Nataleczka19
Recenzja spektaklu: "Iluzje", reż. Agnieszka Glińska Tytułowe iluzje odnoszą się do ludzkiego poszukiwania i pojmowania miłości (choć pewnie można by tu wstawić inne słowa, jak spełnienie, satysfakcja itd.). Wyrypajew perfekcyjnie konstruuje opowieść o czwórce zwykłych ludzi, którzy gonią za niemożliwym, szukają jakiegoś ideału miłości, jakiejś miłości prawdziwej, nie potrafiąc docenić szczęścia, jakiego dostępują, dzieląc codzienne życie z drugą osobą. Autor jest genialnym gawędziarzem (ma też szczęście do świetnej tłumaczki Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej), jego opowieści – zabawne, przesiąknięte ironią – są pełne współczucia dla ludzkiej głupoty i zadumy nad niespełnieniem, może najbardziej ludzkiej z cech. Aktorom ich odgrywanie sprawia widoczną przyjemność, która udziela się widowni. Cały aktorski kwartet jest wspaniały, a Krzysztof Stroiński naprawdę genialny (scena upalenia jointem!). Sztuka Wyrypajewa i spektakl Glińskiej to tzw. teatr środka, tym razem zdecydowanie w wydaniu mistrzowskim.
Tytułowe iluzje odnoszą się do ludzkiego poszukiwania i pojmowania miłości (choć pewnie można by tu wstawić inne słowa, jak spełnienie, satysfakcja itd.). Wyrypajew perfekcyjnie konstruuje opowieść o czwórce zwykłych ludzi, którzy gonią za niemożliwym, szukają jakiegoś ideału miłości, jakiejś miłości prawdziwej, nie potrafiąc docenić szczęścia, jakiego dostępują, dzieląc codzienne życie z drugą osobą. Autor jest genialnym gawędziarzem (ma też szczęście do świetnej tłumaczki Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej), jego opowieści – zabawne, przesiąknięte ironią – są pełne współczucia dla ludzkiej głupoty i zadumy nad niespełnieniem, może najbardziej ludzkiej z cech. Aktorom ich odgrywanie sprawia widoczną przyjemność, która udziela się widowni. Cały aktorski kwartet jest wspaniały, a Krzysztof Stroiński naprawdę genialny (scena upalenia jointem!). Sztuka Wyrypajewa i spektakl Glińskiej to tzw. teatr środka, tym razem zdecydowanie w wydaniu mistrzowskim.