Przygody Irminy To była jesień. Było zimno i szaro. Tego właśnie dnia na świat przyszła mała Irmina. Urodziła się w biednej rodzinie,dlatego jej rodzice musieli oddać ją adopcji. Irmina bardzo nie lubiła tego miejsca ,więc pewnego dnia postanowiła uciec. Irmina miała siedem lat gdy postanowiła uciec. Wzięła więc swój plecak i zapakowała tam tylko koc,ulubioną przytulankę i pare rzeczy do jedzenia. W nocy gdy wszyscy z jej pokoju spali uciekła przez okno. Nie wiedziała dokąd pójść więc szła przed siebie.Nagle zobaczyła przed sobą duży las,lecz nie powstrzymała się i szła dalej. Nie zrobiła słusznie gdyż pod drzewej zauważyła wilka. Porwał jej cały plecak,więc wszędzie miała dziury.Irmina wzięła w rękę kamień i uderzyła wilka w pysk. Wilk upadł,a Irmina szybko pobiegła dalej. Po paru godzinach marszu znalazła się przy starej opuszczonej,drewnianej chacie. Nikogo nie było więc zdjęła plecak, wzięła duży kij i zamknęła nim drzwi. Rozłożyła w kącie koc i położyła się aby odpocząć. Nie zauważyła nawet gdy zasnęła.Na drugi dzień wyciągnęła z plecaka jedno ciasteczko i zjadła je,gdyż była bardzo głodna. W tej chacie została tydzień lecz zabrakło jej jedzenia. Zabrała wszystko z powrotem do plecaka i ruszyła dalej. Szła następną godzinę,lecz zabrakło jej siły. Zauważyła grzyby jadalne i w pobliżu nich kilka krzemieni. Zebrała grzyby i rozpaliła ognisko,ale tak aby nic nie podpalić. Ogrzała się trochę oraz się najadła.
Gdy nabrała sił poszła dalej zauważyła duże drzewo z dziuplą. Dziupla była bardzo duża więc Irmina do niej weszła.Nagle podłoga pod nią zaczęła się załamywać! Próbowała uciekać ale nie zdążyła. Znalazła się w dużym pomieszczeniu,w którym nie było nic oprócz dużej skrzynki i kluczyka tuż obok.
Irmina otworzyła kluczem skrzynkę i zobaczyła,że jest w niej zwinięty kawałek papieru. Była to mapa prowadząca do krainy wiecznego szczęścia o której czytano Irminie gdy miała pięć lat. Nigdy w to nie wierzyła aż do teraz. Najpierw musiała wyjść z dziupli i iść 500 kroków na wschód,później 100 kroków na północny zachód,a na koniec 30 metrów na południe. Według tej mapy miała znaleść się u bram krainy,i tak też się stało. Przy bramie był wielki ciężki klucz,którym Irmina musiała otworzyć bramę jeśli chciała wejść do środka. Resztkami sił podniosła klucz i otworzyła nim bramę. Ujrzała tam wielki ogród,a na środku niego siedzieli jej prawdziwi rodzice czekający na nią. Jej ojciec ubrany był w czarny garnitur,matka w fioletową długą suknie,a Irmina także zauważyła że jej strój się zmienił. Miała na sobie zieloną suknie i malutkie pantofelki dostosowane do jej wieku czyli do 10 lat. Dalej żyli długo i szczęśliwie.
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w przepięknym królestwie, żyły dwie siostry, królewny. Które nosiły imiona Konstantyna i Marcelina. Ich rodzice nie żyli. Przed śmiercią ojciec przekazał władzę swej starszej córce, roztropnej i sprawiedliwej Konstantynie.
O kilka lat młodsza siostra, Marcelina, poczuła się bardzo urażona. Marcelina bardzo, a bardzo zazdrościła swojej siostrze tych wspaniałych strojów, tej korony wysadzanej brylantami i tego zasiadania na tronie. Marcelina chciała poprosić o parę brylantów. Marcelina tylko weszła do jej komnaty, by porozmawiać o tym, ona już wiedziała o czym Marcelina chce rozmawiać, to Konstantyna wyrzuciła ją z komnaty.
- Wynoś się z mojej komnaty ale już! - Krzyknęła Konstantyna.
-Ale dlaczego???!!! – Odpowiedziała Marcelina.
-Nie chce o tym teraz rozmawiać ale już Cię niema!!! Spieszę się o tym porozmawiamy później !!! – Odparła Konstantyna.
Marcelina wybiegła z radością z komnaty. W tym czasie Konstantyna wsiadała do karocy i pojechał w odwiedziny do krewnych Marii i Ambrożego Maj. Gdy Konstantyna wróciła i wtedy też do niej przyszła Marcelina by zapytać o brylanty. Konstantyna znów ją wyrzuciła z komnaty. Marcelina pomyślała że może ucieknie z królestwa może to coś pomoże. Królewna następnego dnia rankiem gdy Konstantyna jeszcze spała, w tedy Marcelina się spakowała wzięła trochę jedzenia na drogę i udała się w wyprawę . Wędrowała po lasach, górach, przepływała przez rzeki, jeziora i przez morza. Konstantyna wcale się nie martwiła się o Marcelinę, bo nie musiała się z nią dzielić. Marcelina wędrowała dni, tygodnie a nawet i miesiące. Po kilku miesiącach zauważyła przepiękne królestwo jeszcze piękniejsze od jej własnego domu. W tym królestwie mieszkał piękny królewicz który szukał królewnę za żonę.
Marcelina gdy ujrzała królewicza Juliana zaniemówiła. Wiedziała że to jej pierwsza miłość, zakochała się od razu w królewiczu a królewicz w niej. Gdy król poznał Marcelinę od razu wiedział że to będzie prawdziwa dobra miłość. Król gdy ogłosił ślub i wesele to usłyszała siostra Marceliny Konstantyna. Była Konstantyna była bardzo zła na Marcelinę że jej się tak dobrze wiedzie. Zazdrościła jej tego ślubu tej sukni tej władzy i wszystkiego innego. Konstantyna przyjechała na ślub i wesele Marceliny i Juliana. Po ślubie Marcelina i Julian mieli trzech synów i córkę i wszyscy żyli długo szczęśliwie.
Przygody Irminy To była jesień. Było zimno i szaro. Tego właśnie dnia na świat przyszła mała Irmina. Urodziła się w biednej rodzinie,dlatego jej rodzice musieli oddać ją adopcji. Irmina bardzo nie lubiła tego miejsca ,więc pewnego dnia postanowiła uciec.
Irmina miała siedem lat gdy postanowiła uciec. Wzięła więc swój plecak i zapakowała tam tylko koc,ulubioną przytulankę i pare rzeczy do jedzenia. W nocy gdy wszyscy z jej pokoju spali uciekła przez okno. Nie wiedziała dokąd pójść więc szła przed siebie.Nagle zobaczyła przed sobą duży las,lecz nie powstrzymała się i szła dalej. Nie zrobiła słusznie gdyż pod drzewej zauważyła wilka. Porwał jej cały plecak,więc wszędzie miała dziury.Irmina wzięła w rękę kamień i uderzyła wilka w pysk. Wilk upadł,a Irmina szybko pobiegła dalej. Po paru godzinach marszu znalazła się przy starej opuszczonej,drewnianej chacie. Nikogo nie było więc zdjęła plecak, wzięła duży kij i zamknęła nim drzwi. Rozłożyła w kącie koc i położyła się aby odpocząć. Nie zauważyła nawet gdy zasnęła.Na drugi dzień wyciągnęła z plecaka jedno ciasteczko i zjadła je,gdyż była bardzo głodna. W tej chacie została tydzień lecz zabrakło jej jedzenia. Zabrała wszystko z powrotem do plecaka i ruszyła dalej. Szła następną godzinę,lecz zabrakło jej siły. Zauważyła grzyby jadalne i w pobliżu nich kilka krzemieni. Zebrała grzyby i rozpaliła ognisko,ale tak aby nic nie podpalić. Ogrzała się trochę oraz się najadła.
Gdy nabrała sił poszła dalej zauważyła duże drzewo z dziuplą. Dziupla była bardzo duża więc Irmina do niej weszła.Nagle podłoga pod nią zaczęła się załamywać! Próbowała uciekać ale nie zdążyła. Znalazła się w dużym pomieszczeniu,w którym nie było nic oprócz dużej skrzynki i kluczyka tuż obok.
Irmina otworzyła kluczem skrzynkę i zobaczyła,że jest w niej zwinięty kawałek papieru. Była to mapa prowadząca do krainy wiecznego szczęścia o której czytano Irminie gdy miała pięć lat. Nigdy w to nie wierzyła aż do teraz. Najpierw musiała wyjść z dziupli i iść 500 kroków na wschód,później 100 kroków na północny zachód,a na koniec 30 metrów na południe. Według tej mapy miała znaleść się u bram krainy,i tak też się stało. Przy bramie był wielki ciężki klucz,którym Irmina musiała otworzyć bramę jeśli chciała wejść do środka. Resztkami sił podniosła klucz i otworzyła nim bramę. Ujrzała tam wielki ogród,a na środku niego siedzieli jej prawdziwi rodzice czekający na nią. Jej ojciec ubrany był w czarny garnitur,matka w fioletową długą suknie,a Irmina także zauważyła że jej strój się zmienił. Miała na sobie zieloną suknie i malutkie pantofelki dostosowane do jej wieku czyli do 10 lat. Dalej żyli długo i szczęśliwie.
„Dwie siostry”
„ Dwie siostry”
Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w przepięknym królestwie, żyły dwie siostry, królewny. Które nosiły imiona Konstantyna i Marcelina. Ich rodzice nie żyli. Przed śmiercią ojciec przekazał władzę swej starszej córce, roztropnej i sprawiedliwej Konstantynie.
O kilka lat młodsza siostra, Marcelina, poczuła się bardzo urażona. Marcelina bardzo, a bardzo zazdrościła swojej siostrze tych wspaniałych strojów, tej korony wysadzanej brylantami i tego zasiadania na tronie. Marcelina chciała poprosić o parę brylantów. Marcelina tylko weszła do jej komnaty, by porozmawiać o tym, ona już wiedziała o czym Marcelina chce rozmawiać, to Konstantyna wyrzuciła ją z komnaty.
- Wynoś się z mojej komnaty ale już! - Krzyknęła Konstantyna.
-Ale dlaczego???!!! – Odpowiedziała Marcelina.
-Nie chce o tym teraz rozmawiać ale już Cię niema!!! Spieszę się o tym porozmawiamy później !!! – Odparła Konstantyna.
Marcelina wybiegła z radością z komnaty. W tym czasie Konstantyna wsiadała do karocy i pojechał w odwiedziny do krewnych Marii i Ambrożego Maj. Gdy Konstantyna wróciła i wtedy też do niej przyszła Marcelina by zapytać o brylanty. Konstantyna znów ją wyrzuciła z komnaty. Marcelina pomyślała że może ucieknie z królestwa może to coś pomoże. Królewna następnego dnia rankiem gdy Konstantyna jeszcze spała, w tedy Marcelina się spakowała wzięła trochę jedzenia na drogę i udała się w wyprawę . Wędrowała po lasach, górach, przepływała przez rzeki, jeziora i przez morza. Konstantyna wcale się nie martwiła się o Marcelinę, bo nie musiała się z nią dzielić. Marcelina wędrowała dni, tygodnie a nawet i miesiące. Po kilku miesiącach zauważyła przepiękne królestwo jeszcze piękniejsze od jej własnego domu. W tym królestwie mieszkał piękny królewicz który szukał królewnę za żonę.
Marcelina gdy ujrzała królewicza Juliana zaniemówiła. Wiedziała że to jej pierwsza miłość, zakochała się od razu w królewiczu a królewicz w niej. Gdy król poznał Marcelinę od razu wiedział że to będzie prawdziwa dobra miłość. Król gdy ogłosił ślub i wesele to usłyszała siostra Marceliny Konstantyna. Była Konstantyna była bardzo zła na Marcelinę że jej się tak dobrze wiedzie. Zazdrościła jej tego ślubu tej sukni tej władzy i wszystkiego innego. Konstantyna przyjechała na ślub i wesele Marceliny i Juliana. Po ślubie Marcelina i Julian mieli trzech synów i córkę i wszyscy żyli długo szczęśliwie.