Opisuję burzę, która latem odwiedziła moje miasto, jednak nie zrobiła przy tym zbyt dużo szkód.
Najpierw nieznacznie się zaciemniło i zaczęło grzmieć. Dopiero potem zączał padać gęsty desz. Momentalnie ludzie pochowali się w domach. Zaczęły spływać z nieba bielsze od śniegu pioruny. Nagle deszcz przerodził się w grad, kulki były wielkości monet pięciozłotowych. Trwało to już pół godziny. Niespodziewanie, między chmurami pojawił się okrągły prześwit - burza minęła.
Tak przeszła jedna z wielu letnich burz. Sama burza nie jest najprzyjemniejszą rzeczą, ale piękny potem jest moment, kiedy znów widzi się błękitne niebo.
Opisuję burzę, która latem odwiedziła moje miasto, jednak nie zrobiła przy tym zbyt dużo szkód.
Najpierw nieznacznie się zaciemniło i zaczęło grzmieć. Dopiero potem zączał padać gęsty desz. Momentalnie ludzie pochowali się w domach. Zaczęły spływać z nieba bielsze od śniegu pioruny. Nagle deszcz przerodził się w grad, kulki były wielkości monet pięciozłotowych. Trwało to już pół godziny. Niespodziewanie, między chmurami pojawił się okrągły prześwit - burza minęła.
Tak przeszła jedna z wielu letnich burz. Sama burza nie jest najprzyjemniejszą rzeczą, ale piękny potem jest moment, kiedy znów widzi się błękitne niebo.
________________________________________________________________________
Możesz to jeszcze przeredagować, poloniści mają różne preferencje.
To co moja polonistka wymaga jest:
Kształt V
Kolor V
Cecha szczególna V
wielkość V
stosunek przestrzenny V