Bardzo za Wami tęsknię. Piszę ten list ze łzami w oczach ponieważ wojna przynosi z dnia na dzień coraz więcej ofiar i boję się, że mogę być następny. Walka z okupantem to nie tylko nasz obowiązek i honor ale i wielkie ryzyko. Zacząłem dosyć pesymistycznie, jednak nasz Dywizjon 303 ma ostatnio więcej sukcesów na froncie i czuję, że koniec wojny już się zbliża. Za każdym razem kiedy rozmawiamy przed wylotem, jesteśmy dla siebie, my lotnicy, mili i życzliwi bowiem, może to być dla nas ostatnie spotkanie. Wojna nie zna litości, nie zna nas i naszych planów na przyszłość. To, czy wrócimy z powrotem na ziemię, zależy tylko i wyłącznie od Boga.
Minęło prawie 6 miesięcy od czasu, kiedy ostatnio miałem przyjemność Was oglądać. Noszę przy sobie Wasze fotografie a podczas gdy steruję samolotem - towarzyszycie mi w myślach i w sercu. Jesteście moją motywacją i lekiem na strach i niepewność. Czuję, że mam dla kogo żyć, mam dla kogo walczyć i jesteście to Wy, dla których muszę zwyciężyć i powrócić do domu cały i zdrowy.
Nieprzyjaciel powoli traci przewagę w przestworzach. Dominujemy swoją szybkością i umiejętnością sterowania. Wszyscy w Dywizjonie 303 mają nieskromne myśli, że to dzięki nam Anglia zwycięży. Nie czujemy się wykorzystywani przez sojusznika - uważamy, że dał nam szansę do walczenia ramię w ramię ze wspólnym wrogiem. Nie należymy więc do angielskiej marynarki ale z polskimi flagami przyszytymi do mundurów, wybiegamy na pas startowy po to, by pomścić poległych w obronie ojczyzny i po to, by uciszyć demagogię Niemiec.
Kochani, jesteście moją nadzieją, moim sensem życia i wolą walki. Przesyłam gorące pozdrowienia prosto z deszczowej Anglii i mam nadzieję, że już wkrótce się spotkamy w wolnej i bezpiecznej ojczyźnie.
Odpowiedź:
Kochana żono, rodzice i dzieci!
Bardzo za Wami tęsknię. Piszę ten list ze łzami w oczach ponieważ wojna przynosi z dnia na dzień coraz więcej ofiar i boję się, że mogę być następny. Walka z okupantem to nie tylko nasz obowiązek i honor ale i wielkie ryzyko. Zacząłem dosyć pesymistycznie, jednak nasz Dywizjon 303 ma ostatnio więcej sukcesów na froncie i czuję, że koniec wojny już się zbliża. Za każdym razem kiedy rozmawiamy przed wylotem, jesteśmy dla siebie, my lotnicy, mili i życzliwi bowiem, może to być dla nas ostatnie spotkanie. Wojna nie zna litości, nie zna nas i naszych planów na przyszłość. To, czy wrócimy z powrotem na ziemię, zależy tylko i wyłącznie od Boga.
Minęło prawie 6 miesięcy od czasu, kiedy ostatnio miałem przyjemność Was oglądać. Noszę przy sobie Wasze fotografie a podczas gdy steruję samolotem - towarzyszycie mi w myślach i w sercu. Jesteście moją motywacją i lekiem na strach i niepewność. Czuję, że mam dla kogo żyć, mam dla kogo walczyć i jesteście to Wy, dla których muszę zwyciężyć i powrócić do domu cały i zdrowy.
Nieprzyjaciel powoli traci przewagę w przestworzach. Dominujemy swoją szybkością i umiejętnością sterowania. Wszyscy w Dywizjonie 303 mają nieskromne myśli, że to dzięki nam Anglia zwycięży. Nie czujemy się wykorzystywani przez sojusznika - uważamy, że dał nam szansę do walczenia ramię w ramię ze wspólnym wrogiem. Nie należymy więc do angielskiej marynarki ale z polskimi flagami przyszytymi do mundurów, wybiegamy na pas startowy po to, by pomścić poległych w obronie ojczyzny i po to, by uciszyć demagogię Niemiec.
Kochani, jesteście moją nadzieją, moim sensem życia i wolą walki. Przesyłam gorące pozdrowienia prosto z deszczowej Anglii i mam nadzieję, że już wkrótce się spotkamy w wolnej i bezpiecznej ojczyźnie.
Wyjaśnienie: