mniej więcej o jaką chodzi grę nie chce zdobyc punktów mogę ci napisać jakąś minirecenzję
to ona
The Moment of Silence trzymającym w napięciu thrillerem-politycznym (jak obiecywano przed premierą) jest niestety tylko przez pierwsze kilka minut. Mniej więcej do zakończenia intra. A później?
Autorzy gry postawili na teorie spiskowe zapominając przy tym, że od tego rodzaju opowieści oczekuje się choć minimum logiki. Tymczasem pewne sceny The Moment of Silence, które teoretycznie powinny trzymać w napięciu, są tak idiotyczne, że ręce i nogi opadają. Ale to nie wszystko. Grę psują też monotonne dialogi (główny bohater ze wszystkimi rozmawia według tego samego, nudnego schematu) oraz toporne sterowanie (bywa, że wyjście z danej lokacji jest trudniejsze, niż rozwiązanie przygotowanej w niej przez twórców zagadki).
Na szczęście The Moment of Silence to nie tylko wady. Główna oś fabularna pozostaje w miarę wiarygodna do samego końca, a to już duży plus. Ładne są animowane przejścia pomiędzy niektórymi ujęciami kamery (szkoda, że nie pojawiają się częściej). Niestety w ostatecznym rozrachunku otrzymujemy grę bardzo przecietną. Warto ją poznać, ale nie warto do niej wracać.
Elum
Na początku The Moment of Silence jesteśmy świadkami mocnego uderzenia, jednak później tempo akcji zwalnia, by na koniec przyspieszyć. Historia przedstawiona w grze może zdarzyć się naprawdę, co jest jej niewątpliwym plusem. Obrazuje realne zagrożenia nadmiernym wykorzystaniem środków komunikacji nie do tych celów, do jakich zostały wynalezione. Nie ma w niej zbytniego moralizatorstwa, a autorzy ograniczyli się jedynie do przedstawienia, czasami przejaskrawionego, obrazu przyszłości. Twórcy zafundowali graczom parę zaskakujących pomysłów na rozwój akcji, ale nie ma spektakularnych zwrotów wydarzeń. Niestety, nie ustrzeżono się przed nielogicznościami fabuły. Wygląda to tak, jakby z gry wycięto pewne fragmenty i zapomniano załatać po nich dziury.
Grafika otoczenia stoi na dość wysokim poziomie. Obserwujemy duże zróżnicowanie poszczególnych lokacji, dopracowanie szczegółów takich jak odbicia w kałuży, w lustrze. Cóż z tego, skoro ładne lokacje są do bólu statyczne. Cały czas widzimy te same postacie stojące w tych samych miejscach i powtarzające te same ruchy. Innym mankamentem jest animacja ruchu. O ile sposób poruszania się głównego bohatera, można jeszcze jakoś przetrawić. To już animacja biegu pewnej pani, którą przyjdzie graczowi kontrolować przez niewielki fragment gry, może spowodować zejście... ze śmiechu obserwującego ją gracza. Niestandardowe ruchy bohatera, jak np. położenie magnetowidu na stoliku lub bieg po schodach, rażą sztucznością i na pewno do udanych nie należą.
Niedopracowana animacja nie przeszkadza w grze, czego nie można powiedzieć o pracy kamery. Nierzadkie są problemy przy znalezieniu miejsca na ekranie, gdzie kliknięcie odniesie jakiś skutek i kierowana przez nas postać przejdzie do innego miejsca, skąd kamera zobaczy interesujący gracza przedmiot lub lokację. Często zdarza się, że bohater podąża w przeciwnym kierunku, niż tego oczekiwaliśmy i dopiero po ominięciu jakiejś niewidzialnej przeszkody kieruje się tam, gdzie chcieliśmy. Gdy dorzucimy do tego długi czas potrzebny na wczytanie się kolejnej lokacji oraz brak możliwości przerwania przydługawych fragmentów gry, będziemy mieli pełen obraz technicznych niedoróbek, które mogą spowodować, że mniej cierpliwi gracze stracą resztki cierpliwości.
W grze, w której jest całe mnóstwo dialogów, skądinąd nieźle napisanych, powinien być dopracowany system dialogów. Powinien, ale - w The Moment of Silence - nie jest. Wybrane opcje dialogowe pozostają widoczne i można je, w nieskończoność, powtarzać. Powoduje to zwiększenie sztuczności prowadzonych rozmów, a dodatkowo konieczność żmudnego "wklikiwania" się w raz poruszone tematy. Opcje wykorzystanych dialogów niewiele różnią się od niewykorzystanych (ledwo widoczna różnica w odcieniu). Utrudnia to orientację, o czym z danym rozmówcą już rozmawialiśmy, a o czym nie. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby zaimplementowanie prostego notatnika, w którym gra automatycznie wpisywałyby treści przeprowadzonych rozmów.
Większość zagadek polega na odpowiednim użyciu przedmiotów, bądź na odnalezieniu odpowiedniej osoby i zadaniu jej konkretnego pytania. W całej grze spotkamy się tylko z jednym prawdziwym wyzwaniem dla szarych komórek (i nóg bohatera).
Największym atutem The Moment of Silence jest scenariusz. Historia przedstawiona w grze ma kilka niedoskonałości, ale jest zgrabnie opowiedziana i niezmiernie wciągająca. Przyjemność z gry skutecznie niszczą niedopracowany system point&click, interface dialogowy, a także inne niedociągnięcia techniczne. Za to należy obniżyć ocenę przynajmniej o jedną gwiazdkę.
mniej więcej o jaką chodzi grę nie chce zdobyc punktów mogę ci napisać jakąś minirecenzję
to ona
The Moment of Silence trzymającym w napięciu thrillerem-politycznym (jak obiecywano przed premierą) jest niestety tylko przez pierwsze kilka minut. Mniej więcej do zakończenia intra. A później?
ElumAutorzy gry postawili na teorie spiskowe zapominając przy tym, że od tego rodzaju opowieści oczekuje się choć minimum logiki. Tymczasem pewne sceny The Moment of Silence, które teoretycznie powinny trzymać w napięciu, są tak idiotyczne, że ręce i nogi opadają. Ale to nie wszystko. Grę psują też monotonne dialogi (główny bohater ze wszystkimi rozmawia według tego samego, nudnego schematu) oraz toporne sterowanie (bywa, że wyjście z danej lokacji jest trudniejsze, niż rozwiązanie przygotowanej w niej przez twórców zagadki).
Na szczęście The Moment of Silence to nie tylko wady. Główna oś fabularna pozostaje w miarę wiarygodna do samego końca, a to już duży plus. Ładne są animowane przejścia pomiędzy niektórymi ujęciami kamery (szkoda, że nie pojawiają się częściej). Niestety w ostatecznym rozrachunku otrzymujemy grę bardzo przecietną. Warto ją poznać, ale nie warto do niej wracać.
Na początku The Moment of Silence jesteśmy świadkami mocnego uderzenia, jednak później tempo akcji zwalnia, by na koniec przyspieszyć. Historia przedstawiona w grze może zdarzyć się naprawdę, co jest jej niewątpliwym plusem. Obrazuje realne zagrożenia nadmiernym wykorzystaniem środków komunikacji nie do tych celów, do jakich zostały wynalezione. Nie ma w niej zbytniego moralizatorstwa, a autorzy ograniczyli się jedynie do przedstawienia, czasami przejaskrawionego, obrazu przyszłości. Twórcy zafundowali graczom parę zaskakujących pomysłów na rozwój akcji, ale nie ma spektakularnych zwrotów wydarzeń. Niestety, nie ustrzeżono się przed nielogicznościami fabuły. Wygląda to tak, jakby z gry wycięto pewne fragmenty i zapomniano załatać po nich dziury.
Grafika otoczenia stoi na dość wysokim poziomie. Obserwujemy duże zróżnicowanie poszczególnych lokacji, dopracowanie szczegółów takich jak odbicia w kałuży, w lustrze. Cóż z tego, skoro ładne lokacje są do bólu statyczne. Cały czas widzimy te same postacie stojące w tych samych miejscach i powtarzające te same ruchy. Innym mankamentem jest animacja ruchu. O ile sposób poruszania się głównego bohatera, można jeszcze jakoś przetrawić. To już animacja biegu pewnej pani, którą przyjdzie graczowi kontrolować przez niewielki fragment gry, może spowodować zejście... ze śmiechu obserwującego ją gracza. Niestandardowe ruchy bohatera, jak np. położenie magnetowidu na stoliku lub bieg po schodach, rażą sztucznością i na pewno do udanych nie należą.
Niedopracowana animacja nie przeszkadza w grze, czego nie można powiedzieć o pracy kamery. Nierzadkie są problemy przy znalezieniu miejsca na ekranie, gdzie kliknięcie odniesie jakiś skutek i kierowana przez nas postać przejdzie do innego miejsca, skąd kamera zobaczy interesujący gracza przedmiot lub lokację. Często zdarza się, że bohater podąża w przeciwnym kierunku, niż tego oczekiwaliśmy i dopiero po ominięciu jakiejś niewidzialnej przeszkody kieruje się tam, gdzie chcieliśmy. Gdy dorzucimy do tego długi czas potrzebny na wczytanie się kolejnej lokacji oraz brak możliwości przerwania przydługawych fragmentów gry, będziemy mieli pełen obraz technicznych niedoróbek, które mogą spowodować, że mniej cierpliwi gracze stracą resztki cierpliwości.
W grze, w której jest całe mnóstwo dialogów, skądinąd nieźle napisanych, powinien być dopracowany system dialogów. Powinien, ale - w The Moment of Silence - nie jest. Wybrane opcje dialogowe pozostają widoczne i można je, w nieskończoność, powtarzać. Powoduje to zwiększenie sztuczności prowadzonych rozmów, a dodatkowo konieczność żmudnego "wklikiwania" się w raz poruszone tematy. Opcje wykorzystanych dialogów niewiele różnią się od niewykorzystanych (ledwo widoczna różnica w odcieniu). Utrudnia to orientację, o czym z danym rozmówcą już rozmawialiśmy, a o czym nie. O wiele lepszym rozwiązaniem byłoby zaimplementowanie prostego notatnika, w którym gra automatycznie wpisywałyby treści przeprowadzonych rozmów.
Większość zagadek polega na odpowiednim użyciu przedmiotów, bądź na odnalezieniu odpowiedniej osoby i zadaniu jej konkretnego pytania. W całej grze spotkamy się tylko z jednym prawdziwym wyzwaniem dla szarych komórek (i nóg bohatera).
Największym atutem The Moment of Silence jest scenariusz. Historia przedstawiona w grze ma kilka niedoskonałości, ale jest zgrabnie opowiedziana i niezmiernie wciągająca. Przyjemność z gry skutecznie niszczą niedopracowany system point&click, interface dialogowy, a także inne niedociągnięcia techniczne. Za to należy obniżyć ocenę przynajmniej o jedną gwiazdkę.