Stałam przed niskim, kamiennym murkiem porośniętym bujną roślinnością. Tuż za nim rosnął wysoki żywopłot, więc nie były widać co jest za nim, poza czubkami drzew. Między liśćmi znalazłam dziurę, więc szybko przeszłam przez nią do środka. Przeczołgałam się kawałek po pachnącej ściółce, aż w końcu zobaczyłam coś, co zapamiętam już do końca życia. Miałam przed sobą ogród najpiękniejszy ze wszystkich, które do tej pory widziałam. Po lewej rosły śliczne róże i inne kolorowe kwiaty. Za nimi stał stary dąb, poczciwie rozkładający swoje gałęzie nad krzakami bzu. Dalej było oczko wodne otoczone zacnie sterczącymi pałkami wodnymi, a na tafli jego wody dryfowały wdzięcznie cudowne lilie. Koło oczka, po prawej, rosło kolejne wyskie drzewo, a pod nim stała niewielka altanka pomalowana śnieżnobiałą farbą. Zaraz po mojej prawej ptaszki wiły gniazdo na młodej brzózce, a pszczoły fruwały pobzykując nad pękami różowych kwiatów. Całość była wyścielona soczysną, zieloną trawą, która aż prosiła się, by wtulić w nią zmęczoną twarz. Tak też zrobiłam. Położyłam się, wzięłam głęboki oddech i rozkoszowałam się całym tym wspaniałym widokiem, ślicznym zapachem oraz kojącymi dźwiękami przyrody.
Stałam przed niskim, kamiennym murkiem porośniętym bujną roślinnością. Tuż za nim rosnął wysoki żywopłot, więc nie były widać co jest za nim, poza czubkami drzew. Między liśćmi znalazłam dziurę, więc szybko przeszłam przez nią do środka. Przeczołgałam się kawałek po pachnącej ściółce, aż w końcu zobaczyłam coś, co zapamiętam już do końca życia. Miałam przed sobą ogród najpiękniejszy ze wszystkich, które do tej pory widziałam. Po lewej rosły śliczne róże i inne kolorowe kwiaty. Za nimi stał stary dąb, poczciwie rozkładający swoje gałęzie nad krzakami bzu. Dalej było oczko wodne otoczone zacnie sterczącymi pałkami wodnymi, a na tafli jego wody dryfowały wdzięcznie cudowne lilie. Koło oczka, po prawej, rosło kolejne wyskie drzewo, a pod nim stała niewielka altanka pomalowana śnieżnobiałą farbą. Zaraz po mojej prawej ptaszki wiły gniazdo na młodej brzózce, a pszczoły fruwały pobzykując nad pękami różowych kwiatów. Całość była wyścielona soczysną, zieloną trawą, która aż prosiła się, by wtulić w nią zmęczoną twarz. Tak też zrobiłam. Położyłam się, wzięłam głęboki oddech i rozkoszowałam się całym tym wspaniałym widokiem, ślicznym zapachem oraz kojącymi dźwiękami przyrody.