Po ukąszeniu żmiji Małemu Księciu nie udało się wrócić na swoja planetę. Z niewiadomych przyczyn zamiast na planetę B-162 trafił na planetę D-162. Z początku wydawało mu się, że trafił na jakąś niezaludniona planetę. Nie poddał się jednak i po 5 km marszu dostrzegł jakąś cywilizacje. Mieszkał tam lud zwany Terrystami. Byli bardzo podobni do Małego Księcia lecz mieli jedną charakterystyczną cechę, której nie miał Mały Książe potrafili chodzić z niesamowitą szybkością. Niczym strzała obok Małego Księcia pojawił się jeden z Terrystanów. Przedstawił się jako Derpin.
-Jak masz na imię?- powiedział Derpin
-Mały Książe - odpowiedział zadowolony, że wreszcie mógł zamienić z kimś głos
-Pewnie chciałeś dotrzeć na jakąś planetę? Ostatnio wielu podróżujących trafia do nas przez pomyłkę. Chodź ze mną przedstawię cie moim przyjaciołom.- powiedział Derpin i zaczął biegnąć do swoich kolegów
-Ojej zapomniałem, że ty nie umiesz tak szybko biegać, przepraszam
-nic się nie stało lubię biegać- krzyknął Mały Książe, będąc daleko w tyle.
Od razu się polubili. Przedstawił więc go swoim przyjaciołom a potem rodzinie. Mama Derpina zaproponowała aby został u nich na noc i poczęstowała go kolacją, która może nie była zbyt smaczna, ponieważ była to zupa zrobiona z niezbyt smacznej rośliny zwanej przez Terrystów epizaką ale Mały Książe był tak głodny, że zjadł całą i poprosił jeszcze o dokładkę. Rano widząc, że rodzice Derpina maja pojazd kosmiczny poprosił ich aby zawieźli go na planetę B-612. Tata Derpina pomógł mu i zawióżł na jego planetę. Przed odlotem pożegnał się jednak z Derpinem (jego nowym przyjacielem) i podziękował całej rodzinie za pomoc. Kiedy wreszcie dotarł na swoją planetę od razu pobiegł do Róży. Przytulił ją i powiedział, że ją kocha i bardzo za nią tęsknił oraz zaczął opowiadać jej swoje przygody...
Po ukąszeniu żmiji Małemu Księciu nie udało się wrócić na swoja planetę. Z niewiadomych przyczyn zamiast na planetę B-162 trafił na planetę D-162. Z początku wydawało mu się, że trafił na jakąś niezaludniona planetę. Nie poddał się jednak i po 5 km marszu dostrzegł jakąś cywilizacje. Mieszkał tam lud zwany Terrystami. Byli bardzo podobni do Małego Księcia lecz mieli jedną charakterystyczną cechę, której nie miał Mały Książe potrafili chodzić z niesamowitą szybkością. Niczym strzała obok Małego Księcia pojawił się jeden z Terrystanów. Przedstawił się jako Derpin.
-Jak masz na imię?- powiedział Derpin
-Mały Książe - odpowiedział zadowolony, że wreszcie mógł zamienić z kimś głos
-Pewnie chciałeś dotrzeć na jakąś planetę? Ostatnio wielu podróżujących trafia do nas przez pomyłkę. Chodź ze mną przedstawię cie moim przyjaciołom.- powiedział Derpin i zaczął biegnąć do swoich kolegów
-Ojej zapomniałem, że ty nie umiesz tak szybko biegać, przepraszam
-nic się nie stało lubię biegać- krzyknął Mały Książe, będąc daleko w tyle.
Od razu się polubili. Przedstawił więc go swoim przyjaciołom a potem rodzinie. Mama Derpina zaproponowała aby został u nich na noc i poczęstowała go kolacją, która może nie była zbyt smaczna, ponieważ była to zupa zrobiona z niezbyt smacznej rośliny zwanej przez Terrystów epizaką ale Mały Książe był tak głodny, że zjadł całą i poprosił jeszcze o dokładkę. Rano widząc, że rodzice Derpina maja pojazd kosmiczny poprosił ich aby zawieźli go na planetę B-612. Tata Derpina pomógł mu i zawióżł na jego planetę. Przed odlotem pożegnał się jednak z Derpinem (jego nowym przyjacielem) i podziękował całej rodzinie za pomoc. Kiedy wreszcie dotarł na swoją planetę od razu pobiegł do Róży. Przytulił ją i powiedział, że ją kocha i bardzo za nią tęsknił oraz zaczął opowiadać jej swoje przygody...