Napisz opdowiadanie na wybrany temat :
1.Wizyta strasznej cioci.
2.Okazałem się bohaterem .
Proszę, pilne na jutro!!!
Daje naj !
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
1. Wizyta starszej cioci.
Pewnego dnia do Magdy zadzwoniła Kasia i prosiła koniecznie o spotkanie. No cóż koleżanka się zgodziła.
Spotkały się w parku i poszły na lody. Celem spotkania się Magdy z Kasią była rozmowa, którą Kasia zaplanowała już dawno. Nalegała i przekonywała przyjaciółkę.
Nastolatka opowiedziała koleżance o tym, że dowiedziała się, że jej 70- letnia ciocia Zosia przyjechała z Niemiec do Polski. Kasia koniecznie chciała poznać ciotkę z przyjaciółką. Miała przyjechać dokładnie w piątek wieczorem. Magda przyszła godzinkę szybciej by się przygotować, ale wciąż nie rozumiała dlaczeo to dla Kasi takie ważne. Dziewczynka wyglądała przez okno za taksówką, którą miała przyjechać 70-laka. Jej mama i tata czekali cierpliwie, a Kasia czuwała. Mineło już pół godziny od umówionej godziny spotkania rodziny z ciocią. Nagle Magda zobaczyła jakieś światełko zza okna. Kasia z pośpiechem otwiera dzwi i biegnie do ciotki podekscytowana. Weszły obie do środka. Ciocia Zosia zdjeła płaszczyk i rozgościła się w domu. Usiadła przy kominku czekając aż cała rodzina się zbierze. Gdy wszyscy byli w gronie Kasia przedstawiła Magdę swojej starszej ciotce. Nastolatka zrozumiała dlaczego Kaśce tak zależało na tym spotkaniu. Rozmawiała z nią przez telefon godzinami i opowiadała jaka Magda jest wspaniała. Od tego czasu zostały najlepszymi przyjaciółkami. Magda wiedziała , że Kasi bardzo na niej zależy. Ciotka odwiedzała ich co tydzień, a przyjaciółki codziennie po szkole przychodziły do niej.
I tak ta opowieść się kończy. Była o cudownej cioci co wszystkich rozumiała i o doskonałej przyjaźni. Myślę, że można wzorować się na nich i tej opowieśći.
Mam same 5 i 6 z opowiadań. Nie martw się sama pisąłam 20 minut !! :PP Licze na najkę ;PPPS. to moje hobby
1. Wizyta strasznej cioci.
Dziś rano jak codzień wstałem z łóżka i "powlokłem" się na śniadanie. Zjadłem, spojrzałem na kalendarz jak każdego poranka. Lecz dziś nie wróciłem na górę, by znów, choć na chwilę zanurzyć się pod ciepłą kołdrą. Z przerażeniem dostrzegłem, że dziś, czyli w sobotę 23 października, przyjeżdża ciocia Gertruda. Już od najmłodszych lat miałem z nią złe wspomnienia.
- Mamo... - westchnąłem.
- Tak, synku?
- Powiedz mi, że się przewidziałem...
- Ale o co ci cho..., A już rozumiem... Oj, nie drzmatyzuj, co ci ta ciocia złego zrobiła, że jej tak nienawidzisz?
- Mamo, nie będę ci tego znów tłumaczył - odparłem, a głos drżał mi jak galareta.
Wszedłem po schodach do swojego pokoju i miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
Posłałem łóżko, ubrałem się i ponownie zszedłem na dół, chciałem przekonać rodziców, by odwołali wizytę ciotki.
Lecz rodzice byli nieugięci; płakałem błagałem. Na próżno. Ciotka miała przyjechać lada chwila.
Nagle dzwonek do drzwi - zamarłem. Serce waliło mi tak, że zdawało mi się, że slyszę stado galopujących koni. Tata uchylił drzwi.
- Dzień dobry! - niskim głosem odparł ktos za drzwi.
Uff... To nie była ciocia, był to listonosz, który przyniósł paczkę maminych magazynów. Odetchnąłem z ulgą, miałem nadzieję, że ciocia nie przyjdzie. Zabrałem się za czytanie książki. Gdy kończyłem rozdiał, zadzwonił dzwonek do drzwi. Teraz byłem już pewny, że to ciotka, czułem to, wszystkie części ciała mi zdrętwiały.
O, Gertruda!
Witaj, Arnoldzie! - zza drzwi usłyszałem wesołe szczebiotanie.
Głos był znajomy, był to glos cioci Gertrudy, lecz coś mi w nim nie pasowało...
Zbiegłem na dół i zobaczyłem ciotkę, lecz zamiast czarnej sukienki, bordowej kokardy w rostrzepanych włosach, nadąsanej miny i wiecznego towarzysza - kota, zobaczyłem kobietę ubraną w sukienkę w zielono-żółte paski z włosami spiętymi w koka i uśmiechem na twarzy.
- hej, Piotrek - zagadnęła
-Hej, ciociu... - ledwo co wykrztusiłem z siebie te dwa słowa.
Ciocia, którą do teraz kojarzyłem sobie z czarownicą, knującą podstępy, zamieniła się we wróżkę, z którą chciałbym codziennie gawędzić i nadal niewiem jak do tego doszło...