Królewna patrzyła na swoich rodziców z mieszanką rozbawienia i irytacji w oczach. Ścisnęła mocniej w ręce wrzeciono.
- Kochanie, zastanów się jeszcze… - błagał jegomość w średnim wieku, o łysawej czuprynie. – Klątwa nie jest ucieczką. Porozmawiajmy… - mężczyzna uśmiechnął się gorzko.
Królewna obdarzyła go kpiarskim uśmiechem, po czym zacisnęła zęby i dźgnęła się ostrym wrzecionem w sam czubek wskazującego palca. Zdążyła jeszcze posłać rodzicom triumfalne spojrzenie, po czym osunęła się na ziemie
Blondwłosy młodzieniec o miedzianej cerze i brunatnych oczach, niecierpliwie bębnił palcami w biurko recepcjonistki. Ubrany według najnowszych trendów, co chwila poprawiał wypadające z uszu słuchawki. Kobieta obdarzyła go znudzonym spojrzeniem.
- Tak, przywieźli tu taką jedną.. Podobno w śpiączkę zapadła… - kobieta odgryzła kawałek trzymanej w dłoni bułki – Leży w sali sto siódmej. Pierwsze piętro. – dodała wspaniałomyślnie, rozsypując wokoło drobinki pieczywa. Królewicz, nieco zniesmaczony podziękował grzecznie i pognał na górę.
We wskazanym przez kobietę pokoju leżała tylko jedna dziewczyna, podłączona do kroplówki. Książe pokonał w kilku susach dzielącą ich odległość, zapatrzony w twarz dziewczyny. Chora była bardzo blada. Gdyby nie poruszająca się miarowo klatka piersiowa ktoś mógłby uznać ja za martwą.
Miała wystające kości policzkowe, kształtne usta i oczy w kształcie migdałów. Nawet przez sen emanowały od niej bystrość i pesymizm. To musiała być ona.
Królewicz już miał nachylać się nad Królewną, kiedy usłyszał czyjeś dyskretne chrząknięcie. Mężczyzna obrócił się podirytowany. Jego oczom ukazała się zwalista sylwetka lekarza w średnim wieku. Starszy mężczyzna przyglądał się Księciu rozumnymi, piwnymi oczyma z lekkim rozbawieniem.
- Pora odwiedzin skończyła się pół godziny temu. Kim pan jest, że nie mógł zaczekać do jutra? – zapytał medyk nieco cynicznie, choć emanowała od niego serdeczność.
Książę spojrzał na mężczyznę zdezorientowany.
- Jestem Księciem. – rzucił po chwili. Lekarz uśmiechnął się życzliwie.
- To twoja siostra? – wskazał pulchnym podbródkiem na Królewnę. – Bo na matkę nie wygląda. – zachichotał, urzeczony własnym dowcipem. Królewicz zamrugał zaskoczony.
- Jestem Księciem… - mówił powoli, jak rodzic tłumaczący coś przedszkolakowi - A to jest Królewna. – oznajmił i wskazał dłonią na blade oblicze dziewczyny. Widząc, że lekarz czeka na dalszy ciąg dodał:
– Musze ją pocałować – wtedy się obudzi.
Lekarz wybuchł tubalnym śmiechem. Trząsł się i rechotał jeszcze dobrych kilka chwil, po czym machnął ręką i ruszył ku wyjściu, zataczając się nieco. Na odchodnym rzucił jeszcze:
Odpowiedź:
Wyjaśnienie:
Królewna patrzyła na swoich rodziców z mieszanką rozbawienia i irytacji w oczach. Ścisnęła mocniej w ręce wrzeciono.
- Kochanie, zastanów się jeszcze… - błagał jegomość w średnim wieku, o łysawej czuprynie. – Klątwa nie jest ucieczką. Porozmawiajmy… - mężczyzna uśmiechnął się gorzko.
Królewna obdarzyła go kpiarskim uśmiechem, po czym zacisnęła zęby i dźgnęła się ostrym wrzecionem w sam czubek wskazującego palca. Zdążyła jeszcze posłać rodzicom triumfalne spojrzenie, po czym osunęła się na ziemie
Blondwłosy młodzieniec o miedzianej cerze i brunatnych oczach, niecierpliwie bębnił palcami w biurko recepcjonistki. Ubrany według najnowszych trendów, co chwila poprawiał wypadające z uszu słuchawki. Kobieta obdarzyła go znudzonym spojrzeniem.
- Tak, przywieźli tu taką jedną.. Podobno w śpiączkę zapadła… - kobieta odgryzła kawałek trzymanej w dłoni bułki – Leży w sali sto siódmej. Pierwsze piętro. – dodała wspaniałomyślnie, rozsypując wokoło drobinki pieczywa. Królewicz, nieco zniesmaczony podziękował grzecznie i pognał na górę.
We wskazanym przez kobietę pokoju leżała tylko jedna dziewczyna, podłączona do kroplówki. Książe pokonał w kilku susach dzielącą ich odległość, zapatrzony w twarz dziewczyny. Chora była bardzo blada. Gdyby nie poruszająca się miarowo klatka piersiowa ktoś mógłby uznać ja za martwą.
Miała wystające kości policzkowe, kształtne usta i oczy w kształcie migdałów. Nawet przez sen emanowały od niej bystrość i pesymizm. To musiała być ona.
Królewicz już miał nachylać się nad Królewną, kiedy usłyszał czyjeś dyskretne chrząknięcie. Mężczyzna obrócił się podirytowany. Jego oczom ukazała się zwalista sylwetka lekarza w średnim wieku. Starszy mężczyzna przyglądał się Księciu rozumnymi, piwnymi oczyma z lekkim rozbawieniem.
- Pora odwiedzin skończyła się pół godziny temu. Kim pan jest, że nie mógł zaczekać do jutra? – zapytał medyk nieco cynicznie, choć emanowała od niego serdeczność.
Książę spojrzał na mężczyznę zdezorientowany.
- Jestem Księciem. – rzucił po chwili. Lekarz uśmiechnął się życzliwie.
- To twoja siostra? – wskazał pulchnym podbródkiem na Królewnę. – Bo na matkę nie wygląda. – zachichotał, urzeczony własnym dowcipem. Królewicz zamrugał zaskoczony.
- Jestem Księciem… - mówił powoli, jak rodzic tłumaczący coś przedszkolakowi - A to jest Królewna. – oznajmił i wskazał dłonią na blade oblicze dziewczyny. Widząc, że lekarz czeka na dalszy ciąg dodał:
– Musze ją pocałować – wtedy się obudzi.
Lekarz wybuchł tubalnym śmiechem. Trząsł się i rechotał jeszcze dobrych kilka chwil, po czym machnął ręką i ruszył ku wyjściu, zataczając się nieco. Na odchodnym rzucił jeszcze:
- Trzeba było od razu mówić, że narzeczony