Pewnego dnia spotkałem się z znajomymi w domu u Tomka [mojego przyjaciela]. Tam właśnie postanowiliśmy, że, jak co roku wyjedziemy na wakacje. Wyjazd planowaliśmy już od początku maja. Po długich konwersacjach, namowach i ustępstwach doszliśmy do wniosku ze pojedziemy w góry. Wybraliśmy sobie ciekawą miejscowość zarezerwowaliśmy pokoje i wyczekiwaliśmy z utęsknieniem ostatniego dnia szkoły. Kiedy nadeszła „godzina zero” byliśmy już spakowani czekając na rozdanie świadectw po czym tego samego dnia wieczorem mieliśmy wyruszyć, na jak się potem okazało najwspanialsze wakacje w moim życiu. Pociąg był przeludniony, ale od czego jest rezerwacja. Na szczęście ktoś z naszej paczki pomyślał i zarezerwował miejsca a nie po prostu kupił bilety i „poszedł na żywioł” Podróż była nawet spokojna, jeśli nie liczyć konduktora. Staraliśmy się nie zasypiać gdyż tak dużo się teraz mówi o kradzieżach w pociągach. Nad ranem dojechaliśmy do celu. Było wspaniale: pięknapogoda, wspaniałe powietrze [nie to, co nasze-miejskie]. Staliśmy na peronie i kiedy chciałem zapytać się kogoś o drogę wtedy zobaczyłem ją pierwszy raz. Była nieziemsko piękna, miała blond włosy długie nogi i spojrzała się na mnie, po czym szybko odeszła wraz z koleżankami. Byłem trochę oszołomiony, ale kolega wybił mnie z transu pytaniem czy śpię czy mam w końcu zamiar się kogoś zapytać jak dojść do naszego schroniska. Po rozpakowaniu bagaży oczywiście wyszliśmy się gdzieś przejść. Kupiliśmy sobie mapę okolicy i wyruszyliśmy przed siebie. Myślałem trochę o tamtej dziewczynie z peronu, gdy kumpel zaproponował wypad na „małe piwko” oczywiście się zgodziłem, bo już trochę zaschło mi w gardle. W najbliższym pubie spotkaliśmy te dziewczyny a z nimi była ona, ta piękna blondynka. Usiedliśmy za nimi przy krągłym stoliku. Specjalnie zająłem dogodną pozycje, aby móc je obserwować. Koledzy szybko spostrzegli, na co się patrzę i spytali, która to. Z początku nie zrozumiałem, ale później dotarło to do mnie, że pytają, która z tych dziewczyn mi się podoba. Nie powiedziałem im ze to ta wysoka blondynka [na szczęście nie było w tej grupie więcej jak jedna piękna blondynka]. Kazali mi do niej podejść, ale ja się trochę wstydziłem, bo była z koleżankami, ale na szczęście mi pomogli. Nagle kilku wstało i podeszli do nich z zapytaniem czy nie moglibyśmy się dosiąść. Chyba nie były z tego powodu zbytnio zadowolone, ale po kilku namowach się zgodziły. Siedzieliśmy rozmawiając aż do północy a ja głupi nie odezwałem się do niej ani słowem. Oczywiście chodzi mi o to ze nie odezwałem się do niej bezpośrednio. Dziewczyny powiedziały ze musza już iść wiec zaproponowaliśmy ze je odprowadzimy. Jak zwykle nie chciały ale argumenty iż noce są ciemne a nie wiadomo kto chodzi w nocy po ulicach. Po drodze zagadnąłem do niej jakąś sucha gadką, ale chyba zauważyła ze jestem trochę onieśmielony, bo sama wymyślała nowe tematy. Kilka minut potem doszliśmy do wniosku ze mieszkamy w schroniskach bardzo zbliżonych do siebie. W nocy śniła mi się ona, jak zwykle wspaniale się uśmiechała a jej twarz była gładka i piękna. Podczas pierwszej rozmowy zachowywałem się trochę dziwnie, ale obiecałem sobie ze przy następnej okazji dam z siebie wszystko. Następnego dnia już ich nie spotkaliśmy, ale wierzyłem w to ze jeszcze kiedyś pojawi się na horyzoncie niczym suchy ląd dla znużonych żeglugą majtków. Chodziliśmy we wszystkie strony, po wszystkich pubach i kawiarniach, ale nie mogliśmy ich znaleźć. Już myślałem ze sobie daruje, ale jakieś dziwne uczucia mną targały. Pomyślałem ze, jeśli jej jutro nie zobaczę to dam sobie spokój. Chodziliśmy sobie tak już dobrych kilka godzin, gdy dotarło do nas uczucie głodu. Wstąpiliśmy wiec do pobliskiego baru i zjedliśmy „ciężkostrawny obiad”. Następnie wróciliśmy do pokoi na poobiednią sjestę. Koło godziny 15.00 wyruszyliśmy na szlak górski, już dokładnie nie pamiętam jak te góry się nazywały ale nie było łatwo na nie wchodzić. Przeszliśmy te góry chyba we wszystkie strony i jeszcze nam było mało, ale zbliżał się wieczór i trzeba było wracać. Kolejnego dnia wypatrywałem jej jak szklanki wody na pustyni. I miałem to szczęście, ujrzałem ją w blasku słońca, była jak zwykle piękna. Szybko podeszliśmy do dziewczyn w razie gdyby zachciało im się przed nami uciekać. Tym razem byłem bardziej skłonny do jakiejkolwiek rozmowy. Odłączyliśmy się nieznacznie od reszty grupy i pozostając nieco na uboczu rozmawialiśmy ze sobą. W końcu zebrałem w sobie wszystkie siły i zaprosiłem ją do kawiarni jutrzejszego dnia. Z ulgą usłyszałem jak się zgadza. Byłem cały „w skowronkach”, nic nie mogło mi popsuć tej chwili. Rozmowa zaczęła się rozkręcać, zauważyłem ze mamy podobne zainteresowania. Nie mogłem się napatrzeć na te jej błękitne oczy. Potem śniły mi się po nocach i były to najpiękniejsze sny, jakie kiedykolwiek miałem. W momencie, gdy rozchodziliśmy się do swoich tymczasowych mieszkań nie mogłem się doczekać tej wspanialej chwili, która stanie się jutro. Nadszedł wreszcie ten upragniony dzien. Wylałem na siebie cos koło pół litra perfum i wyszedłem na spotkanie. Koledzy dopingowali mnie a ja miałem nadzieję ze wszystko będzie dobrze. Siedząc w kawiarni cały czas rozmawialiśmy i nie mogliśmy przestać. Wszystkie tematy łączyły się nam jak zaczarowane. Czas szybko płynął a ja czułem się coraz lepiej. Postanowiłem się z nią umówić na kolejny dzien. Ona bardzo chętnie się zgodziła a ja znowu czułem się lepszy. Po powrocie do schroniska koledzy wypytywali nie jak było, a ja odpowiadałem ze cudownie i opowiadałem im, jaka to jest cudowna kobieta. Kolejnego dnia wybraliśmy się na spacer po pobliskim parku. Chyba jej się podobało, bo na pożegnanie dała mi całusa. A ja mało nie wybuchłem ze szczęścia. Nasza znajomość się rozwijała, ale niestety czas naszego pobytu dobiegał już końca. Na szczęście wiedziałem gdzie mieszka, jaki ma numer telefonu a nawet znałem jej e-maila. Przed samym wyjazdem zbierałem w sobie odwagę, aby powiedzieć jej cos ważnego, bardzo chciałem żeby wiedziała, co do niej czuję. Kiedy doszedłem do wniosku iż nie wykrzeszę już ani troszkę energii postanowiłem się z nią spotkać. Chyba wiedziała, o co chodzi, bo przez cała drogę dziwnie się uśmiechała i wyglądała jak by na coś czekała. Nadszedł ten moment. Serce mi zadrżało i wydusiłem wreszcie z siebie te słowa: bardzo mi się podobasz i nie wiem nawet czy nie czuje do ciebie czegoś więcej, chciałbym bardzo dalej podtrzymywać naszą znajomość. Ona się uśmiechnęła odpowiedziała, iż ma podobne uczucia w stosunku do mnie a ja czując przypływ nowej energii pocałowałem ją. Odjeżdżając tym samym pociągiem cały czas siedzieliśmy koło siebie trzymając się za ręce i rozmawiając. Niestety nie trwało to długo gdyż w miłym towarzystwie czas płynie szybciej i nadszedł kres podróży, a dokładniej moja stacja. Dziewczyny jechały dalej, a mi serce pękało, bo nie wiedziałem, kiedy i czy w ogóle ją jeszcze spotkam. Jeszcze w czasie tych wakacji postanowiłem ją odwiedzić, wspaniale spędziłem z nią czas. Teraz zbliżają się następne .
Z innego zródła ale zrobiłam poprawki powinno pomóc :)
Artur Sagowski jest przezesem dużej firmy deweloperskiej, młodszym bratem Rafała, a starszym bratem siostry Wiki. Już na pierwszy rzut oka odróżniał się od jego brata przede wszystkim urodą, a także pracowitością i talentem. Przykładał się do nauki i rozwijał swoje pasje. Ożenił się z Anną, ale 2 lata póżniej ona zmarła w katastrofie lotniczej. Po powrocie z USA do Polski poznał Konstancję Grylak i od tego momentu stali się nie rozłączni.W tym trudnym czasie poznaje Monikę w firmie, z którą się zaprzyjaźnia. Spotkał i poznał się z trojgiem dzieci i postanowił się nimi zaopiekować.Troje dzieci zamieszkuje u niego, z czym Konstancja nienawidzi dzieci i próbuje je wysłać z powrotem do domu dziecka. Z Moniką spędza noc, po czym się kłóci z Konstancją. Konstancja robi jak na złość Arturowi i się na nią denerwuje, z powody jej wpadek. Po jakimś czasie Konstancja przyznaje się, ze nie jest w ciąży, a Artur się na nią bardzo denerwuje. Od tego czasu ich relacje są bardzo złe, Konstancja się stara o niego, ale mu nie wcyhodzi. Z Moniką zaprzyjażniam się jeszcze bardziej, potem po jakimś czasie dowiaduje się, że Monika jest w ciąży. Monika pojechała już dawno do USA na turniej bokserski, nic nie wiedząc od tym, że jest w ciąży. Konstancja też zachodzi w ciążę, ale z Czarkiem, czyli z byłym Moniki. W Artura życie wchodzi Natalia, jest detektywem, ona była zatrudniona przez Artura w celu odnalezienia gdzie jest Monika. Po czym się zaprzyjaźniają, a potem zakochują się w sobie. Ale zakończenie jest takie, że Konstacja wychodzi za mąż za Czarka, a Monika za Artura i mają razem 4 dzieci: Kubę, Laurę, Hanię i Wiktora
Pewnego dnia spotkałem się z znajomymi w domu u Tomka [mojego przyjaciela]. Tam właśnie postanowiliśmy, że, jak co roku wyjedziemy na wakacje. Wyjazd planowaliśmy już od początku maja. Po długich konwersacjach, namowach i ustępstwach doszliśmy do wniosku ze pojedziemy w góry. Wybraliśmy sobie ciekawą miejscowość zarezerwowaliśmy pokoje i wyczekiwaliśmy z utęsknieniem ostatniego dnia szkoły. Kiedy nadeszła „godzina zero” byliśmy już spakowani czekając na rozdanie świadectw po czym tego samego dnia wieczorem mieliśmy wyruszyć, na jak się potem okazało najwspanialsze wakacje w moim życiu. Pociąg był przeludniony, ale od czego jest rezerwacja. Na szczęście ktoś z naszej paczki pomyślał i zarezerwował miejsca a nie po prostu kupił bilety i „poszedł na żywioł” Podróż była nawet spokojna, jeśli nie liczyć konduktora. Staraliśmy się nie zasypiać gdyż tak dużo się teraz mówi o kradzieżach w pociągach. Nad ranem dojechaliśmy do celu. Było wspaniale: pięknapogoda, wspaniałe powietrze [nie to, co nasze-miejskie]. Staliśmy na peronie i kiedy chciałem zapytać się kogoś o drogę wtedy zobaczyłem ją pierwszy raz. Była nieziemsko piękna, miała blond włosy długie nogi i spojrzała się na mnie, po czym szybko odeszła wraz z koleżankami. Byłem trochę oszołomiony, ale kolega wybił mnie z transu pytaniem czy śpię czy mam w końcu zamiar się kogoś zapytać jak dojść do naszego schroniska.
Po rozpakowaniu bagaży oczywiście wyszliśmy się gdzieś przejść. Kupiliśmy sobie mapę okolicy i wyruszyliśmy przed siebie. Myślałem trochę o tamtej dziewczynie z peronu, gdy kumpel zaproponował wypad na „małe piwko” oczywiście się zgodziłem, bo już trochę zaschło mi w gardle. W najbliższym pubie spotkaliśmy te dziewczyny a z nimi była ona, ta piękna blondynka. Usiedliśmy za nimi przy krągłym stoliku. Specjalnie zająłem dogodną pozycje, aby móc je obserwować. Koledzy szybko spostrzegli, na co się patrzę i spytali, która to. Z początku nie zrozumiałem, ale później dotarło to do mnie, że pytają, która z tych dziewczyn mi się podoba. Nie powiedziałem im ze to ta wysoka blondynka [na szczęście nie było w tej grupie więcej jak jedna piękna blondynka]. Kazali mi do niej podejść, ale ja się trochę wstydziłem, bo była z koleżankami, ale na szczęście mi pomogli. Nagle kilku wstało i podeszli do nich z zapytaniem czy nie moglibyśmy się dosiąść. Chyba nie były z tego powodu zbytnio zadowolone, ale po kilku namowach się zgodziły. Siedzieliśmy rozmawiając aż do północy a ja głupi nie odezwałem się do niej ani słowem. Oczywiście chodzi mi o to ze nie odezwałem się do niej bezpośrednio. Dziewczyny powiedziały ze musza już iść wiec zaproponowaliśmy ze je odprowadzimy. Jak zwykle nie chciały ale argumenty iż noce są ciemne a nie wiadomo kto chodzi w nocy po ulicach. Po drodze zagadnąłem do niej jakąś sucha gadką, ale chyba zauważyła ze jestem trochę onieśmielony, bo sama wymyślała nowe tematy. Kilka minut potem doszliśmy do wniosku ze mieszkamy w schroniskach bardzo zbliżonych do siebie. W nocy śniła mi się ona, jak zwykle wspaniale się uśmiechała a jej twarz była gładka i piękna. Podczas pierwszej rozmowy zachowywałem się trochę dziwnie, ale obiecałem sobie ze przy następnej okazji dam z siebie wszystko.
Następnego dnia już ich nie spotkaliśmy, ale wierzyłem w to ze jeszcze kiedyś pojawi się na horyzoncie niczym suchy ląd dla znużonych żeglugą majtków. Chodziliśmy we wszystkie strony, po wszystkich pubach i kawiarniach, ale nie mogliśmy ich znaleźć. Już myślałem ze sobie daruje, ale jakieś dziwne uczucia mną targały. Pomyślałem ze, jeśli jej jutro nie zobaczę to dam sobie spokój. Chodziliśmy sobie tak już dobrych kilka godzin, gdy dotarło do nas uczucie głodu. Wstąpiliśmy wiec do pobliskiego baru i zjedliśmy „ciężkostrawny obiad”. Następnie wróciliśmy do pokoi na poobiednią sjestę. Koło godziny 15.00 wyruszyliśmy na szlak górski, już dokładnie nie pamiętam jak te góry się nazywały ale nie było łatwo na nie wchodzić. Przeszliśmy te góry chyba we wszystkie strony i jeszcze nam było mało, ale zbliżał się wieczór i trzeba było wracać.
Kolejnego dnia wypatrywałem jej jak szklanki wody na pustyni. I miałem to szczęście, ujrzałem ją w blasku słońca, była jak zwykle piękna. Szybko podeszliśmy do dziewczyn w razie gdyby zachciało im się przed nami uciekać. Tym razem byłem bardziej skłonny do jakiejkolwiek rozmowy. Odłączyliśmy się nieznacznie od reszty grupy i pozostając nieco na uboczu rozmawialiśmy ze sobą. W końcu zebrałem w sobie wszystkie siły i zaprosiłem ją do kawiarni jutrzejszego dnia. Z ulgą usłyszałem jak się zgadza. Byłem cały „w skowronkach”, nic nie mogło mi popsuć tej chwili. Rozmowa zaczęła się rozkręcać, zauważyłem ze mamy podobne zainteresowania. Nie mogłem się napatrzeć na te jej błękitne oczy. Potem śniły mi się po nocach i były to najpiękniejsze sny, jakie kiedykolwiek miałem. W momencie, gdy rozchodziliśmy się do swoich tymczasowych mieszkań nie mogłem się doczekać tej wspanialej chwili, która stanie się jutro.
Nadszedł wreszcie ten upragniony dzien. Wylałem na siebie cos koło pół litra perfum i wyszedłem na spotkanie. Koledzy dopingowali mnie a ja miałem nadzieję ze wszystko będzie dobrze. Siedząc w kawiarni cały czas rozmawialiśmy i nie mogliśmy przestać. Wszystkie tematy łączyły się nam jak zaczarowane. Czas szybko płynął a ja czułem się coraz lepiej. Postanowiłem się z nią umówić na kolejny dzien. Ona bardzo chętnie się zgodziła a ja znowu czułem się lepszy. Po powrocie do schroniska koledzy wypytywali nie jak było, a ja odpowiadałem ze cudownie i opowiadałem im, jaka to jest cudowna kobieta.
Kolejnego dnia wybraliśmy się na spacer po pobliskim parku. Chyba jej się podobało, bo na pożegnanie dała mi całusa. A ja mało nie wybuchłem ze szczęścia. Nasza znajomość się rozwijała, ale niestety czas naszego pobytu dobiegał już końca. Na szczęście wiedziałem gdzie mieszka, jaki ma numer telefonu a nawet znałem jej e-maila. Przed samym wyjazdem zbierałem w sobie odwagę, aby powiedzieć jej cos ważnego, bardzo chciałem żeby wiedziała, co do niej czuję. Kiedy doszedłem do wniosku iż nie wykrzeszę już ani troszkę energii postanowiłem się z nią spotkać. Chyba wiedziała, o co chodzi, bo przez cała drogę dziwnie się uśmiechała i wyglądała jak by na coś czekała. Nadszedł ten moment. Serce mi zadrżało i wydusiłem wreszcie z siebie te słowa: bardzo mi się podobasz i nie wiem nawet czy nie czuje do ciebie czegoś więcej, chciałbym bardzo dalej podtrzymywać naszą znajomość. Ona się uśmiechnęła odpowiedziała, iż ma podobne uczucia w stosunku do mnie a ja czując przypływ nowej energii pocałowałem ją.
Odjeżdżając tym samym pociągiem cały czas siedzieliśmy koło siebie trzymając się za ręce i rozmawiając. Niestety nie trwało to długo gdyż w miłym towarzystwie czas płynie szybciej i nadszedł kres podróży, a dokładniej moja stacja. Dziewczyny jechały dalej, a mi serce pękało, bo nie wiedziałem, kiedy i czy w ogóle ją jeszcze spotkam. Jeszcze w czasie tych wakacji postanowiłem ją odwiedzić, wspaniale spędziłem z nią czas. Teraz zbliżają się następne .
Z innego zródła ale zrobiłam poprawki powinno pomóc :)
Artur Sagowski jest przezesem dużej firmy deweloperskiej, młodszym bratem Rafała, a starszym bratem siostry Wiki. Już na pierwszy rzut oka odróżniał się od jego brata przede wszystkim urodą, a także pracowitością i talentem. Przykładał się do nauki i rozwijał swoje pasje. Ożenił się z Anną, ale 2 lata póżniej ona zmarła w katastrofie lotniczej. Po powrocie z USA do Polski poznał Konstancję Grylak i od tego momentu stali się nie rozłączni.W tym trudnym czasie poznaje Monikę w firmie, z którą się zaprzyjaźnia. Spotkał i poznał się z trojgiem dzieci i postanowił się nimi zaopiekować.Troje dzieci zamieszkuje u niego, z czym Konstancja nienawidzi dzieci i próbuje je wysłać z powrotem do domu dziecka. Z Moniką spędza noc, po czym się kłóci z Konstancją. Konstancja robi jak na złość Arturowi i się na nią denerwuje, z powody jej wpadek. Po jakimś czasie Konstancja przyznaje się, ze nie jest w ciąży, a Artur się na nią bardzo denerwuje. Od tego czasu ich relacje są bardzo złe, Konstancja się stara o niego, ale mu nie wcyhodzi. Z Moniką zaprzyjażniam się jeszcze bardziej, potem po jakimś czasie dowiaduje się, że Monika jest w ciąży. Monika pojechała już dawno do USA na turniej bokserski, nic nie wiedząc od tym, że jest w ciąży. Konstancja też zachodzi w ciążę, ale z Czarkiem, czyli z byłym Moniki. W Artura życie wchodzi Natalia, jest detektywem, ona była zatrudniona przez Artura w celu odnalezienia gdzie jest Monika. Po czym się zaprzyjaźniają, a potem zakochują się w sobie. Ale zakończenie jest takie, że Konstacja wychodzi za mąż za Czarka, a Monika za Artura i mają razem 4 dzieci: Kubę, Laurę, Hanię i Wiktora