wercia21212
Eleusis, 1847 r.p.n.e Kochana Koro! Odkąd Hades porwał Cię do królestwa Cieni, bardzo jest mi smutno i pogrążam się w rozpaczy. Nie potrafię pogodzić się z myślą, że straciłam to, co w życiu było dla mnie wszystkim. Czuję do siebie wielki żal, że nie umiałam upilnować nawet własnej najukochańszej córeczki. Boleść szarpie serce, że Zeus mógł być tak okrutny. Podjął bezmyślną decyzję, bez mojej zgody. Jestem bardzo na Niego zła. Jak mógł postąpić tak niegodziwie? Gdy budzę się rano myślę o Tobie. Okrutny i podstępny Hades urzekł Cię tym przeklętym kwiatem. Nigdy mu tego nie wybaczę! Choć gdy myślę o Tobie zdaję sobie w głębi duszy pytanie: Jak długo nie będziemy się jeszcze widzieć? Tak bardzo chciałabym zobaczyć Ciebie na zielonych, porośniętych łąkach z nimfami u boku. Wciąż szukam Cię całymi dniami i nocami bez skutku. Nie przestanę dopóki nie odnajdę tego, czego szukam. Trwa we mnie nadziej, że już niedługo moje sny się spełnią, czyli będziesz ze mną. Byłam na Olimpie zabrać swoje rzeczy. Przebrałam się za zwykłą śmiertelniczkę, by móc wędrować po świecie, lecz z niezmiernego gniewu na Hadesa i Zeusa rzuciałam na Ziemię klątwę, by nigdy nie wydawała planów. Pomyślałam: "Niech wszyscy będą cierpieć tak długo jak ja po stracie Kory!" Może i jestem egoistką, ale stałam sie taką, gdy świat odebrał mi to, co było dla mnie najważniejsze, czyli Ciebie Koro! W głębi serca czuję, że już nie długo się zobaczymy i będziemy razem cieszyć sie naszym szczęściem, które z ciężkim trudem odzyskałyśmy! Twoja matka Demeter. PS: Czekam na Ciebie, moja najukochańsza córeczko.
lolao99Najdroższa Koro! (Elezuis) Od czasu potrwania pogrążąm się w smutku i ogarnia mnie głęboka boleść. Moja niesmierna tęsknota za Tobą nie zna granic. Szukałam Cię dniem i nocą, nie znając tchu ni wytchnienia. Rany na ciele piekły straszliwie, lecz ja w ciężkiej rozpaczy podążam dalej, byleby Cię ujrzeć, odnaleźć. Z każdą chwilą rośnie we mnie nadzieja, że się wkrótce zobaczymy, ale nie trwa to długo. W pewnej chwili uświadamiam sobie, co się stało i przestaję "bujać w obłokach". Nie rozumiem tego, jak Zeus, o którym mówi się, że jest taki dobry, mógł wyrządzić mi taką wielką krzywdę! Z gniewy rzuciłam klątwę na ziemię, żeby nie dawała plonów. Niech wszyscy cuerpią, tak jak ja teraz. Kończę już mój list i wiedz, że Cię bardzo kocham i nigdy o Tobie nie zapomnę. Całuję, Twoja stęskniona matka.
Kochana Koro!
Odkąd Hades porwał Cię do królestwa Cieni, bardzo jest mi smutno i pogrążam się w rozpaczy. Nie potrafię pogodzić się z myślą, że straciłam to, co w życiu było dla mnie wszystkim.
Czuję do siebie wielki żal, że nie umiałam upilnować nawet własnej najukochańszej córeczki. Boleść szarpie serce, że Zeus mógł być tak okrutny. Podjął bezmyślną decyzję, bez mojej zgody. Jestem bardzo na Niego zła. Jak mógł postąpić tak niegodziwie? Gdy budzę się rano myślę o Tobie. Okrutny i podstępny Hades urzekł Cię tym przeklętym kwiatem. Nigdy mu tego nie wybaczę! Choć gdy myślę o Tobie zdaję sobie w głębi duszy pytanie: Jak długo nie będziemy się jeszcze widzieć? Tak bardzo chciałabym zobaczyć Ciebie na zielonych, porośniętych łąkach z nimfami u boku. Wciąż szukam Cię całymi dniami i nocami bez skutku. Nie przestanę dopóki nie odnajdę tego, czego szukam. Trwa we mnie nadziej, że już niedługo moje sny się spełnią, czyli będziesz ze mną. Byłam na Olimpie zabrać swoje rzeczy. Przebrałam się za zwykłą śmiertelniczkę, by móc wędrować po świecie, lecz z niezmiernego gniewu na Hadesa i Zeusa rzuciałam na Ziemię klątwę, by nigdy nie wydawała planów. Pomyślałam: "Niech wszyscy będą cierpieć tak długo jak ja po stracie Kory!" Może i jestem egoistką, ale stałam sie taką, gdy świat odebrał mi to, co było dla mnie najważniejsze, czyli Ciebie Koro!
W głębi serca czuję, że już nie długo się zobaczymy i będziemy razem cieszyć sie naszym szczęściem, które z ciężkim trudem odzyskałyśmy!
Twoja matka Demeter.
PS: Czekam na Ciebie, moja najukochańsza córeczko.
Od czasu potrwania pogrążąm się w smutku i ogarnia mnie głęboka boleść. Moja niesmierna tęsknota za Tobą nie zna granic. Szukałam Cię dniem i nocą, nie znając tchu ni wytchnienia. Rany na ciele piekły straszliwie, lecz ja w ciężkiej rozpaczy podążam dalej, byleby Cię ujrzeć, odnaleźć. Z każdą chwilą rośnie we mnie nadzieja, że się wkrótce zobaczymy, ale nie trwa to długo. W pewnej chwili uświadamiam sobie, co się stało i przestaję "bujać w obłokach". Nie rozumiem tego, jak Zeus, o którym mówi się, że jest taki dobry, mógł wyrządzić mi taką wielką krzywdę! Z gniewy rzuciłam klątwę na ziemię, żeby nie dawała plonów. Niech wszyscy cuerpią, tak jak ja teraz. Kończę już mój list i wiedz, że Cię bardzo kocham i nigdy o Tobie nie zapomnę.
Całuję,
Twoja stęskniona matka.