Gdy dowiedziałem się o śmierci matki najpierw nie mogłem w to uwieżyć. Z każdą sekundą straszna prawda starała się jednak coraz głębiej wedrzeć do mego umysłu, chociaż serce kazało wierzyć, że to nie prawda. Po długiej walce nie mogąc dużej się bronić poczułem wreszcie przygnębiający smtek, poczułem, że skończył się pewien rozdział w moim życiu, że coś co miało początek dobiegło końca i już nigdy nie wróci, że już nigdy nie spotkam mamy...każda kolejna chwila w tym stanie sprawiała, że coraz bardziej pogrążałem się w rozpaczy. Świat zaczął przybierać odcienie szarości mimo słonecznej pogody, czułem, że pewna częsć mnie jest teraz nie tam gdzie powinna. Zatrzymując potok łez, o istnieniu którego uświadomiłem sobie dopiero po chwili zacząłem toczyć walkę z ponurymi myślami dotyczącymi mej dalszej egzystęcji. Było dla mnie jasne, że nic już nie będzie takie samo, rodzinny dom nie będzie już tak ciepłym i przytulnym miejscem, a raczej źródłem smutnych wspomnień wywołujących łzy, przechadzka po parku natomiast przypomni mi jedynie czasy gdy chodziłem tam razem z matką...myśląc nad tym pomyślałem sobie co w tej chwili poradziła by mi mama. Uznałem, że nie chciała by ona, bym rozpaczał za nią bez końca, lub próbował sobie odebrać życie z tego powodu. Po pewnym czasie od tego faktu zebrałem więc wszystkie siły i w duchu powiedziałem sobie: Mamo, jeśli mnie słyszysz, to chcę ci powiedzieć, że nie zawiedziesz się na mnie i będziesz dumna z tego jakiego wychowałaś syna.
Gdy dowiedziałem się o śmierci matki najpierw nie mogłem w to uwieżyć. Z każdą sekundą straszna prawda starała się jednak coraz głębiej wedrzeć do mego umysłu, chociaż serce kazało wierzyć, że to nie prawda. Po długiej walce nie mogąc dużej się bronić poczułem wreszcie przygnębiający smtek, poczułem, że skończył się pewien rozdział w moim życiu, że coś co miało początek dobiegło końca i już nigdy nie wróci, że już nigdy nie spotkam mamy...każda kolejna chwila w tym stanie sprawiała, że coraz bardziej pogrążałem się w rozpaczy. Świat zaczął przybierać odcienie szarości mimo słonecznej pogody, czułem, że pewna częsć mnie jest teraz nie tam gdzie powinna. Zatrzymując potok łez, o istnieniu którego uświadomiłem sobie dopiero po chwili zacząłem toczyć walkę z ponurymi myślami dotyczącymi mej dalszej egzystęcji. Było dla mnie jasne, że nic już nie będzie takie samo, rodzinny dom nie będzie już tak ciepłym i przytulnym miejscem, a raczej źródłem smutnych wspomnień wywołujących łzy, przechadzka po parku natomiast przypomni mi jedynie czasy gdy chodziłem tam razem z matką...myśląc nad tym pomyślałem sobie co w tej chwili poradziła by mi mama. Uznałem, że nie chciała by ona, bym rozpaczał za nią bez końca, lub próbował sobie odebrać życie z tego powodu. Po pewnym czasie od tego faktu zebrałem więc wszystkie siły i w duchu powiedziałem sobie: Mamo, jeśli mnie słyszysz, to chcę ci powiedzieć, że nie zawiedziesz się na mnie i będziesz dumna z tego jakiego wychowałaś syna.