Napisz opowadanie o zdarzeniu które doprowadziło Cię do łez (coś mega zabawnego) Opowiadanie to ma być chociaż na 1 i pół str. w zeszycie XD NA TERAAZ!! :3 Oczywiście daję najj <3
matusia99u
KOLOROWE BALONIKI Jakiś czas temu będąc na wycieczce rowerowej z moimi znajomymi postanowiliśmy zwiedzić szlak myśliwskich ambon. Chłopacy jak to chłopacy, wiecznie dumni i zawsze pierwsi pojechali przodem żebyśmy mogły z dziewczynami pokręcić filmiki z zabawy. Przejechaliśmy ok 5 km zanim dotarliśmy do szlaku. Zaczynając od pierwszej ambony ( a było ich dziesięć oddalonych od siebie o ok 1 km ) postanowiliśmy spędzić w każdej chociaż chwile czekając na zwierzęta. Gdy chcieliśmy wyjść z trzeciej ambony okazało się że drzwi się zatrzasnęły. Wtedy najstarszy z naszych mężczyzn kopnął w te drzwi że aż całkiem wypadły z zawiasów, a on mało nie wypadł. Ze łzami w oczach i adrenalinie we krwi pojechaliśmy dalej rechocząc jak żaby w stadzie. No i oczywiście co nas nie mogło ominąć jechał leśniczy przed którym cała zgraja schowała się do małej jaskini. Było nam bardzo ciasno ale w końcu cali w piachu pojechaliśmy dalej niezauważeni przez okrutnego leśniczego. mijaliśmy wszystkie ambony z wielkim entuzjazmem aż do siódmej, bo wówczas gdy my byliśmy w ambonie i siedzieliśmy cicho jak myszy zajadając chipsy i pijąc kole nasze rowery zostały bardzo mocno poturbowane prze dziki. Te wredne i paskudne zwierzęta zniszczyły mi mój nowy rower! Wszyscy wkurzeni ciągnęliśmy swoje wraki ścieżką nie zachodząc już do żadnej ambony bo droga do domu daleka a rowery nie nadają się do jazdy. I gdy mijaliśmy już ostatnią ambonę zaczął padać paskudny deszcz , który zmoczył nas doszczędnie. Nasze telefony zamokły i tylko jedna osoba miała telefon wodoodporny więc cała reszta leżała w siatce żeby nie zamokła. Gdy wyszliśmy z lasu udało nam się zadzwonić do rodziców aby ktoś po nas przyjechał. Wycieczka zakończyła się klopsem bo rowery zniszczone... ale z pewnością jest to nie zapomniane przeżycie!
0 votes Thanks 0
michalz54321
Zdarzyło się to na lekcji języka polskiego.Pani omawiała lekcje gdy w nagłej chwili moja koleżanka z ławki powiedziala mi że boli ją w klatce piersiowej. róbowałam jej pomóc. ona odpowiedziala , że dziękuje za pomoc, za chwilke jej przejdzie. W nagłej chwili zauważyłam że ,, kasia'' zasłabła. nie wiedzialam co robić. każdy uczeń patrzył sie co się wydarzyło. pani szybko podbiegła do Kasi pytając ją co się stało. kasia nie reagowała, wiec pani kazała mi podać jej telefon komórkowy. podbiegłam do biurka, wyciągnełam telefoon i szybko podalam pani. ona zadzwonila po karetke pogotowia. zaczeła reanimować kasię. bez skutków. czekaliśmy dłuższy czas na pogotowie poniewaz na mieście byly korki. w tym tez czasie do szkoly perzyjechali juz rodzice kasi. tak bardzo się martwilam o kasie aby nic jej sie nie stalo ponieważ jest moja najlepsza przyjaciółką. usiadłam w kącie i zaczelam się modlić aby kasia wyzdrowiala. w pewnej chwili weszla do klasy pani doktor zaczeli badac kasię i zabrali ja do szpitala. mama kasi płakała. mi tez z oka polecialy łzy. pani byla bardzo rozstrzęsiona. następnego dnia odwiedzilam kasie w szpitalu. czula sie juz dosyc dobrze. powiedzialam jej ze zawsze może na mnie liczyc . w każdej sytuacji. ona uśmiechnela się i zasnęła.
Jakiś czas temu będąc na wycieczce rowerowej z moimi znajomymi postanowiliśmy zwiedzić szlak myśliwskich ambon.
Chłopacy jak to chłopacy, wiecznie dumni i zawsze pierwsi pojechali przodem żebyśmy mogły z dziewczynami pokręcić filmiki z zabawy. Przejechaliśmy ok 5 km zanim dotarliśmy do szlaku. Zaczynając od pierwszej ambony ( a było ich dziesięć oddalonych od siebie o ok 1 km ) postanowiliśmy spędzić w każdej chociaż chwile czekając na zwierzęta. Gdy chcieliśmy wyjść z trzeciej ambony okazało się że drzwi się zatrzasnęły. Wtedy najstarszy z naszych mężczyzn kopnął w te drzwi że aż całkiem wypadły z zawiasów, a on mało nie wypadł. Ze łzami w oczach i adrenalinie we krwi pojechaliśmy dalej rechocząc jak żaby w stadzie. No i oczywiście co nas nie mogło ominąć jechał leśniczy przed którym cała zgraja schowała się do małej jaskini. Było nam bardzo ciasno ale w końcu cali w piachu pojechaliśmy dalej niezauważeni przez okrutnego leśniczego. mijaliśmy wszystkie ambony z wielkim entuzjazmem aż do siódmej, bo wówczas gdy my byliśmy w ambonie i siedzieliśmy cicho jak myszy zajadając chipsy i pijąc kole nasze rowery zostały bardzo mocno poturbowane prze dziki. Te wredne i paskudne zwierzęta zniszczyły mi mój nowy rower! Wszyscy wkurzeni ciągnęliśmy swoje wraki ścieżką nie zachodząc już do żadnej ambony bo droga do domu daleka a rowery nie nadają się do jazdy. I gdy mijaliśmy już ostatnią ambonę zaczął padać paskudny deszcz , który zmoczył nas doszczędnie. Nasze telefony zamokły i tylko jedna osoba miała telefon wodoodporny więc cała reszta leżała w siatce żeby nie zamokła. Gdy wyszliśmy z lasu udało nam się zadzwonić do rodziców aby ktoś po nas przyjechał.
Wycieczka zakończyła się klopsem bo rowery zniszczone... ale z pewnością jest to nie zapomniane przeżycie!
W nagłej chwili zauważyłam że ,, kasia'' zasłabła. nie wiedzialam co robić. każdy uczeń patrzył sie co się wydarzyło. pani szybko podbiegła do Kasi pytając ją co się stało. kasia nie reagowała, wiec pani kazała mi podać jej telefon komórkowy. podbiegłam do biurka, wyciągnełam telefoon i szybko podalam pani. ona zadzwonila po karetke pogotowia. zaczeła reanimować kasię. bez skutków. czekaliśmy dłuższy czas na pogotowie poniewaz na mieście byly korki. w tym tez czasie do szkoly perzyjechali juz rodzice kasi. tak bardzo się martwilam o kasie aby nic jej sie nie stalo ponieważ jest moja najlepsza przyjaciółką. usiadłam w kącie i zaczelam się modlić aby kasia wyzdrowiala. w pewnej chwili weszla do klasy pani doktor zaczeli badac kasię i zabrali ja do szpitala. mama kasi płakała. mi tez z oka polecialy łzy. pani byla bardzo rozstrzęsiona.
następnego dnia odwiedzilam kasie w szpitalu. czula sie juz dosyc dobrze. powiedzialam jej ze zawsze może na mnie liczyc . w każdej sytuacji. ona uśmiechnela się i zasnęła.