać.
Nie będę Was zanudzała gadką o tym, jak się to chodziło po sklepie. Nie było w tym nic wyjątkowego.
Wiem, że Karol wpadł mi wtedy w oko, choć to nie był typ chłopaka, jakiego zawsze chciałam mieć.
No tak, jednak wiem, że szukanie ideałów nic nie daje. W końcu gdzie była by zabawa, przygoda?
Minęło parę dni. Może to był nawet tydzień. Ale nawet w czasie tego tygodnia nie gadałam z nim w szkole. Chyba, że tylko głupie „cześć” na przerwie.
Po minionym weekendzie nie było go w szkole. Zapytałam się Anieli, czy może wie coś, dlaczego go dziś nie ma. Jednak nic nie wiedziała na temat jego nieobecności w szkole.
Kiedy więc wróciłam do domu, strasznie korciła mnie jedna rzecz. Aby ją zrobić, zastanawiałam się jednak chyba z godzinę. A więc, mój pomysł by taki, by wysłać mu wiadomość na Facebook’ u.
Tak, wiem. To idiotyczne, by rozmyślać o tym przez godzinę, ale zazwyczaj zależało mi na opinii innych ludzi. Często bałam się co nie daj Bóg mogą sobie o mnie pomyśleć…
Jednak zrobiłam tak, jak uważałam za najlepsze.
W końcu do odważnych świat należy, pomyślałam.
Na odpowiedź mojej wiadomości nie musiałam czekać długo. Wydaje mi się nawet, iż nastąpiło to w tym samym dniu.
Od tego dnia, wszystko już potoczyło się jak z płatka…
Szczęście to pojęcie względne. Dla mnie to uśmiech mojej mamy, śmiech rodzeństwa gdy coś im sie uda, lub pochwała taty gdy zrobię coś dobrze. Szczęście to spotkanie z osobami , które są mi bliskie takie jak przyjaciele. Wspólna zabawa , miło spędzony dzień lub zwykły prezent w postaci ulubionego deseru. Szczęście budują proste , małe rzeczy, dlatego to właśnie w nich odnajduje pociechę.