Napisz opis sytuacyjny 2 części dziadów PILNE tylko żeby nie było skopiowane z neta
Evie
(W związku z tym,ze jestem dziewczyną bd pisac w rodzaju żeńskim) Niedawno przyjechałam do jednej wsi. Był 30 listopada i zapadał zmrok. Przechodziłam obok kaplicy skąd dochodziły mnie słowa: ''Ciemno wszędzie głucho, wszędzie,co to będzie,co to będzie". Szczerze zaciekawiły mnie te słowa. Brzmiały jakby ktoś opowiadał dziecku jakąś bajkę. No,ale w KAPLICY? -Zamknijcie drzwi od kaplicy - dobiegło do mnie zdanie, wypowiedziane na pewno przez męzczyznę, o donośnym głosie. To mnie zaintrygowało. Postanowiłam podejść do najbliższego okna i zobaczyć co się tam dzieje. Byli tam ludzie zgromadzeni przy trumnie, waśnie gasząc świece. Któryś z wieśniaków podchodził do okien i po kolei zaciagał całuny, więc szybko schowałam sie w krzakach. Na szcęście zostawił otwarte okno,więc mogłam czasami, tę firankę trochę odciagnąć. W kaplicy była 'grobowa' cisza, wiec musiałam zachowywać się cicho. Nagle znów dobiegł mnie głos owego mężczyzny i zrozumiałam,ze był to Guślarz, który przywoływał duszki. Ograną mnie strach. Przywołują duchy ! Z sklepienia niebieskiego spłyneły dwie postacie. Malutkie dzieci - jak potem okazało się Rózia i Józio, które zwracają się do jednej z wieśniaczek jak do mamy. Opowiadają o swoim rajskim życiu, ale nie są szczęśliwe, bo dręczy ich nuda i trwoga, a droga do nieba jest zamknięta. Guślarz pyta więc dzieci, czego potrzebują do zbawienia. Odrzucają jadło i napitek oraz modły, bo do zbawienia potrzeba im dwa ziarna gorczycy. Potem wygłaszają krótką motywację swojego pragnienia: „Kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie może być w niebie”. Za chwilę Guślarz obdarował dzieci ziarnami gorczycy i podnosząc Pański krzyż, przepędził duchy z kaplicy.
Przepraszam, tylko Tyle moge Ci napisać - mam nadziję,ze po części Ci pomogłam.
4 votes Thanks 0
everyday913
Przechodząc obok kaplicy, słyszę tajemnicze słowa: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?”. Nie wiem skąd one dobiegają, ale zatrzymuję się. - Zamknijcie drzwi od kaplicy... - Więc... w kaplicy coś się dzieje... – myślę. Podbiagam do okna i patrzę przez nie. Ludzie stoją koło trumny. Gaszą lampy i świece. Podchodzi jeden wieśniak do okna, więc się chowam. Zawiesił w nim całun, na szczęście niezbyt dokładnie. Zaglądam do środka: ciemno, ponuro. Głucha cisza tam zapadła. Chór powtarza swoje tajemnicze słowa: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?”. Nagle Guślarz mrożącym krew w żyłach głosem przewołuje czyśćcowe duszyczki na Dziady. W oczach ludzi widać przerażenie. Kiedy Guślarz skończył swoją kwestię, Chór powtórzył wcześniejszą kwestię. Za chwilę Guślarz zapalił garść kądzieli i wezwał lekkie duchy. Robi się coraz bardziej tajemniczo, bo Chór wtóruje, wzywając do przybycia spragnione i złaknione dusze. W tym momencie pojawiają się pod sklepieniem dzieci – dwa aniołki : Rózia i Józio, które zwracają się do jednej z wieśniaczek jak do mamy. Opowiadają o swoim rajskim życiu, ale nie są szczęśliwe, bo dręczy ich nuda i trwoga, a droga do nieba jest zamknięta. Guślarz pyta więc dzieci, czego potrzebują do zbawienia. Odrzucają jadło i napitek oraz modły, bo do zbawienia potrzeba im dwa ziarna gorczycy. Potem wygłaszają krótką motywację swojego pragnienia: „Kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie może być w niebie”. Za chwilę Guślarz obdarował dzieci ziarnami gorczycy i podnosząc Pański krzyż, przepędził duchy z kaplicy. Chór powtórzył kwestię Guślarza i dusze znikły.
Niedawno przyjechałam do jednej wsi.
Był 30 listopada i zapadał zmrok. Przechodziłam obok kaplicy skąd dochodziły mnie słowa:
''Ciemno wszędzie głucho, wszędzie,co to będzie,co to będzie".
Szczerze zaciekawiły mnie te słowa. Brzmiały jakby ktoś opowiadał dziecku jakąś bajkę. No,ale w KAPLICY?
-Zamknijcie drzwi od kaplicy - dobiegło do mnie zdanie, wypowiedziane na pewno przez męzczyznę, o donośnym głosie.
To mnie zaintrygowało. Postanowiłam podejść do najbliższego okna i zobaczyć co się tam dzieje. Byli tam ludzie zgromadzeni przy trumnie, waśnie gasząc świece. Któryś z wieśniaków podchodził do okien i po kolei zaciagał całuny, więc szybko schowałam sie w krzakach. Na szcęście zostawił otwarte okno,więc mogłam czasami, tę firankę trochę odciagnąć.
W kaplicy była 'grobowa' cisza, wiec musiałam zachowywać się cicho. Nagle znów dobiegł mnie głos owego mężczyzny i zrozumiałam,ze był to Guślarz, który przywoływał duszki. Ograną mnie strach. Przywołują duchy ! Z sklepienia niebieskiego spłyneły dwie postacie. Malutkie dzieci - jak potem okazało się Rózia i Józio, które zwracają się do jednej z wieśniaczek jak do mamy. Opowiadają o swoim rajskim życiu, ale nie są szczęśliwe, bo dręczy ich nuda i trwoga, a droga do nieba jest zamknięta. Guślarz pyta więc dzieci, czego potrzebują do zbawienia. Odrzucają jadło i napitek oraz modły, bo do zbawienia potrzeba im dwa ziarna gorczycy. Potem wygłaszają krótką motywację swojego pragnienia: „Kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie może być w niebie”. Za chwilę Guślarz obdarował dzieci ziarnami gorczycy i podnosząc Pański krzyż, przepędził duchy z kaplicy.
Przepraszam, tylko Tyle moge Ci napisać - mam nadziję,ze po części Ci pomogłam.
- Zamknijcie drzwi od kaplicy...
- Więc... w kaplicy coś się dzieje... – myślę. Podbiagam do okna i patrzę przez nie. Ludzie stoją koło trumny. Gaszą lampy i świece. Podchodzi jeden wieśniak do okna, więc się chowam. Zawiesił w nim całun, na szczęście niezbyt dokładnie. Zaglądam do środka: ciemno, ponuro. Głucha cisza tam zapadła. Chór powtarza swoje tajemnicze słowa: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?”. Nagle Guślarz mrożącym krew w żyłach głosem przewołuje czyśćcowe duszyczki na Dziady. W oczach ludzi widać przerażenie. Kiedy Guślarz skończył swoją kwestię, Chór powtórzył wcześniejszą kwestię. Za chwilę Guślarz zapalił garść kądzieli i wezwał lekkie duchy. Robi się coraz bardziej tajemniczo, bo Chór wtóruje, wzywając do przybycia spragnione i złaknione dusze. W tym momencie pojawiają się pod sklepieniem dzieci – dwa aniołki : Rózia i Józio, które zwracają się do jednej z wieśniaczek jak do mamy. Opowiadają o swoim rajskim życiu, ale nie są szczęśliwe, bo dręczy ich nuda i trwoga, a droga do nieba jest zamknięta. Guślarz pyta więc dzieci, czego potrzebują do zbawienia. Odrzucają jadło i napitek oraz modły, bo do zbawienia potrzeba im dwa ziarna gorczycy. Potem wygłaszają krótką motywację swojego pragnienia: „Kto nie doznał goryczy ni razu, ten nie może być w niebie”. Za chwilę Guślarz obdarował dzieci ziarnami gorczycy i podnosząc Pański krzyż, przepędził duchy z kaplicy. Chór powtórzył kwestię Guślarza i dusze znikły.