W Częstochowie były moje dwie ciotki – Maria i Józefa Surzyńskie – siostry rodzone mojego ojca, które tam pracowały w gimnazjum, jako nauczycielki. Pracowały tam w internacie, bo tam był internat w tym domu i ja tam zamieszkałam i tam panie urządzały komplety pierwsze i drugie licealne, bo ja przez wojną skończyłam cztery klasy gimnazjum, co przed wojną nazywało się „małą maturą”. Było 6 klas szkoły podstawowej – tak to się wtedy nazywało – 4 klasy gimnazjum i dopiero potem liceum.
Bardzo ciekawy był zespół nauczycielski tego liceum; to było liceum – Nauka i Praca. Były to osoby niesłychanie wykształcone, przeważnie pochodziły z takich małych dworków, niewielkich dworów na wschodzie Polski, same nazwiska zresztą były „Rynkiewicz”, „Dylewicz” i one założyły gimnazjum bardzo znane w przedwojennej Rosji w Petersburgu, gdzie było bardzo dużo Polaków i Polacy za punk honoru uważali, że trzeba dziewczęta swoje, córki kształcić właśnie w polskim gimnazjum, bo to było polskie gimnazjum. Podobno był bardzo dobry poziom, wyposażenie gabinetów i tak dalej było bardzo dobre. Zastała ich niestety rewolucja i z niewielkim dobytkiem przyjechały do Częstochowy, gdzie mając tam trochę swoich zasobów zakupiły ten dom przy Jasnogórskiej 30 i jeszcze drugi taki gdzie założyły przedszkole i miały przedszkole, szkołę podstawową, gimnazjum i liceum. Całe wychowanie od 6 lat do 18. I tam w międzywojennej Polsce one funkcjonowały.
Jak ja tam przyjechałam już było tajne nauczanie zorganizowane… to było w (19)41 roku. Ja od razu poszłam do pierwszej licealnej. Miałam dużo kłopotów, bo w (19)39 skończyła się nauka, no to jednak parę lat było, trzeba sobie było wszystko przypominać, to nie było takie łatwe dla nikogo. Trzeba było sobie to wszystko przypomnieć. No, ale powoli żeśmy w ten rytm nauki wchodzili. To było liceum humanistyczne oparte o podręczniki polskiego przedwojennego dwudziestolecia. Musze tak ogólne powiedzieć, że to, co się w tej chwili zaczyna dopiero, to myśmy w Polsce przedwojennej takim trybem kształcenia byli wychowywani również w Nauce i Pracy. Mianowicie, na czym to polegało… na absolutnie samodzielnym myśleniu. Ja pamiętam lekcje z języka polskiego, gdzie miało się prawo powiedzieć, co się myśli o danym utworze, jakie są jego zalety i minusy, również swój osobisty stosunek do dzieła literackiego powiedzieć i profesor, który prowadził te lekcje mówił: „Zgadzam się z tym, nie zgadzam się z tym, ale z tym, co mówisz to się zgadzam”. Także to nie było tak jak potem w komunie, że to było od strony takiej do takiej i wszyscy się uczyli tego na pamięć, a samodzielnego myślenia nie było. Tak samo było na historii, uczyliśmy się z tych podręczników, takich, które miały jedną część tzw. opisową, a druga część była, gdzie były przedruki, no np. z Kadłubka, z Galla Anonima, albo z Kallimacha, dokumenty królewskie, postanowienia sejmików i nauczycielka powiedziała ten i ten ukaz, rozporządzenie królewskie przeczytajcie i macie sobie wyrobić na tej podstawie (zdanie), jaki ten król był, co byście o nim powiedzieli i jakie nowe rzeczy zaproponował i tak dalej. Także nie był to wykład z góry.
W Częstochowie były moje dwie ciotki – Maria i Józefa Surzyńskie – siostry rodzone mojego ojca, które tam pracowały w gimnazjum, jako nauczycielki. Pracowały tam w internacie, bo tam był internat w tym domu i ja tam zamieszkałam i tam panie urządzały komplety pierwsze i drugie licealne, bo ja przez wojną skończyłam cztery klasy gimnazjum, co przed wojną nazywało się „małą maturą”. Było 6 klas szkoły podstawowej – tak to się wtedy nazywało – 4 klasy gimnazjum i dopiero potem liceum.
Bardzo ciekawy był zespół nauczycielski tego liceum; to było liceum – Nauka i Praca. Były to osoby niesłychanie wykształcone, przeważnie pochodziły z takich małych dworków, niewielkich dworów na wschodzie Polski, same nazwiska zresztą były „Rynkiewicz”, „Dylewicz” i one założyły gimnazjum bardzo znane w przedwojennej Rosji w Petersburgu, gdzie było bardzo dużo Polaków i Polacy za punk honoru uważali, że trzeba dziewczęta swoje, córki kształcić właśnie w polskim gimnazjum, bo to było polskie gimnazjum. Podobno był bardzo dobry poziom, wyposażenie gabinetów i tak dalej było bardzo dobre. Zastała ich niestety rewolucja i z niewielkim dobytkiem przyjechały do Częstochowy, gdzie mając tam trochę swoich zasobów zakupiły ten dom przy Jasnogórskiej 30 i jeszcze drugi taki gdzie założyły przedszkole i miały przedszkole, szkołę podstawową, gimnazjum i liceum. Całe wychowanie od 6 lat do 18. I tam w międzywojennej Polsce one funkcjonowały.
Jak ja tam przyjechałam już było tajne nauczanie zorganizowane… to było w (19)41 roku. Ja od razu poszłam do pierwszej licealnej. Miałam dużo kłopotów, bo w (19)39 skończyła się nauka, no to jednak parę lat było, trzeba sobie było wszystko przypominać, to nie było takie łatwe dla nikogo. Trzeba było sobie to wszystko przypomnieć. No, ale powoli żeśmy w ten rytm nauki wchodzili. To było liceum humanistyczne oparte o podręczniki polskiego przedwojennego dwudziestolecia. Musze tak ogólne powiedzieć, że to, co się w tej chwili zaczyna dopiero, to myśmy w Polsce przedwojennej takim trybem kształcenia byli wychowywani również w Nauce i Pracy. Mianowicie, na czym to polegało… na absolutnie samodzielnym myśleniu. Ja pamiętam lekcje z języka polskiego, gdzie miało się prawo powiedzieć, co się myśli o danym utworze, jakie są jego zalety i minusy, również swój osobisty stosunek do dzieła literackiego powiedzieć i profesor, który prowadził te lekcje mówił: „Zgadzam się z tym, nie zgadzam się z tym, ale z tym, co mówisz to się zgadzam”. Także to nie było tak jak potem w komunie, że to było od strony takiej do takiej i wszyscy się uczyli tego na pamięć, a samodzielnego myślenia nie było. Tak samo było na historii, uczyliśmy się z tych podręczników, takich, które miały jedną część tzw. opisową, a druga część była, gdzie były przedruki, no np. z Kadłubka, z Galla Anonima, albo z Kallimacha, dokumenty królewskie, postanowienia sejmików i nauczycielka powiedziała ten i ten ukaz, rozporządzenie królewskie przeczytajcie i macie sobie wyrobić na tej podstawie (zdanie), jaki ten król był, co byście o nim powiedzieli i jakie nowe rzeczy zaproponował i tak dalej. Także nie był to wykład z góry.
Mam nadzieje, że o to chodzi. :*