Napisz list , w którym przekonasz koleżanke lub kolegę że warto zobaczyć film pt.,,Hobbit'' , gdyż jest on prawdziwym dziełem sztuki . Uwzględnij wszystkie elementy języka filmu poznane na lekcji(poznalismy ruch , plan , światło , kolor , muzyka , scenografia , montaż ) prosze pilne !
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
masz to recenzje moją Strażnicy tolkienowskiej ortodoksji swego czasu bardzo kręcili nosem na fakt, że Jackson pozbawił “Władcę” ponurego, groźnego i mrocznego klimatu, jakim uderzała książka, i nakręcił film w bardzo hollywoodzkim stylu. Pierwsza część “Hobbita” zrealizowana jest w podobnej konwencji, co jest jednak o tyle uzasadnione, że i literacki oryginał jest książką znacznie lżejszą i bardziej pogodną od “Władcy”. Filmowy “Hobbit” zdaje się więc być adresowany głównie do najmłodszych widzów, o czym świadczy chyba najmocniej dobroduszny, slapstikowy komizm wielu scen oraz dość lekki, iście bajkowy ton, w jakim opowiadana jest historia. O co w niej chodzi?
Do przytulnej hobbiciej norki Bilbo Bagginsa (Martin Freeman), przybywają niespodziewani goście - dobrotliwy czarodziej Gandalf (Ian McKellen) oraz wesoła kompania rubasznych Krasnoludów z Thorinem Dębową Tarczą (Richard Armitage) na czele. Wizyta podróżnych odmienia życie Bilba, który wyrusza wraz z Krasnoludami w niebezpieczną wędrówkę ku Samotnej Górze strzeżonej przez smoka Smauga. Thorin i jego drużyna chcą przepędzić przerażającego potwora i odzyskać utracone królestwo swoich przodków, wraz z niezliczonymi kosztownościami, których strzeże Smaug. Na drodze czarodzieja, Krasnoludów i kochającego spokój domowego zacisza Hobbita Bilba stanie jednak wcześniej wiele niebezbieczeństw - od okrutnych Trolli i kamiennych olbrzymów, po liczne zastępy ohydnych Orków i Goblinów.
Wrażenie bajkowości opowiadanej historii wzmaga wizualna strona filmu, zrealizowanego w 3D i nakręconego w rewolucyjnej technologii 48 klatek na sekundę. Takie rozwiązania sprawiają, że obraz jest nadzwyczaj “sterylny”, ostry i czysty, a ruch niezwykle płynny. Efekt? Momentami trudno oprzeć się wrażeniu ogólnej sztuczności i nienaturalności podrasowanego komputerową technologią świata, który jest po prostu zbyt plastyczny i wygładzony. Być może oglądany w technologii 2D “Hobbit” robi lepsze wrażenie? Trudno powiedzieć. Z całą jednak pewnością patrząc chociażby na cukierkowe widoczki z elfickiego Rivendell wiele osób żałuje, że za kamerą “Hobbita” nie stanął ostatecznie Guillermo del Toro. Być może twórca mrocznego “Labiryntu Fauna”, który zrezygnował w 2010 roku z prac przy ekranizacji książki Tolkiena, uratowałby obraz przed jacksonowskim przesłodzeniem?