moja przygoda w lesie jest bardzo wesoła. Zostałam wraz ze swoimi przyjaciółmi zaproszona na wieś, gdzie rodzice mojej koleżanki mieli domek pod lasem. Po przyjeździe na miejsce, byliśmy już nieco zmęczeni, więc zwiedzanie okolicy zostawiliśmy na następny dzień. Rano po śniadaniu wyruszyliśmy na wycieczkę. Wieś była pięknie położona wokół samych lasów. Stał tam zabytkowy drewniany kościółek i mały sklepik oraz stolik z dużym rozłożystym zielonym parasolem, który potem bardzo mi pomógł. Po południu poszliśmy do lasu na grzyby, staraliśmy się od siebie nie oddalać. Po pewnym czasie na mojej drodze stanął mały jeż. moje zaciekawienie było bardzo wielkie, więc nie zauważyłam, gdy moi znajomi się oddalili ode mnie. W pierwszej chwili myślałam, że robiąmi kawał. Nie pomogły nawoływania, anie echbo, byłam sama z jeżem. Jak okazało komórkę sotawiłam w torebce w domu koleżanki. chodziłam po lesie ze cztery godziny wystraszona, głodna. Kiedy w końcu udało mi się wyjść z lasu, napotkałam ludzi pracujących w polu. Niestety nikt mi nie mógł pomoc, ponieważ nawet nie pamiętałam nazwy miejscowości. Tak znowu w czarnej rozpaczy poszłam dalej. dotarłam do domu bardzo sympatycznego małżeństwa - Halo jest tam kto? - zapytałam. Drzwi otworzył przystojny, młody mężczyzna i odparł:Co się stało? Zgubiłam się-rzekłam przeraźliwym głosem. Wejdz do środka. Poczestujemy Cię ciepłą herbatką i ciastkami, które upiekliśmy. Gdy weszłam do środka,zobaczyłam śliczny pokoik z dużą wygodną kanapą, telewizorem, mebelkami i stolikiem, na którym siedział kot i podziwiał pływającą w akwarium złotą rybkę. Ślicznie tu odparłam. Jak się wabi państwa kot? To Moja- rzekł sympatycznym głosem pan. Jest u nas od 5 lat i strasznie się do niej przywiązalismy, tak jak ona do nas - dodał. W tym samym czasie podeszła do mnie kotka i chciałą, żebym ją pogłaskała. Schyliłam się. Miałą ona bardzo delikatna i miekką sierść, piękny puszysty ogon i ładne zielone oczka, które bardzo mi się spodobały. Proszę dziecko częstuj się i wypij póki ciepłe powiedział pan Dziękuje za wszystko - odparłam z zachwytem. Może chciałabyś zadzwonić do przyjaciół i powiedzieć, gdzie jesteś i jak się tu znalazłaś: - zapytał pan Byłabym wdzięczna. Oni na pewno martwią się,co się ze mną dzieje. Opowiedziałam im całą swoją historię, po czym pozwolili mi zadzwonić do domu na komórkę przyjaciół. Pech chciał i telefon znajomych rozładował się! Brak gotówki! Zaproponowali mi podwiezienie na PKS. Zapytali, czy mogę opisać im tą miejscowość. Opowiedziałam im tylko o sklepiku i zielonym parasolu. Na to miły pan zaczął się śmiać i powiedział, że ten sklepik znajduje się trzysta metrów stąd. Tak powróciłam po sześciu godzinach do domu przyjaciół zła i z pretenstami dlaczego nie odebrali mojej komórki gdy dzwoniłam. Padła odpowiedź, że nie wypada grzebać w cudzej torebce. Ta przygoda wakacyjna pozostanie w mej pamięci na długo. Już wiem, gdzie się teraz zatrzymuję, pytam o nazwę miejscowości. Tak w nawiasie grzybów już nie lubię chyba, żę pieczarki
moja przygoda w lesie jest bardzo wesoła. Zostałam wraz ze swoimi przyjaciółmi zaproszona na wieś, gdzie rodzice mojej koleżanki mieli domek pod lasem. Po przyjeździe na miejsce, byliśmy już nieco zmęczeni, więc zwiedzanie okolicy zostawiliśmy na następny dzień. Rano po śniadaniu wyruszyliśmy na wycieczkę. Wieś była pięknie położona wokół samych lasów. Stał tam zabytkowy drewniany kościółek i mały sklepik oraz stolik z dużym rozłożystym zielonym parasolem, który potem bardzo mi pomógł. Po południu poszliśmy do lasu na grzyby, staraliśmy się od siebie nie oddalać. Po pewnym czasie na mojej drodze stanął mały jeż. moje zaciekawienie było bardzo wielkie, więc nie zauważyłam, gdy moi znajomi się oddalili ode mnie. W pierwszej chwili myślałam, że robiąmi kawał. Nie pomogły nawoływania, anie echbo, byłam sama z jeżem. Jak okazało komórkę sotawiłam w torebce w domu koleżanki. chodziłam po lesie ze cztery godziny wystraszona, głodna. Kiedy w końcu udało mi się wyjść z lasu, napotkałam ludzi pracujących w polu. Niestety nikt mi nie mógł pomoc, ponieważ nawet nie pamiętałam nazwy miejscowości. Tak znowu w czarnej rozpaczy poszłam dalej. dotarłam do domu bardzo sympatycznego małżeństwa - Halo jest tam kto? - zapytałam. Drzwi otworzył przystojny, młody mężczyzna i odparł:Co się stało? Zgubiłam się-rzekłam przeraźliwym głosem. Wejdz do środka. Poczestujemy Cię ciepłą herbatką i ciastkami, które upiekliśmy. Gdy weszłam do środka,zobaczyłam śliczny pokoik z dużą wygodną kanapą, telewizorem, mebelkami i stolikiem, na którym siedział kot i podziwiał pływającą w akwarium złotą rybkę. Ślicznie tu odparłam. Jak się wabi państwa kot? To Moja- rzekł sympatycznym głosem pan. Jest u nas od 5 lat i strasznie się do niej przywiązalismy, tak jak ona do nas - dodał. W tym samym czasie podeszła do mnie kotka i chciałą, żebym ją pogłaskała. Schyliłam się. Miałą ona bardzo delikatna i miekką sierść, piękny puszysty ogon i ładne zielone oczka, które bardzo mi się spodobały. Proszę dziecko częstuj się i wypij póki ciepłe powiedział pan Dziękuje za wszystko - odparłam z zachwytem. Może chciałabyś zadzwonić do przyjaciół i powiedzieć, gdzie jesteś i jak się tu znalazłaś: - zapytał pan Byłabym wdzięczna. Oni na pewno martwią się,co się ze mną dzieje. Opowiedziałam im całą swoją historię, po czym pozwolili mi zadzwonić do domu na komórkę przyjaciół. Pech chciał i telefon znajomych rozładował się! Brak gotówki! Zaproponowali mi podwiezienie na PKS. Zapytali, czy mogę opisać im tą miejscowość. Opowiedziałam im tylko o sklepiku i zielonym parasolu. Na to miły pan zaczął się śmiać i powiedział, że ten sklepik znajduje się trzysta metrów stąd. Tak powróciłam po sześciu godzinach do domu przyjaciół zła i z pretenstami dlaczego nie odebrali mojej komórki gdy dzwoniłam. Padła odpowiedź, że nie wypada grzebać w cudzej torebce. Ta przygoda wakacyjna pozostanie w mej pamięci na długo. Już wiem, gdzie się teraz zatrzymuję, pytam o nazwę miejscowości. Tak w nawiasie grzybów już nie lubię chyba, żę pieczarki