Napisz list poetycki do Romea, w ktorym Julia wyznaje mu miłosc. Lub na odwrot list od Romea do Juli.
Jasmina100
Mantuo, pierwszy dzień po naszym rozstaniu Najukochańsza Julio! Dopiero kilka godzin upłynęło mod naszego spotkania, a wydaje się jakby to była wieczność cała. Kiedy tylko minąłem bramy naszego miasta, poczułem, że czynię coś przeciwnego mej naturze: oddalam się od najdroższej mi istoty na ziemi - bo jesteś, Julio, najdroższą mi i najukochańszą, najpiękniejszą, najsłodszą istotą na ziemi... Chciałbym patrzeć w Twe piękne oczy, chciałbym kołysać Cie w ramionach, jak o świcie, kiedy tak nagle nasze spotkanie przerwały pierwsze promienie słońca. Ach, jak go nienawidziłem! - po raz pierwszy w życiu... Tęsknię za Tobą, najukochańsza. Nie wiem, co jeszcze może być straszniejszego i bardziej przeciwnego naturze niż rozstanie dwóch kochających się istot! Ale milcz, serce, ja tu użalam się nad sobą, podczas gdy powinienem więcej o Tobie niż o sobie myśleć, i Tobie dodawać otuchy i odwagi. Po to przecież piszę, by ulżyć trochę Twoim cierpieniom, które na pewno większe są niż moje, bo gdy ja podróżuję i szukam sobie nowego miejsca. Ty niepokoisz się pewnie i cierpisz. Kiedy pomyślę, że jesteś tam sama jedna, bez pomocy ze strony krewnych, rodziny czy przyjaciół, którzy nie znają przecież Twej tajemnicy, serce mi się kraje. Nie masz w nikim oparcia ni pomocy, ni rady, nikomu zaufać nie możesz. Nikt pewnie nie rozumie Twej żałości, smutnych oczu, łez, które pewnie wylewasz. Mało tego, niektórzy może do radości Cię zachęcają, do zabawy, a Ty, biedna, nie możesz żadnego sensownego powodu swej żałoby podać. Przyczyną radości i szczęścia Twego chciałbym być, a przywiodłem Cię do cierpienia i łez. Nie tego chciałem. Chciałbym Twe łoże obsypać kwiatami najsłodziej pachnących krzewów różanych, byś budziła się wśród wonnych płatków. Chciałbym otoczyć Cie przepychem, zapalić dla Ciebie tysiące świec, a i tak nie dorównałyby blaskowi Twoich oczu... Chciałbym mówić Ci słowa najpiękniejsze, otoczyć Cię wierszami najwspanialszych poetów, a i tak nie oddałyby Twej urody. Żadnej jednak z tych rzeczy dać Ci nie mogę, list tylko mogę skromny napisać z oddali. W domu swym słyszysz pewnie często imię moje, ale nie tak, jakbyś słyszeć chciała. Twój ojciec i matka, i krewni, i najmniejszy nawet sługa przeklinają mnie pewnie jako zabójcę Twego krewniaka. Zabójcę, którym jestem, niestety. Swymi przekleństwami przypominają Ci tylko o mnie - nieszczęśniku, i przez to ból Twój jeszcze pomnażają. A dom Wasz już może pełen zalotników, i ojciec, i matka szykuję Cię - strach mnie przejmuje, gdy pisze te słowa - na żonę dla innego. Julio najdroższa, co tam moje cierpienie, żal mi, że w Twoim cierpieniu ulżyć Ci nie mogę! Jedyne, co mi pozostało, to zapewniać Cie o mojej wielkiej do Ciebie miłości, która gorąca jest jak ogień i wieczna jak ziemia. Jeśli jakiekolwiek wątpliwości zagoszczą w sercu Twym, jeśli ktokolwiek podsyca je, nie ufaj złym językom, jedyna. Nie dawaj wiary pogłoskom i plotkom, kiedy jakoweś dotrą do Ciebie o wygnańcu. Żyję tu i będę żył jak mnich, Ciebie tylko jedną miłując. Nie ma takiej godziny, takiej minuty, takiej sekundy, bym nie myślał o Tobie ! Żono ma, bo dzięki Bogu wolno mi już tak Ciebie nazywać nie wątp nigdy o mojej miłości, wierności i mym oddaniu. Pierwszą Ciebie tak pokochałem i nikogo już tak miłować nie będę. Kiedy Ci ciężko, wspominaj nasze nieliczne, ale jakże słodkie i piękne chwile. I ufaj, że powrócą. Ja mocno w to wierzę. Módl się i ufaj... My zaślubieni przed Bogiem i nic się nam złego stać nie może! Kiedy Ci źle, biegnij do wielebnego Laurentego i jemu zwierz swe smutki i troski - on jeden zna przecież serca nasze. On tez radą będzie Ci służył, a mnie donosił o Twoim życiu i zdrowiu przez posłańców. Umyślnego wysyłam do Ciebie z tym listem, może zakradnie się jakoś do domu Twego ojca i na Twe pokoje, i odnajdzie moją słodką gołąbeczkę, by nieść Jej tym listem słowa pocieszenia. Nie śmiem o to błagać, ale jeśli zdołasz, napisz parę słów i zostaw list u ojca Laurentego, udaj się do niego pod pretekstem najświętszej spowiedzi. On ten list mi dostarczy, tak jak i wieści o Tobie. Ale przede wszystkim nie gnęb się niczym, moja słodka gołąbko, Bóg nas złączył i Bóg nie pozwoli nas rozdzielić. Już wkrótce nasz los odmieni się pewnie i będziemy już razem - na wieki. Ślę Ci tysiące pocałunków. Twój mąż Romeo
po naszym rozstaniu
Najukochańsza Julio!
Dopiero kilka godzin upłynęło mod naszego spotkania, a wydaje się jakby to była wieczność cała.
Kiedy tylko minąłem bramy naszego miasta, poczułem, że czynię coś przeciwnego mej naturze: oddalam się od najdroższej mi istoty na ziemi - bo jesteś, Julio, najdroższą mi i najukochańszą, najpiękniejszą, najsłodszą istotą na ziemi...
Chciałbym patrzeć w Twe piękne oczy, chciałbym kołysać Cie w ramionach, jak o świcie, kiedy tak nagle nasze spotkanie przerwały pierwsze promienie słońca. Ach, jak go nienawidziłem! - po raz pierwszy w życiu... Tęsknię za Tobą, najukochańsza. Nie wiem, co jeszcze może być straszniejszego i bardziej przeciwnego naturze niż rozstanie dwóch kochających się istot!
Ale milcz, serce, ja tu użalam się nad sobą, podczas gdy powinienem więcej o Tobie niż o sobie myśleć, i Tobie dodawać otuchy i odwagi.
Po to przecież piszę, by ulżyć trochę Twoim cierpieniom, które na pewno większe są niż moje, bo gdy ja podróżuję i szukam sobie nowego miejsca. Ty niepokoisz się pewnie i cierpisz.
Kiedy pomyślę, że jesteś tam sama jedna, bez pomocy ze strony krewnych, rodziny czy przyjaciół, którzy nie znają przecież Twej tajemnicy, serce mi się kraje. Nie masz w nikim oparcia ni pomocy, ni rady, nikomu zaufać nie możesz.
Nikt pewnie nie rozumie Twej żałości, smutnych oczu, łez, które pewnie wylewasz. Mało tego, niektórzy może do radości Cię zachęcają, do zabawy, a Ty, biedna, nie możesz żadnego sensownego powodu swej żałoby podać.
Przyczyną radości i szczęścia Twego chciałbym być, a przywiodłem Cię do cierpienia i łez. Nie tego chciałem. Chciałbym Twe łoże obsypać kwiatami najsłodziej pachnących krzewów różanych, byś budziła się wśród wonnych płatków. Chciałbym otoczyć Cie przepychem, zapalić dla Ciebie tysiące świec, a i tak nie dorównałyby blaskowi Twoich oczu...
Chciałbym mówić Ci słowa najpiękniejsze, otoczyć Cię wierszami najwspanialszych poetów, a i tak nie oddałyby Twej urody. Żadnej jednak z tych rzeczy dać Ci nie mogę, list tylko mogę skromny napisać z oddali.
W domu swym słyszysz pewnie często imię moje, ale nie tak, jakbyś słyszeć chciała. Twój ojciec i matka, i krewni, i najmniejszy nawet sługa przeklinają mnie pewnie jako zabójcę Twego krewniaka. Zabójcę, którym jestem, niestety. Swymi przekleństwami przypominają Ci tylko o mnie - nieszczęśniku, i przez to ból Twój jeszcze pomnażają.
A dom Wasz już może pełen zalotników, i ojciec, i matka szykuję Cię - strach mnie przejmuje, gdy pisze te słowa - na żonę dla innego.
Julio najdroższa, co tam moje cierpienie, żal mi, że w Twoim cierpieniu ulżyć Ci nie mogę! Jedyne, co mi pozostało, to zapewniać Cie o mojej wielkiej do Ciebie miłości, która gorąca jest jak ogień i wieczna jak ziemia.
Jeśli jakiekolwiek wątpliwości zagoszczą w sercu Twym, jeśli ktokolwiek podsyca je, nie ufaj złym językom, jedyna. Nie dawaj wiary pogłoskom i plotkom, kiedy jakoweś dotrą do Ciebie o wygnańcu. Żyję tu i będę żył jak mnich, Ciebie tylko jedną miłując. Nie ma takiej godziny, takiej minuty, takiej sekundy, bym nie myślał o Tobie !
Żono ma, bo dzięki Bogu wolno mi już tak Ciebie nazywać nie wątp nigdy o mojej miłości, wierności i mym oddaniu. Pierwszą Ciebie tak pokochałem i nikogo już tak miłować nie będę.
Kiedy Ci ciężko, wspominaj nasze nieliczne, ale jakże słodkie i piękne chwile. I ufaj, że powrócą. Ja mocno w to wierzę. Módl się i ufaj... My zaślubieni przed Bogiem i nic się nam złego stać nie może!
Kiedy Ci źle, biegnij do wielebnego Laurentego i jemu zwierz swe smutki i troski - on jeden zna przecież serca nasze.
On tez radą będzie Ci służył, a mnie donosił o Twoim życiu i zdrowiu przez posłańców. Umyślnego wysyłam do Ciebie z tym listem, może zakradnie się jakoś do domu Twego ojca i na Twe pokoje, i odnajdzie moją słodką gołąbeczkę, by nieść Jej tym listem słowa pocieszenia.
Nie śmiem o to błagać, ale jeśli zdołasz, napisz parę słów i zostaw list u ojca Laurentego, udaj się do niego pod pretekstem najświętszej spowiedzi. On ten list mi dostarczy, tak jak i wieści o Tobie.
Ale przede wszystkim nie gnęb się niczym, moja słodka gołąbko, Bóg nas złączył i Bóg nie pozwoli nas rozdzielić. Już wkrótce nasz los odmieni się pewnie i będziemy już razem - na wieki. Ślę Ci tysiące pocałunków.
Twój mąż Romeo